piątek, 31 października 2014

Rozdział 61.

Cześć. Na tamtych dwóch blogach na razie nie dodam rozdziałów, bo chyba ich nikt nie czyta, komentarzy zero i w ogóle.
Mam też informację dla tych, co czytali osobne blogi Misuzu - otóż większość z nich została usunięta, został tylko jeden, z zamówieniami. Przestały mi się podobać, były totalnym dnem... teraz pracuję nad innymi opowiadaniami i być może pojawi się nowy blog całkiem niedługo, jeśli tylko zbiorę się w sobie, aby jakoś to zebrać do kupy... To taka tam informacja, a teraz zapraszamy do czytania.




Następny dzień, ranek...
Jellal obudził się na dworcu. Bez koszulki i... nadal pijany. Uniósł się do pozycji siedzącej i popatrzył na leżących w pobliżu Graya i Lokiego. I wtedy...
- KURWA, GRAY, SPÓŹNISZ SIĘ NA ŚLUB! - pisnął, przerażony. Mieli dosłownie pół godziny! Pół godziny na dotarcie na miejsce, a chuj wie, gdzie byli!
Fullbuster natychmiast poderwał się z ziemi, ale chyba nie ogarniał...

~

Natsu siedział na krześle w urzędzie, podenerwowany. To miał być, kurwa, najważniejszy dzień w ich życiu i co? Byli tu prawie wszyscy: Erza, Lucy, Igneel oraz rodzice Graya... Wszyscy, prócz pana młodego oraz chłopaków. Spóźniali się już dwadzieścia minut... I szczerze, Natsu zaczęły nachodzić myśli, że Gray jednak stchórzył i go wystawił. Uh...

~

W niemal ekspresowym tempie dotarli do domu Natsu i Graya, gdzie nie było już nikogo. To właśnie tam mieli garnitury i wszystko. Szybko się przebrali i wrócili do taksówki, aby wreszcie dojechać na ślub.
- Kurwa, mamy już dwadzieścia minut spóźnienia - zdenerwował się Gray. - Jedź pan szybciej! - Ofuknął taksówkarza.
Po kolejnych dziesięciu minutach dotarli na miejsce. Szybko wyskoczyli z samochodu i weszli do środka... wejściem smoka. Wszystkie spojrzenia spoczęły na nich i Jellal aż sie wyjebał z wrażenia. Loki musiał go podnosić...

~

Po kolejnych dziesięciu minutach powoli stracił nadzieję. Poczeka do pełnej godziny, a potem idzie, nie będzie czekał wieczność...
I wtedy do sali weszli zagubieni w akcji faceci. Natsu od razu wstał z krzesła i... chciał posłać Grayowi groźny i morderczy wzrok, ale mu nie wyszło. Nie wyszło, bo... po prostu się uśmiechnął. Był szczęśliwy, że w końcu się pojawił. Nie będą sobie przecież psuć nastroju w dzisiejszy dzień, nie?
-Wreszcie, głupku... -Szepnął do niego, gdy tamten do niego podszedł.

~

- Przepraszam, coś nas zatrzymało, później wyjaśnię - odszepnął i ujął dłoń Natsu w swoją, by lekko ją uścisnąć. Uśmiechnął się dość nerwowo. Czuł, że wszyscy patrzą w ich stronę, a to peszyło. Zwłaszcza, że nie zdążył się doprowadzić do ładu, uch.
- Możemy zaczynać - powiedział cicho do urzędnika, który właśnie chyba zamierzał o to zapytać.
Cóż... Gray nie sądził, że doczeka tego dnia. Że będzie z kimś tak długo, po tylu przejściach i że ta miłość nie zniknie, tylko wzmocni się, pokonując wszelkie przeciwności. Było ciężko, ale teraz wreszcie mogli być szczęśliwi i przypieczętować swój związek. Połączyć ich nierozerwalną nicią...

~

Kiedy tak trzymał dłoń Graya we własnej i urzędnik zaczął już mówić... Myślał jedynie o tym, że nie mógł sobie wymarzyć lepszego kandydata na męża. Wiedział, że to, co rozwinęli między sobą z Grayem, to uczucie, więź... nie zgaśnie. Znali się teoretycznie od sześciu lat, a prawdziwy, szczęśliwy związek prowadzili przez trzy... I nie mogło być lepiej. Kochał Graya całym swoim życiem i ufał mu bezgranicznie. Teraz nawet by nie uwierzył, gdyby ktoś mu wmawiał, że Gray go zdradził. Potrzebowałby naprawdę mocnych dowodów... A to i tak nie będzie konieczne, gdyż to się nigdy nie zdarzy.
I wreszcie nadeszły najważniejsze oświadczenia...
-Czy ty, Nastu Dragneel bierzesz sobie za męża tego o to Graya Fullbustera i...? -Nie ważne, jak brzmiała dalsza formułka. Natsu ciągle wpatrywał się w oczy swego kochanka z uśmiechem i radością. Tylko jedna odpowiedź mogła paść z jego ust.
-Tak...

~

Patrzył na Natsu, myśląc o tych wszystkich miłych chwilach, jakie przeżyli. Miłych, kompromitujących, a nawet tych złych. I kiedy urzędnik zapytał jego o to samo, co Natsu, nawet nie zdążył skończyć. Gray wciął się w tekst przysięgi, dopowiadając ją samemu i potem powiedział to, co powinien. "Tak". Jedno, jedyne słowo, które przypieczętowało ich związek.
Położył dłoń na policzku Dragneela, kiedy już założyli sobie obrączki. I pocałował go. Czule, troskliwie, z miłością i namiętnością. Tak bardzo go kochał.

~

Gdy Gray wciął się w słowa przysięgi, Natsu nie mógł powstrzymać się przed cichym chichotem. Był szczęśliwy. Teraz... łączyło ich coś więcej, niż niewyobrażalnie mocne uczucie i więź. Teraz byli małżeństwem i... nie było opcji, by po prostu zerwać i pójść w przeciwne strony. W sumie... Nawet i bez tej przysięgi by tego nie zrobili, ale teraz... Grunt zdawał się pewniejszy. Byli jednością.
Odwzajemnił pocałunek z równą pasją, zarzucając mu ręce wokół szyi. Tak bardzo kochał Graya... Nie umiał nawet powiedzieć tego w słowach, bo to i tak byłoby za mało.
Na sali można było usłyszeć oklaski przyjaciół i najbliższej rodziny. Ci, którzy byli im najdrożsi, dopingowali im. Czego jeszcze chcieć?

~

Po bardzo długiej chwili oderwał się od ust Natsu. I... później pozostały już tylko formalności.
Kiedy cała procedura została odklepana, wyszli z urzędu.
- Teraz już się mnie nie pozbędziesz - powiedział Gray, trzymając swego ukochanego za rękę. Właśnie mieli udać się na lotnisko i wrócić w miejsce, w którym się poznali. To będzie cudowny miesiąc miodowy, och tak. W tym czasie Loki i Lucy mieli zająć się ich psem, Gustawem Lyonem Juniorem.

~

-Ani ty mnie. -Odpowiedział, cały czas się uśmiechając. -Mój mąż, huh...? -Zaśmiał się cicho do siebie, mocniej ściskając rękę swego ukochanego.
Czekali tylko na taksówkę, która ma ich zawieść na lotnisko. Dobrze, że przewidzieli różnicę w czasie i wzięli bilety na późniejszy lot. Z tym opóźnieniem, będą akurat w sam raz. Pożegnali się z przyjaciółmi i rodziną, po czym... odjechali.

~

Niedługo później siedzieli już w samolocie, wtuleni w siebie i bardzo szczęśliwi.
- Kocham cię, wiesz? - Gray spojrzał na swoją żonkę z zadowoleniem. - Żałuję tylko, że nie miałeś na sobie tej białej sukni, ech... - Nadął policzki.

~

-Ja ciebie też. -Wtulił się w niego mocniej. -I powtarzam ci chyba ponad trzy lata, że nigdy nie założę żadnej kiecki, poza strojami erotycznymi, a ty dalej swoje. -Zaśmiał się cicho. -Wybacz, mam swoją godność jako mężczyzna. -Dalej wtulony w jego ramię, wyjrzał przez okno samolotu. Nigdy nie leciał i... ciekawiło go, jak wyglądają te wszystkie miasta z góry. O ile oprócz chmur zobaczy się miasta, heh.

~

- No ale weź, namawiałem cię tyle czasu, a ty i tak się nie ugiąłeś, to chamskie! Mogłeś to dla mnie zrobić chociaż raz w życiu. - Pokazał mu język i przytulił go mocniej, po czym przymknął oczy, nagle zmęczony. - Obudziliśmy się z chłopakami na dworcu pół godziny przed ślubem - powiedział po chwili, przypominając sobie, że musi wytłumaczyć swoje spóźnienie.

~

- Chyba śnisz. -Również pokazał mu język, a potem zamknął oczy. -Mmm, tak myślałem, że się upiliście. Albo to, albo stchórzyłeś. Ale jednak wzięliśmy ślub, więc... musieliście się schlać. -Nadal nie otwierając oczu, uśmiechnął się delikatnie. -A gdzie wylądowaliście? Albo raczej... czy byliście sami? -Uchylił jedną powiekę. No nie mógł nic poradzić, że nawet jak ufał mu bezgranicznie... przejawy zazdrości mu się zdarzały!

~

- Byliśmy sami na dworcu w sąsiedniej mieścinie, Jellal nie miał koszulki, ja buta, a Loki spodni. Ale byliśmy sami i żaden z nas nie ma pojęcia, co tam robiliśmy. Cóż... uroki urwanego filmu, czy coś. - Zaśmiał się cicho. - Wiem tylko, że Loki chciał jechać gdzieś... chyba nad morze? - Zastanowił się chwilę. - A Jellal już wtedy był zgonem. Hehe... I wydaje mi się, że musieli nas wywalić z pociągu... Tak mi coś świta, że nim jechaliśmy i chyba wtedy Jell się porzygał... Albo to był Loki..?

~

Natsu słuchał tej opowieści, nie mogąc uwierzyć, że aż tak się spili. Nieźle. Zaśmiał się tylko i cmoknął chłopaka w policzek.
-Ważne, że dotarliście, racja? -Oparł wygodniej głowę na jego ramieniu. -Kocham cię... mężu. -Zaśmiał się, nie mogąc się powstrzymać. - Nie, serio, to dziwnie brzmi. Nie spodziewałem się nigdy, że cię w ogóle kiedyś tak nazwę. -Zachichotał. -Ale... to nie zmienia faktu, że cholernie się cieszę, że mam to małe coś na palcu. -Kiwnął na obrączkę. -Będę nią odstraszać podrywaczy w barze, hyhy.

~

- Dokładnie, żooono. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu i otworzył oczy.- Nazywałem cię w myślach tak już setki razy, więc dla mnie to nie jest dziwne. - Pokazał mu język, zadowolony. - O, tak! Też się cieszę, że masz tą obrączkę. I że ja ją mam też. Teraz obaj będziemy jak zadżumieni. - Zaśmiał się, rozbawiony. Tak... obrączka zwykle tak działała na ludzi.

~

-Nie jestem żoną, tylko twoim mężem. -Prychnął cicho, czując się urażony. Choć... tak serio to nie miał nic przeciwko. A niech go sobie nazywa jak tam chce w sumie. Zaśmiał się na jego kolejne słowa. Wiedział, że Gray będzie zadowolony. No jakże by nie? Głupi, słodki zazdrośnik, hah...
-Z obrączką czy bez... i tak cię nie zdradzę, wiesz? -Posłał mu czuły uśmiech.

~

- Jesteś żoną! - Pokazał mu język, chcąc go trochę poprzedrzeźniać. - Wiem, że mnie nie zdradzisz. - Poczochrał mu włosy. - Ja ciebie też nie zdradzę, żonko. - Zaśmiał się cicho, patrząc na niego z lekkim rozbawieniem, ale i czułością. O tak, dla niego nie istniał nikt inny. Nie wyobrażał sobie życia bez Natsu i wokół niego wszystko się kręciło, co zauważyli Loki i Jell, bo ciągle o nim nawijał, hehe.

~

-Żonko, hm? Robisz to specjalnie. -Nadął policzki i spojrzał w okno. Co tam, może przecież poudawać, że jest ciut urażony. Tylko był mały problem... nie umiał udawać długo. -Hej... Widać morze. Już chyba niedługo skończy się lot. -Patrzył na widoki z ekscytacją i radością. Wreszcie znów tam będą... Razem.

~

- Ależ oczywiście, że robię to specjalnie - przyznał się i również wyjrzał przez okno. – I rzeczywiście. - Uśmiechnął się szeroko. Nie mógł się doczekać, kiedy wylądują i znowu odwiedzą wszystkie miejsca, w których byli razem. I tak największe znaczenie miało to konkretne pomieszczenie, w którym się poznali. Miał nadzieję, że nic się od tamtego czasu nie zmieniło w ośrodku.

~

Po krótkim czasie samolot wylądował, a oni wyszli i spokojnie odebrali bagaże z lotniska.
-To... najpierw idziemy się przejść, czy od razu do tego pokoju, zostawić bagaże? -Spytał czule, jednocześnie przyglądając się widokom, gdy wyszli na zewnątrz. Niesamowite było też to... że Gray załatwił im dokładnie ten pokój, w którym mieszkał czarnowłosy i w którym widzieli się po raz ostatni... sześć lat temu.

~

- Chodźmy zostawić bagaże. Potem pójdziemy na spacer - odparł, po czym skradł mu szybkiego całuska i wziął wszystkie bagaże (co było dość trudne), by zanieść je do taksówki, którą mieli pojechać do hotelu. Potem razem z Natsu też wsiedli do auta. Podróż nie trwała długo. Już po około piętnastu minutach stali przed hotelem z bagażami, a taksówka odjeżdżała w siną dal.

~

-No... to chodźmy. -Uśmiechnął się do swego ukochanego, a potem pomógł mu trochę z bagażami, by wnieść je do środka. Oczywiście zostawił mu większą część, żeby się Grayciu mógł poczuć męski, hah. Widział, że lubił się popisywać.
Gdy się już zameldowali, weszli na piętro i stanęli w korytarzu, tuż przy ich pokoju. Dużo się nie zmieniło... Nawet stał tu automat, przy którym się poznali... i gdzie Gray został oblany kawą. Mieli pokoje blisko siebie, co umożliwiło im to spotkanie, które zmieniło później ich życie. Natsu wgapiał się w urządzenie dobrą chwilę, a potem... posłał Grayowi jeden z najczulszych i najbardziej radosnych uśmiechów.

~

Gray też przystanął przy automacie. Nadal tu był, ten stary rupieć.
- Dziś też oblejesz mnie kawą, żebym mógł postawić ci następną? - zapytał zaczepnym tonem i pogłaskał urządzenie z czułością, po czym otworzył drzwi do ich pokoju i postawił bagaże w kącie. Rozejrzał się po wnętrzu.
- Ooo, kurde. Spodziewałem się dużych zmian... a tu nawet kolor ścian ten sam, tylko chyba inne meble wstawili. Wydają się nowsze. - Zaśmiał się cicho. Tak bardzo się cieszył z tego, że mogli tu wrócić razem. Po tylu latach...

~

-Kto wie... -Uśmiechnął się do niego tajemniczo. A może jednak go obleje? Hehe...
Gdy Gray otworzył drzwi, wszedł za nim do środka, również rozglądając się po wnętrzu.
-To dobrze, że dużo nie zmienili... Można będzie się wczuć w atmosferę. -Zaśmiał się cicho, odkładając resztę bagaży w to samo miejsce. -Idziemy czy zostajemy? -Spytał po chwili. Mieli jeszcze trochę czasu do zachodu słońca.

~

Odwrócił się w stronę swej żonki i wziął go za rękę.
- Chodźmy. Przejdziemy się po plaży. - Pociągnął go lekko w stronę wyjścia. - Chociaż... - Przystanął w miejscu. - Może zrobimy to już po zapadnięciu zmroku...? Jesteś może głodny? Odwiedzilibyśmy stołówkę. Tyle wspomnień, hyhy.

~

Szedł za nim posłusznie, też chcąc się gdzieś przejść. Gdy jednak przystanęli, posłał mu rozbawione spojrzenie.
-Jasne. Czemu nie? Tyle wspomnień z bitew na jedzenie, hah. Mam nadzieję, że po tylu latach nas tam już nie będą kojarzyć. -Zaśmiał się, ciągnąc go na stołówkę.

~

- Na pewno nie będą nas pamiętać - stwierdził pewnie, ale gdy weszli do środka... rozpoznała ich pewna stara kucharka.
- To wy! Te łobuzy, które nie raz zalazły mi za skórę! - krzyknęła, wymachując groźnie chochlą. - Mam nadzieję, żeście wyrośli z rzucania jedzeniem, bo jak nie, to nic nie dostaniecie!
Gray zaśmiał się cicho.
- Dzień dobry. Miłe powitanie, prze pani. - Rzucił w stronę Natsu rozbawione spojrzenie.

~

Natsu nie mógł się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem, gdy usłyszał te słowa.
-Dzień dobry. I tak, wydaje mi się, ze dorośliśmy. Będziemy grzeczni! -Zasalutował starszej kobiecie, po czym pociągnął swego małżonka do bufetu. Wzięli talerze z zupą i drugim daniem, po czym usiedli przy jednym ze stolików. -Nawet ten sam zestaw potraw. -Zaśmiał się Natsu, znów pogrążony we wspomnieniach. Miło było tu znów przyjechać...

~

Dalej rozbawiony tym, że zostali rozpoznani, zaczął w spokoju konsumować zupę.
- I jak zawsze dobre jedzenie. Cieszę się, że nic tu nie zmienili. - Uśmiechnął się szeroko, zadowolony. - Wszystko w tym miejscu uwielbiam. Tutaj przeżyłem moje najlepsze dni. - Spojrzał na Natsu sugestywnie. Gdyby nie on, pobyt tutaj byłby nudą.

~

-O, tak, też przeżyłem tu wspaniałe chwile i... wiele pierwszych razów. -Dokończył, odwzajemniając znaczące spojrzenie. Potem również zajął się jedzeniem. Nawet szybko mu poszło, bo teraz zaczął już konsumować to pyszne drugie danie, hyhy.

~

Sam też skupił się już teraz na jedzeniu. Dopiero, gdy obaj już zjedli i podziękowali uprzejmie starszej kobiecie za posiłek, wyszli ze stołówki.
- Noo... to na co masz teraz ochotę? Butelka wina i noc pod gwiazdami? Tylko... Jeszcze jest słońce. - Zaśmiał się cicho, zadowolony z tego, że się wreszcie porządnie najadł. Potrawy tutaj smakowały lepiej, niż gdziekolwiek indziej.

~

Oczy mu się zaświeciły na te słowa. O taaak, miał cholerną ochotę napić się w gwieździstą noc i spędzić mile czas. Niestety...
-Głupie słońce! -Krzyknął w stronę ów ciała niebieskiego i nadął policzki. -Um... Nie wiem, co teraz. -Potarł się po chwili po głowie, rozmyślając nad tym, co mogą robić zanim to głupie, świecące coś zajdzie. -To może przejdziemy się po mieście i odwiedzimy stare miejsca? A potem pójdziemy się opalać i wykąpać w morzu. -Złapał chłopaka za rękę.

~

- A może odpuśćmy wypad na miasto, tylko od razu chodźmy się opalać? - zaproponował. - Nie bardzo mi się chce gdzieś daleko dziś chodzić, więc do miasta możemy skoczyć jutro. A dziś... po prostu nacieszmy się sobą w samotności, co? - Uśmiechnął się seksownie, wiedząc, że Natsu na to poleci, hehe. - Weźmiemy od razu koc i winoo, które wypijemy później... - namawiał.

~

Myślał chwilę nad propozycją, ale... była to bardzo krótka chwila.
-Ugh... No dobra! Leć po to. -Popchnął go w stronę hotelu, by wrócił do pokoju i zabrał potrzebne rzeczy. -Poczekam tutaj. -Pokazał mu język i oparł się o ścianę budynku.

~

- Zaraz przyjdę. - Puścił mu oczko i poszedł do pokoju, by zgarnąć z niego koc, winko (przemycił je w bagażu), a także ręczniki. Szybko wrócił do Dragneela i wziął go za rękę, prowadząc w stronę plaży z zadowoleniem.

~

Ścisnął mocniej jego dłoń, z uśmiechem kierując się w stronę plaży. Dotarli tam po paru minutach, gdyż była ona dość blisko od hotelu. Rozłożyli koc i położyli z boku ręczniki oraz wino.
Natsu od razu się rozebrał, pozostając w samych bokserkach, a potem położył się na kocu.
-Uh... szkoda, że nie mam okularów. Ten skurczybyk mocno świeci. -Zakrył sobie oczy dłońmi.

~

Zaśmiał się cicho, rozbawiony, po czym sam wyskoczył z ciuszków, by zostać w samych gaciach. Położył się obok ukochanego i zamknął oczy, rozkoszując się promieniami słońca, padającymi na ciało, a także bliskością różowowłosego.
- Pamiętam, jak pierwszy raz wyszliśmy razem się opalać. Skończyło się na seksie za krzakami. - Wybuchnął śmiechem, przypominając sobie to.

~

-Oh, nie mów mi nawet o tym. -Zaśmiał się, nie wiedząc, czy nie zacząć płakać na to wspomnienie. -W tych krzakach był syf. Musiałeś siedzieć na jedynym czystym kątku trawy, gdy ja ujeżdżałem cię, siedząc ci na kolanach. Dobre chociaż tyle, że nikt nas tam nie widział i tamtędy wtedy nie przechodził. -Pokręcił głową z niedowierzaniem na ich głupotę. Prawie przez cały stosunek czuł gówno i kto wie, co jeszcze w pobliżu. -Tym razem nie chowajmy się za krzakami, co? -Zaśmiał się cicho.

~

- To nie moja wina, że nam się chciało, a krzaki były najbliżej. - Śmiał się dalej na to wspomnienie. - I rzeczywiście tam śmierdziało, syf konkretny, ale daliśmy radę i wspomnienia są! Tym razem nie zwiejemy w krzaki, bo po co? Jeszcze się uczniaki nie zjechały na obóz. - Uśmiechnął się lekko i chwycił Natsu za dłoń. - Poza tym... dziś nasza noc poślubna. Trzeba to zrobić jak należy, a nie na odwal - stwierdził.

~

-Wiem, wiem. -Machnął ręką, uśmiechając na to porąbane wspomnienie. -I całe szczęście, że się jeszcze nie zjechali! -Przytaknął z wyraźną ulgą. Potem ścisnął mocniej dłoń ukochanego i przekręcił głowę, patrząc na niego z czułością. –Musi  być wyjątkowo. -Uśmiechnął się delikatnie. -Mamy jeszcze spoooro czasu. Wino, gwiazdy.... a potem... -Nawet nie dokończył, jedynie splótłc palce ich dłoni.

~

- Będzie wyjątkowo. - Uniósł się lekko na łokciu, przekręcając się przy tym w jego stronę. Złączył ich wargi w pocałunku, mrucząc z zadowoleniem. Oj, taak, kochał całować się z Natsu. Wszystko w nim kochał. Po dłuższej chwili się od niego oderwał i spojrzał mu w oczy. - Nigdy ci tego nie mówiłem, ale zanim podszedłem do ciebie i oblałeś mnie kawą... Zanim to się stało, gapiłem się na ciebie przez bite piętnaście minut, bojąc się podejść. - Zaśmiał się cicho. - Tworzyłem w głowie różne scenariusze, ale oczywiście żaden z nich się nie sprawdził. Ta rozmowa potoczyła się inaczej, niż to sobie zaplanowałem. I wyszło mi to na dobre. A raczej nam.

~

Odwzajemnił pocałunek z czułością, wydobywając z siebie jęk niezadowolenia, gdy Gray go w końcu zerwał. Po chwili jednak zaśmiał się cicho, słuchając jego następnych słów.
-Serio? To słodkie. -Cmoknął go jeszcze raz w usta, rozczulony tym wyznaniem. -Wiesz, ja byłem w tym czasie zbyt zajęty kawą i trochę się wystraszyłem tym nagłym podejściem, ale... Potem bez słowa zgodziłem się, żebyś postawił mi następną i żebyśmy się przeszli, bo... spodobałeś mi się. Nadal jesteś tak samo przystojny, jak nie bardziej. -Wyszeptał mu do ucha.

~

- Mrau - wymruczał, zadowolony z jego słów. - Widziałem, jak się na mnie gapiłeś i myślałem, że jestem gdzieś brudny, czy coś... a potem zacząłeś śmiać się z wylanej kawy, co w ogóle nie było zabawne. - Pokazał mu język, na nowo to wspominając. - Kocham cię - powiedział, a jego twarz po raz kolejny wykrzywił uśmieszek radości.

~

-A co miałem zrobić? Wylanie kawy też nie było dla mnie zabawne! Ale... musiałem jakoś zademaskować to, że mnie zatkało. Nie na co dzień przystojny facet do ciebie zagaduje... -Wymamrotał, lekko się rumieniąc. -I ja ciebie też kocham. Wiesz o tym. -Spojrzał na niego czule, a uśmiech znów nie mógł zejść z jego twarzy. -I... obietnica dotrzymana. -Złączył ich dłonie mocniej, chcąc mieć pewność, że to wszystko to nie sen.

~

- Serio? Nie na co dzień? Do ciebie ciągle ktoś zagadywał. - Spojrzał na niego jak na idiotę, a po chwili strzelił poker face'a. - Nie to, żebym cię obserwował, czy coś... - Zaczął się bawić jego palcami, chcąc się skupić na czymś innym, bo Natsu nie spuszczał z niego wzroku. No dobra, obserwował go długo, zanim zagadał, pff... Ale to nieważne!

~

-Oooh? -Jego usta przyozdobił wredny uśmieszek, nie spuszczał też wzroku z ukochanego. -Skąd to wiesz? -Drażnił go dalej, w duchu szczęśliwy, że Gray obserwował go chyba dłuższy czas. Przynajmniej wszystko na to wskazywało. -Ale jest jedna różnica... Oni byli nachalni i wyglądali na takich, którym zależy na jednym... A ty byłeś słodki. Już na początku się tak skompromitowałeś, a mimo to chciałeś iść nawet w takim stanie na miasto, bylebym ci nie uciekł, czy coś. -Zaśmiał się cicho, przybliżając się do jego ciała z zadowoleniem.

~

- Eee... No wiesz, czasami koło ciebie przechodziłem i widziałem, jak spławiasz tych typów - odpowiedział wymijająco, przytulając go do siebie. - No, bo jakbym poszedł się przebrać, to byłoby po wszystkim, zwiałbyś mi i w ogóle już pewnie nie chciał gadać. - Nadął policzki. - Poświęciłem się! I jak widać... opłaciło się to. - Pocałował go w czoło.

~

-Tak, czasaaami. -Zaśmiał się, nie wierząc w jego słowa. Ale nie będzie drążyć tematu. Gray jest tak słodko wstydliwy, hyhy. -No ja widać. Chłopak spod automatu właśnie został moim mężem... Po sześciu latach. Jak ten czas szybko leci. -Zaśmiał się, rozczulony samą myślą o ślubie.

~

- Chłopak spod automatu, huh? - Zaśmiał się cicho na to określenie. - Taak... Zleciało. Jest wspaniale. Nareszcie odzyskaliśmy spokój i dzieją się same dobre rzeczy. Teraz tylko czekać, aż Loki i Lucy, no i Jell i Erza odważą się na ten krok, co my. W końcu... też są ze sobą bardzo długo. - Uśmiechnął się lekko. - Och. I mam nadzieję, że nie zabili nam Gustawa Lyona Juniora - przypomniał sobie o psiaku.

~

-Prędzej któraś zajdzie w ciążę, niż chłopaki się oświadczą, coś tak czuję. -Zaśmiał się i wtulił mocniej w czarnowłosego. -I ja mam nadzieję! Gustaw nie może umrzeć, bo sam ich zabiję.-Mruknął z groźbą w głosie. -P za tym... To rąbnięte drugie imię Gustawa przypomniało mi o czymś. Wiem, że Lyon nie przyszedł na ślub, bo bał się naszych ojców, ale... co tam u niego? -Spytał, bawiąc się palcami kochanka.

~

- Nie no, powiedzmy sobie szczerze... Jellal jest za głupi, żeby na to wpaść, a Loki boi się takich zobowiązań. - Przewrócił oczami. – I to nie moja wina, że Gucio tak bardzo przypomina mi Lyona. Jak do mnie pierwszy raz podbiegał, to się wyjebał. - Nadął policzki, przypominając sobie okoliczności nadania imion temu psu. – No i... ostatnio mówił, że awansował w Biedronce. Cokolwiek to znaczy. - Wzruszył ramionami. - Podobno z Tobym nie bardzo mu się układało, nie wiem, o co poszło, ale się wyprowadził. Wrócił jeszcze tego samego dnia, bo nie miał gdzie przenocować. - Westchnął ciężko.

~

-Tak, wiem, idioci... -Westchnął. -Choć... Kiedyś też bałem się zobowiązań jak Loki. Alee przekonałeś mnie do perspektywy ślubu i nie żałuję. -Pocałował go delikatnie w usta, patrząc mu w oczy z miłością. -Tak, tak, wiem. Pies nie ma gracji. -Zaśmiał się. -Ciągle się wyjebuje i myli miskę z żarciem z kuwetą... Ugh... -Skrzywił się na samą myśl. -Ale i tak jest słodką psinką. -Zaśmiał się. Potem wysłuchał opowieści o Lyonie i... zaczął mu trochę współczuć, że nie ułożyło mu się z Tobym. -Jeszcze sobie kogoś znajdzie... Lyon, znaczy. Twój brat na pewno wyrwie kogoś na wygląd i urocze zachowanie, zanim ofiara dowie się o jego ciotowatości! Trzeba w niego wierzyć. -Zaśmiał się. -Dobra, zmieńmy temat. Teraz chcę rozmawiać tylko o tobie i o nas. -Zamknął oczy, z radością wtulając się jeszcze mocniej niż wcześniej w swego mężusia.

~

Już miał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał.
- Słońce zachodzi - stwierdził inteligentnie, kiedy tak leżeli, a czas mijał. Pogłaskał swego ukochanego po głowie i uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, że mogę tu z tobą być po raz kolejny - powiedział szeptem i przytulił go do siebie mocniej, przymykając oczy. Był naprawdę szczęśliwy.

~

-Faktycznie... -Otworzył oczy, spoglądając w stronę morza na zachodzące słońce. Na jego kolejne słowa, uśmiechnął się delikatnie i pocałował Graya z czułością w usta. Oczywiście, że też się cieszył z tego, że znów są tu razem... -Otworzysz wino? -Poprosił, gdy się od niego oderwał. Cóż, czas zacząć świętować. Atmosfera powoli stawała się taka, jak być powinna.

~

Uniósł się do pozycji siedzącej i sięgnął po wino oraz dwa kieliszki. Odkorkował butelkę i wlał alkohol do lampek. Podał jedną Natsu i uśmiechnął się do niego szeroko. Objął go w pasie i zapatrzył się na zachód słońca. Pięknie to wyglądało, to musiał przyznać. I było tak cicho, spokojnie... Raj na ziemi. Kochał to miejsce. I osobę, z którą w nim był.

~

Również podniósł się do pozycji siedzącej, a potem z czułym uśmiechem chwycił lampę wina. Gdy Gray objął go w pasie, przechylił lekko głowę w bok, opierając ją delikatnie na jego ramieniu i patrząc w zachód słońca z uwielbieniem. Podstawił kieliszek do ust, powoli sącząc wino. Było tak... idealnie. Romantycznie.



Urwane…xD

3 komentarze:

  1. No w takiej chwili, dajcie błagam kolejny rozdział i ich noc poślubną no :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie już myślałam ,że nic nie będzie ostatnio przecztałam tego drugiego bloga (marzenia trudne fo spełnia ) i bardzo mi się spodobał więc tam także czekam na kontynuację ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Xd no co tyle czasu nie ma rozdziału ???

    OdpowiedzUsuń