sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 10.

Hej c; Łapcie dokończenie rozmowy, no i ciąg dalszy XD
+ sorki, że jeszcze nie odpowiedziałyśmy na wszystkie komentarze pod poprzednim postem, zaraz się za to bierzemy, czy coś.. ;d



Natsu poczuł ciepło na sercu po tych słowach, a jednocześnie żal do samego siebie... On nie pielęgnował wspomnień, jak Gray. Próbował zapomnieć.
-Ej, no bez przesady! Nie gadałem o nich ciągle! -Nadął policzki jak małe dziecko. -I ja też cię kocham, mój... -Właśnie... jak powinien go nazwać? Nigdy się tam tym nie zastanawiał. -... Tygrysie. -Uśmiechnął się zadziornie.

~

- No w ogóle. Non stop wspominałeś o jakichś "słodkich futrzaczkach". - Zaśmiał się. - Tygrysie? - Uniósł brew do góry, rozbawiony. - Niech będzie i tygrys. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a po chwili powiedział: - Natsuuuu, mam nietypową prośbę. Zamiaucz mi.
~
-H - he?! -Natsu spalił buraka po usłyszeniu tej prośby. -Ja... no... um... -Dobra, to było krepujące. Rozumiał jeszcze jęczeć i mruczeć podczas seksu lub intymnych zbliżeń... ale miauczeć? I to tak po prostu? Na żądanie? Przełknął gulę w gardle, zastanawiając się nad spełnieniem tej prośby. Niby... nie wiadomo, kiedy znów będą mieli okazję spędzić razem dzień, więc...
-Miau? -Miauknął niewinnie, z czerwienią na policzkach.

~

- Jejku, jak słodko! - Gray zapiszczał jak mała dziewczynka, która właśnie dostała lalkę. - Zrobisz to jeszcze raaaaz? - Popatrzył na niego wzrokiem zbitego psa. - Jesteś taki słodki, że mam ochotę cię zjeść. - Przycisnął go mocno do siebie, nie myśląc w ogóle o tym, że może pozbawić biedaczka oddechu.
~
- Co? Ile razy mam ci tak miauczeć? I nie jestem słodki! -Zaoponował z zarumienioną twarzą. Zanim zdołał coś dodać, pisnął na skutek prawdopodobnie zgniecenia jego wewnętrznych organów.
-Uh... N - nie mogę o - oddychać! -Wysapał z trudem. Odetchnął z ulgą, gdy czarnowłosy lekko poluzował uścisk. Serio ma robić to jeszcze raz? To jest żenujące... Różowowłosy ma temperament! I dumę! Nie będzie się przecież poniżać. I z taką myślą miał już odmówić, lecz gdy spostrzegł te pełne ekscytacji oczy czarnowłosego... po prostu nie mógł mu tego zrobić. Wziął kolejny wdech na uspokojenie i...
-Miau? -Przechylił głowę w bok i spojrzał na niego dużymi, niewinnymi oczami. -Mrrr... -Połasił się o jego klatkę piersiową.

~

- I ty mówisz, że nie jesteś słodki?! Jesteś! - krzyknął, podekscytowany. - Zroooobisz to jeszcze raz, kotkuuu? - poprosił po raz kolejny. Po prostu nie mógł się na niego napatrzeć. - Jesteś taki śliczny! I słodki! Wiem, że się powtarzam, ale taka prawda! - Wplótł palce w jego włosy, szczerząc zęby w szerokim uśmieszku.
~
Natsu spalił jeszcze większego buraka, słysząc te słowa i ekscytację w głosie czarnowłosego.
 -N - nie! Starczy już tego! -Zająknął się, a czerwień nadal nie schodziła mu z twarzy. -Ciesz się, że w ogóle się na to zgodziłem! ...I wcale nie jestem słodki! -Dodał po chwili i nadął policzki. Szybkim ruchem zszedł mu z kolan i położył się koło niego na trawie. Zwinął się w kłębek i ziewnął przeciągle. Ten dzień chyba zanadto go wykończył...

~

- No dobra... - mruknął, rozczarowany. - Ale słodki jesteś i zdania nie zmienię - dodał po chwili milczenia. Kiedy zauważył, że Natsu jest śpiący, zaproponował niechętnie: - Może wrócimy już do domu? Widzę, że zmęczony jesteś. Poza tym zacząłem się coraz bardziej obawiać o stan mieszkania... Jellal i Lyon potrafią być nieprzewidywalni osobno, a co mówić, jak zostali tam razem...
~
-Co? Już? -Odwrócił się w jego stronę, nieco zawiedziony. Chociaż... sam też obawiał się o stan ich domu i czy aby ktoś nie umarł. Westchnął głośno i wstał na równe nogi. -Dobra, zbieramy się. -Wyciągnął z kieszeni komórkę i zadzwonił po taksówkę. Gdy skończył rozmowę, zwrócił się do Graya. -No to... nieś mnie! -Zażądał z uśmieszkiem.

~

- No niestety. - Westchnął ciężko i wstał z miejsca. Wziął siatki z jedzeniem, które zostało, a wtedy Natsu tak po prostu mu rozkazał, aby go niósł. - Eeech, co ja z tobą mam. - Zaśmiał się. - No dobra, ale ty trzymasz siatki - rzekł i wcisnął mu je w dłonie, po czym wziął go na ręce. - Powinieneś być mi wdzięczny za to, że się tak dla ciebie poświęcam! - zażartował.
~
-Poświęcasz? Nie jęcz jak baba! -Zaśmiał się. -Po za tym to JA się tu poświęcam! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo boli mnie tyłek? -Nadął policzki z udawanym żalem. -Ty mnie... z - zgwałciłeś! -Zakrył oczy dłońmi i pociągnął nosem, symulując szloch.
~
Ten nagły wybuch płaczu u Natsu nieco zbił z tropu Graya. Udaje? A może ma opóźniony zapłon, czy coś?
- E – ej, to nie był przecież gwałt! No, może na początku trochę był… Ale później już nie! – zaprotestował. – I nie udawaj, że płaczesz – mruknął cicho, patrząc na niego z wyrzutem.
~
-Ja... ja wcale... nie udaję! -Odparł między szlochem. Oh, miał cholerną ochotę roześmiać się mu w twarz, ale to jeszcze nie teraz....Hi hi... W końcu Fullbuster tak perfidnie nabrał go ostatnio z tym cięciem się suchą bułką! Czas na rewanż. Natsu świetnie potrafił symulować emocje, więc zmusił się nawet do kilku łez, zlatujących mu teraz po policzku. Przetarł bardziej oczy, by nabrały czerwoności i dopiero w takim stanie spojrzał Grayowi w oczy z miną zbitego psa, dokładnie tak samo, jak czarnowłosy wcześniej.
-Przytul – poprosił.

~

- Ej, Natsu... Powiedz, że nie mówisz serio... - poprosił. Odczuł nagłe wyrzuty sumienia z powodu tego, jak postąpił w ramach kary. Sądził, że Natsu się to podobało, gdyż wszystko na to wskazywało. Oczywiście Gray wiedział, że różowowłosy jest dobrym aktorem, ale żeby aż tak?
- Z chęcią bym cię przytulił, skarbie, ale jakbyś nie zauważył, niosę cię na rękach i nie mam jak - odpowiedział na jego prośbę.
~
Natsu zrobił jeszcze bardziej zbitą i zdołowaną minę, gdy Gray odmówił mu zwykłego uścisku. Cholera, nie przemyślałem dobrze mojej prośby -rozważał w duchu. Nie mógł jednak odpuścić tak wcześnie. Nie osiągnął jeszcze swego celu. Po chwili jednak wpadł na inny pomysł.
-A buzi? -Zrobił duże, proszące oczy.

~

- Buzi jak najbardziej - odparł. Zatrzymał się na moment i pocałował go w usta, a raczej lekko je musnął wargami. Jeżeli Natsu postanowił po raz kolejny pokazać swój talent aktorski, Gray nie może tak łatwo dać się nabrać. Chociaż... miał niejasne przeczucie, że już dał się oszukać różowowłosemu.
~
Natsu zaśmiał się w duchu. Hell yeah. Część planu osiągnięta. Tak, tylko część.
-Ale kawy mi nie zabierzesz, prawda? Wszystko chciałbyś mi zabrać. Najpierw moje dziewictwo, a teraz kawa. -Zrobił smutną minkę i zaczął cicho szlochać. Dobra, wiedział, że powoli przesadza i może takim tekstem sprawić Grayowi niezłe wyrzuty sumienia... No ale nie mógł się powstrzymać!

~

- Przepraszam, ale naprawdę muszę oduczyć cię picia tej kawy w takich ilościach. I to nie prawda, że wszystko ci zabieram... - odpowiedział, patrząc na niego z uporem. Nagle wpadł na błyskotliwy pomysł. - To wyjdzie ci na zdrowie. W zamian za to ja zrezygnuję z palenia papierosów, a to u mnie jest nie lada wyczyn. Coś za coś, żebyś się sam nie męczył z nałogiem. I teraz to ty zachowujesz się jak baba, kocie. - Pocałował go w czoło, chcąc choć ociupinkę go uspokoić.
~
-Ty dupku, moje łzy cię nie ruszyły? -Tym razem warknął, zrzucając już wcześniej przybraną maskę biednej ofiary gwałtu. -Cholera, za bardzo znasz już moją grę, mam rację? -Nadął policzki. -I czekaj, czekaj... ŻE CO?! Od kiedy ty palisz?! -Wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczami. Jak się poznali, Gray nie miał jeszcze tego nałogu.

~

- Ha! Tak coś myślałem, że sobie lecisz w chuja - odpowiedział z dumą. Jego przypuszczenia się potwierdziły - Natsu po raz kolejny chciał go nabrać.
- Nie byłem pewien, ale jak widać opłaciło się tak łatwo nie ulegać. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Od kiedy palę... Jakby ci to powiedzieć... Od momentu, w którym nie pokazałeś się na spotkaniu. Jakiś młody chłopak dał mi szluga i nauczył mnie się zaciągać - odparł. - W sumie był nawet przystojny - dodał po chwili, chcąc zobaczyć reakcję Natsu na te słowa.
~
Natsu poczuł się teraz winny. Pali odkąd nie pojawiłem się na spotkaniu...? -Myślał. Po usłyszeniu dalszej części wypowiedzi, poczuł cholerną zazdrość.
-Ty masz jakiś fetysz związany z tamtym miejscem? Rzucasz się na każdego ładnie wyglądającego chłopaka, którego tam spotkasz? -Warknął, nie hamując emocji. Wiedział, że Gray nie robił TEGO z nikim innym, ale mogli się tam przelizać czy coś... I to go wkurzało. Nie miał Grayowi za złe, że chciał spróbować z kimś innym, ale świadomość, że spodobał mu się ktoś inny już TEGO SAMEGO DNIA, gdy Natsu się nie pojawił w umówionym miejscu?! Poczuł się... znowu poczuł podobne uczucie, jakby Gray tylko się z nim bawił. Jakby... nie był nikim wyjątkowym. Nie powinien tak myśleć, ale właśnie takie uczucia chodziły mu po głowie przez ostatnie trzy lata, więc nic dziwnego, że w głębi serca dalej się za takiego uważał. Za nic nie wartego. Nah, Natsu, przesadzasz -mówił do siebie w myślach i potrząsnął głową.
-A wiesz... ja zacząłem pić kawę jakieś dwa i pół roku temu, jak zerwaliśmy kontakty. Lucy mówiła, że chodzę po mieście jak zombie, więc dała mi kawę... a potem się uzależniłem. Więc to trochę jej wina. -Zaśmiał się sztucznie, ze smutkiem w oczach.

~

Doszli już na miejsce, z którego miała zabrać ich taksówka, więc postawił Natsu na ziemi.
- Powiedziałem po prostu, że był nawet przystojny i nauczył mnie palić. To coś złego? - Zmarszczył brwi. - Sądzisz, że po takim rozczarowaniu, jakie przeżyłem, były mi w głowie jakieś romanse? Natsu, człowieku, nie jestem takim bezuczuciowym skurwysynem, za jakiego mnie miałeś... lub masz nadal - powiedział, próbując zachować spokojny ton głosu. Ha! Dragneel był zazdrosny, jego reakcja na to wskazywała. - Tylko trochę. Tu jest więcej twojej winy, bo pewnie od początku piłeś tej kawy za dużo. I teraz się dziwisz, że wytrzymać bez niej nie możesz, pff. - Skrzyżował ręce na piersi i zajął się wypatrywaniem taksówki. Ta, będzie super, jak się pokłócimy pod sam koniec dnia, pomyślał ciemnowłosy, zaciskając wargi w wąską kreskę.
~
-Ja... Nie mam cię za bezuczuciowego skurwysyna. Już nie. -Spojrzał mu z powagą w oczy. -Nie będę kłamać, że przez te lata nie wyzywałem cię w samotności od najgorszych... ale odkąd sobie wszystko wyjaśniliśmy, przestałem już tak uważać, okay? -Uśmiechnął się czule, by potwierdzić swoje słowa. -A co miałem zrobić? Lepsza kawa niż narkotyki! -Zaśmiał się. -I tak raz o mało co... -I nagle zakrył sobie usta dłońmi i otworzył szerzej oczy. Mało co się nie wygadał. Lepiej nie mówić o tym Grayowi. O tym, jak w jeden z najgorszych dni swojej depresji… chciał się po prostu zabić.

~

- Miałeś prawo tak o mnie myśleć i nie mam ci tego za złe. - Odwzajemnił spojrzenie pełne powagi. Sam też początkowo nie oszczędzał w słowach, jeśli chodzi o wyzywanie Natsu za olanie ich obietnicy. - Dokończ to, co chciałeś powiedzieć. - Zmrużył oczy, przyglądając mu się z uwagą. Czy różowowłosy kombinował kiedyś coś z narkotykami i teraz nie chciał mu się do tego przyznać? Gray po prostu musiał to wiedzieć.
~
-T - to nic ważnego. Takie tam bzdety. -Zaśmiał się nerwowo i odwrócił się do niego plecami. -Kiedy będzie tak taksówka? -Rozglądał się chaotycznie. W tym momencie... Chciał wrócić do domu jak najszybciej.

~
Szarpnął go za ramię nieco zbyt gwałtownie i stanął przed nim. Chciał, żeby Dragneel spojrzał mu w oczy i powiedział, o co chodzi. Nie lubił, kiedy coś się przed nim ukrywało.
- To na pewno nie żadne bzdety. Gadaj, Natsu - nakazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Gray potrafił być stanowczy, jeśli tylko chciał.
~
-Nie. -Odparł równie stanowczo, zagryzając po chwili dolną wargę ze stresu. Po co w ogóle zaczął ten temat? Nie chciał, by Gray miał go za jakiegoś świra. Nie mógł mu o tym powiedzieć. -To nie twoja sprawa. -Dodał, próbując mu się wyrwać z żelaznego uścisku

~

- Natsu. Gadaj - wysyczał przez zaciśnięte zęby, patrząc na niego groźnie. Był wkurzony jego uporem. Jakby nie mógł po prostu odpowiedzieć na pytanie. Oczywiście, że to była też sprawa Graya! Wszystko związane z różowowłosym, dotyczyło też jego. A przynajmniej tak to postrzegał sam Fullbuster.
~
-Daj mi spokój! -Krzyknął nagle. Gray za bardzo go przyciskał. A gdy ktoś go zbyt mocno wypytywał o niektóre sprawy ... Natsu zawsze reagował gniewem. -Przestań. Po prostu... przestań. -Spuścił wzrok i zadrżał lekko. Naprawdę nie chciał o tym mówić. -Wszytko jest w porządku. Nie masz o co się martwić. -Dodał nad wyraz spokojnym głosem.

~

- Natsu, do jasnej cholery, co ty przede mną ukrywasz? - warknął, zupełnie olewając to, co chłopak przed chwilą powiedział. - Nie każ mi snuć domysłów. Brałeś kiedyś narkotyki? Tylko powiedz mi prawdę.
~
-Nie! -Krzyknął bez namysłu. -Znaczy... -Odparł po chwili, zastanawiając się, co mu właściwie powiedzieć. Chyba może mu zaufać, prawda? Skoro tak cholernie chce poznać jego przeszłość, niech i tak będzie.
-...Może... Dobra. Raz, okay?! Ale tylko ten jeden raz! -Krzyknął i odwrócił wzrok, widocznie zażenowany. Do dziś wstydził się tego, że w ogóle kiedyś po nie sięgnął...

~
Gray cofnął się o krok i wbił wzrok w coś bliżej niezidentyfikowanego. Odetchnął cicho i pokręcił głową.
- Przeze mnie, prawda? - zapytał cicho. Sam nie wiedział, dlaczego miał tak silne przeczucie, że to właśnie z jego powodu Natsu wziął te narkotyki. Może po prostu Dragneel chciał wypróbować jak działają, albo ktoś go do tego namówił... Obie te opcje nie wydawały się jednak zbyt prawdopodobne w przypadku tego chłopaka.
~
Natsu przed długą chwilę nic nie mówił. Nie chciał. Nie chciał, żeby Gray teraz się obwiniał, ale... kłamanie i tak nie miałoby sensu.
-Tak... -Szepnął ledwo słyszalnie, a oczy zakrywała mu grzywka. Dłonie zwisały mu luźno wzdłuż ciała. Zacisnął mocno pięści, przygryzając wargę. -Po prostu... Kiedy miałem depresję... Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałem. Ześwirowałem. Jeden z moich znajomych był dilerem. Miał na imię Gajeel, o ile się nie mylę. No i... tak jakoś wyszło. Wziąłem za dużo i gdyby Lucy nie postanowiła mnie wtedy odwiedzić... -Tu urwał wypowiedź, nie chcąc mówić dalej. Wziął głęboki wdech, po czym spojrzał mu w oczy. -Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Nie wiedziałeś. -Odparł delikatnym głosem.

~

Czuł to. Wszystko przez niego. Kiedy pomyślał, że Natsu mógł już nie żyć, a on nigdy więcej by go nie spotkał, nie stałby tu z nim tutaj...
Przyciągnął Dragneela do siebie i przytulił. Tak dobrze było czuć jego ciało tuż przy swoim... Mieć pewność, że on żyje, że nie zginął.
- Nie wybaczę sobie tego - szepnął, ledwo słyszalnie. - Kocham cię, Natsu...
~
Odwzajemnił uścisk nieco niepewnie i wtulił twarz w zagięcie jego szyi.
-Ja ciebie też, głupku. -Głos mu się załamał, a po jego policzku zleciało kilka prawdziwych, szczerych łez. -Dlatego mówiłem, żebyś nie próbował mnie ponownie zostawiać. Nie wytrzymam tego. -Ścisnął go mocniej, nie chcąc go wypuścić.

~
- Nie wiem, co mam robić, Natsu... Już ci to mówiłem... - wyszeptał, głaszcząc go po włosach. - Obiecaj mi, że nigdy więcej nie ruszysz narkotyków - dodał po chwili milczenia. - Przynajmniej o to nie będę musiał się bać...
~
- Jak mam ci to, do cholery, obiecać? Za dużo wspomnień wróciło, rozumiesz to? Nie wiem, do czego mogę się posunąć, jeśli znów odejdziesz! -Zadrżał lekko i wypuścił z siebie cichy szloch. -Ja chcę być z tobą, Gray. Mogę rzucić Lyona, jeśli chcesz. -Dodał po chwili ledwo słyszalnym głosem. -Tylko nie wiem, czy to będzie wobec niego w porządku i czy cię nie znienawidzi...

~

- Nie mów tak, słyszysz? Nawet jeśli gdzieś wyjadę, będziemy się czasem widywać... albo przynajmniej ze sobą pisać. - Pogłaskał go po głowie uspokajająco. - Też chcę być z tobą. Już jesteśmy nie fair wobec Lyona, ale nie chciałbym, aby później mówił znajomym, że on już nie ma brata. Poza tym jak sobie to wyobrażasz, że będzie chciał mieszkać z nami pod jednym dachem po takim świństwie? Nie wiem, co robić. Muszę wszystko przemyśleć, Natsu...
~
-Obiecujesz? -Szepnął cicho. Nie chciał zrywać kontaktów, które niedawno odnowili. -Masz rację... Rozumiem. -Odparł gorzkim głosem. Na co on w ogóle liczył... To jasne, że nie mogą być razem. Nie teraz, nie w ten sposób. -Najlepiej by chyba było jakby Lyon faktycznie sobie kogoś znalazł. Kogoś lepszego ode mnie... Kogoś, kto go nie zdradzi i będzie go bardziej rozumiał... -Mówił bardziej do siebie niż do Graya. -Kurde, co z tą taksówką? -Zaśmiał się lekko, chcąc zmienić temat.

~

- Obiecuję - odpowiedział, również szeptem. - Tylko gdzie mu znaleźć kogoś takiego? Może założymy mu profil na randka.pl, to kogoś znajdzie? - Uśmiechnął się lekko, wyobrażając to sobie. Nie, to był zdecydowanie zbyt głupi pomysł. - Taksówka właśnie jedzie - poinformował go, po czym niechętnie wypuścił chłopaka z objęć. Szkoda, że musieli już wracać do rzeczywistości...
~
Uśmiechnął się lekko. Kolejna obietnica. Miał nadzieję, że ta dojdzie do skutku...
-Haha, randka.pl? Serio? -Zaśmiał się na ten pomysł. -To był świetny plan, no ale wiesz... chyba nie dojdzie do skutku.
Zerwali uścisk, a po minucie taksówka stanęła tuż przy nich. Wsiedli to środka, choć niechętnie.
-Ciekawe czy dom będzie jeszcze stał. -Szepnął cicho Natsu, gdy już ruszyli.

~

- Nie mam lepszego pomysłu - mruknął Gray, tuż przed usadowieniem się w taksówce. - Wiesz, mi się wydaje, że może i dom stoi... Ale niekoniecznie w całości. Może spróbuję zadzwonić do Jellala? Chociaż może lepiej nie. Wolę dłużej pozostać w nieświadomości. - Uśmiechnął się lekko.
~
-Pocieszyłeś mnie. -Mruknął z sarkazmem. -Hmm, zadzwoń. Może akurat mu przeszkodzisz w spaleniu domu. Ja skontaktuję się z Lyonem. -Wyjął komórkę z kieszeni i wybrał numer. Jedyne, co usłyszał to "abonent czasowo niedostępny..."
-Kurwa. -Przeklął, gdy któryś raz z rzędu nie mógł się dodzwonić. -Serio, zaczynam się martwić, Gray. Lyon odbiera telefony nawet w Biedronce.

~
Westchnął ciężko i spróbował się dodzwonić do przyjaciela. Sygnał był, ale odpowiadała jedynie poczta głosowa.
- Kurwa, też się nie mogę dodzwonić. Jellal zawsze ma włączony dźwięk i zawsze prędzej czy później odbiera. Kurwa mać, pewnie się skurwysyn najebał - mruknął, wkładając telefon z powrotem do kieszeni. - Zaraz na szczęście będziemy w domu. Szykuj się na skopanie im dup.
~
Natsu przygryzł wargę i zaczął nerwowo stukać palcami po kolanie, gdy usłyszał, że Jellal również nie odbiera. Martwił się. Cholernie. Już nawet nie o sam dom, a o nich. Jakkolwiek by to nie wyglądało... Lyon był dla niego również bardzo ważny.
-Tak.. O, tak. Jeśli się najebali, to stłukę twego braciszka do nieprzytomności. -Odparł z gniewem i nutką stresu. -Obiecał mi, że nie będzie! Zabiję go... -Syknął i odwrócił wzrok w stronę okna. Jeśli martwi się teraz niepotrzebnie... a oni urządzili sobie po prostu popijawę... Niech boją się gniewu różowowłosego kwiaciarza!

~

- Jestem pewien tego, że na pewno Jell skończył, rzygając do kibla. Albo gdzieś indziej. On nie zna umiaru, poza tym dużo mu nie trzeba. Pozwalam ci zatłuc Lyona, Jellala przy okazji też możesz. - Westchnął ciężko, wgapiając się w krajobraz za oknem. Jeszcze kilka minut i będą na miejscu, o ile dobrze się orientował. Miał nadzieję, że chłopaki niczego nie rozwalili, ani że nic im się nie stało.
~

Po jakimś czasie w końcu dotarli do domu. Natsu wyskoczył z taksówki jako pierwszy, zdążywszy rzucić w kierowcę garścią forsy. Jakoś nie przejmował się zbytnio, ze biedaczek tego nie złapał... cóż... zdarza się. Natsu pobiegł od razu do domu i... było cholernie cicho. Za cicho.
-Ej! Jełopy! -Zawołał, lecz nikt się nie odezwał. Postanowił sprawdzić kuchnię, lecz ku jego zaskoczeniu, spotkał tam jedynie śpiącego, najebanego komornika. Otworzył szeroko oczy i cichaczem wyszedł z pomieszczenia, by oblukać dom. Przynajmniej stał na swoim miejscu. Dobre i tyle.
~
Wyszedł z taksówki zaraz po Natsu. Nawet nie zdążył wejść do domu, kiedy ten wyszedł ze środka.
- I co, nie ma ich tam? - zapytał, unosząc brew do góry, zaniepokojony. - Obejdźmy chatę dookoła - zaproponował.
Już po chwili rzuciła mu się w oczy czupryna Jellala... który spał spokojnie na Lyonie i ślinił mu koszulkę! Alkoholem cuchnęło od nich na co najmniej kilometr. Okno nad nimi było otwarte.
- Natsu... Weźmiesz miotłę i skopiesz im dupy, dobrze? - zapytał, pozornie spokojnym tonem. - Chętnie na to popatrzę.
~
Natsu patrzył na nich oniemiałym wzrokiem. Serio? Jednak tylko się najebali? A on się martwił!
-Miotła nie będzie potrzebna... -Syknął przez zaciśnięte zęby i pstryknął palcami u rąk. Podszedł do tych dwóch kretynów i mocnym kopnięciem zrzucił Jellala z Lyona. Niebieskowłosy stęknął coś, chyba zaczynając oganiać rzeczywistość.
-Wy idioci! Jak wy się tu znaleźliście?! -Wydarł się na obydwu z wkurwem na twarzy. Po chwili kopnął jeszcze Lyona, tak by odkręcił się na plecy i wtedy od razu usiadł mu na biodrach. -Miałeś nie pić! -Zaczął nim gwałtownie potrząsać, trzymając go za materiał bluzki. Białowłosy zaczynał się chyba budzić, bo nagle wydał z siebie przeraźliwy krzyk bólu.
-Natsu? Ał! Przestań, to boli! -Jęknął Lyon z zaciśniętymi zębami. Jak na zawołanie Natsu zaprzestał nim potrząsać i położył jego plecy delikatnie na ziemi. Uniósł mu koszulkę, by spojrzeć na jego klatkę piersiową... I otworzył szeroko oczy, widząc krew i porządne siniaki. Przerażony tym widokiem, szybko z niego wstał i przeskanował jego ciało wzrokiem. Jego lewa noga była niebezpiecznie przekrzywiona... Widocznie skręcona... I sądząc po jego reakcji, mógł mieć jeszcze złamane żebra. -Spadłeś z okna?! -Wydarł się, próbując pozlepiać tą historię w kawałki.
-N - nie... Chyba nie... Ja spadłem z balkonu. A Jellal z okna... Tak mi się wydaje. -Odparł na wpół trzeźwo.
-I ile wy tak tu leżycie?! Pogięło was!? Potrzebujesz natychmiastowej pomocy! -Wydarł się, wyraźnie zmartwiony. -Gray, bierz go i niesiemy go do szpitala! -Zaczął panikować. -Albo nie! Jeśli ma złamane żebra, to pogorszymy jego stan. Dzwoń po karetkę! -Wydał rozkaz i kucnął przy Lyonie. Złapał go delikatnie za rękę. -Zabije cię, głupku. Jak tylko cię pozszywają, to cię zabiję. -Wysyczał ze zmartwionym spojrzeniem.

~
Gray podszedł do Jellala, którego Natsu po prostu kopnął, zupełnie się nie przejmując jego stanem zdrowia. Cóż, zasłużył sobie.
- Ej, Jell? Słyszysz mnie? - Klepnął go kilka razy po twarzy.
Niebieskowłosy mruknął coś pod nosem i otworzył oczy.
- Co się...? O, Gray, wróciliście! - wybełkotał.
- Tak. Co tu się stało?
- Najebałem się. Chciałem pomóc Lyonowi i za bardzo się wychyliłem... Spadłem przez okno - jęknął, łapiąc się za obolałą głowę. Obaj popatrzyli w stronę Lyona i Natsu - który zresztą już zaczynał siać panikę.
- Spokojnie, już dzwonię. Nie panikuj jak baba - ofuknął go Gray i wyciągnął telefon z kieszeni, aby zadzwonić.
Po kilku minutach karetka zabrała jeszcze pijanego Lyona na pogotowie. Jellal poszedł do pokoju spać, a komornika zostawili w spokoju, żeby im czasem w gniewie nie zajebał telewizora.
Gray westchnął ciężko i pokręcił głową. Co za dzień...
~


Natsu oczywiście pojechał karetką wraz ze swym chłopakiem. W końcu nadal o niego dbał. Nie mógł go tak zostawić. Gdy dojechali na miejsce i lekarze stwierdzili, ze nic poważnego mu nie będzie i jedynie musi pozostać kilka dni w szpitalu... Natsu odetchnął z ulgą. Skończyło się na tym, że siedział z Lyonem jeszcze trochę czasu, krzycząc na niego i wyzywając go od debili... i w końcu wrócił do domu pod wieczór.



~Iris & Misuzu.

P.S. Mamy dla was informację. Jako że tego bloga mamy praktycznie skończonego (spokojnie, będzie jeszcze dużo rozdziałów, po prostu jakoś tak wyszło, że szybko je napisałyśmy xD), zamierzamy założyć drugiego. Nie, nie GraTsu, ale nasi kochani bohaterowie będą i tam, oczywiście! ;d Przy następnym rozdziale pewnie podamy już link ;p

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 9.

Hej, ludzie. Ta ich rozmowa jest taka długa, że trzeba ją rozbić na kolejne rozdziały...xD Tutaj znowu jest urwana, niestety, ale jak patrzyłam, czy dałoby radę dodać całą... To po chuju xD Za długa xD
Liczcie na to, że jeszcze w tym tygodniu pojawi się kolejny rozdział, tym razem kończący - mamy nadzieję - tą rozmowę ;3




- Pff, sugerujesz, że kiedyś byłem takim chucherkiem jak ty? - Zaśmiał się, rozbawiony. - Wieesz... Będziesz musiał pakować przynajmniej z rok, żeby mi dorównać, a co dopiero mówić o byciu silniejszym. - Naprężył muskuły, dumny z siebie. - Tak w ogóle, to zostawiliśmy całe jedzenie nad jeziorem. Pewnie już jakieś bachory się do niego dorwały. A jestem głodny! - Nadął policzki, niezadowolony z takiego obrotu sprawy.
~
-Chucherkiem?! Ja jestem chucherkiem?! -Wybałuszył oczy wyraźnie urażony i niedoceniony. Nie myśląc wiele zdjął koszulkę i walnął się ręką w pierś. -Przecież mam klatę! Co ty chcesz, co?! -Nadął policzki. -I tak w ogóle to może nam nie zjedli.. zawsze można pójść i sprawdzić. -Mruknął, a jego brzuch wydobył z siebie głośny bulgot.

~
- W porównaniu do mnie... owszem, jesteś - powiedział, żeby go wkurzyć. Prawda była taka, że Natsu miał klatę. I to seksowną klatę. Mrauu. - Słyszę, że twój żołądek też domaga się skonsumowania czegoś pysznego. Chodźmy więc! - Zakomenderował. - Lody mi się pewnie roztopiły - dodał po chwili ze smutkiem w głosie.
~
Nadal lekko urażony, nałożył na siebie z powrotem koszulkę i ruszył za Grayem. FUCK! Stanął w miejscu, sparaliżowany bólem. Zacisnął zęby i zrobił kolejny krok. Nie! Dalej już nie idzie! Mowy nie ma! Nawet masochista ma swoje granice! Cholera, na serio, jego tyłek już nie wytrzymał. Za dużo wrażeń jak jeden dzień. Natsu stał w miejscu, patrząc jak Gray oddala się powolnym krokiem.
-Gray! -Zawołał, by za daleko mu nie zwiał. Gdy zwrócił w jego stronę swój wzrok, Natsu się speszył, nie wiedząc jak to powiedzieć. -Um... wiesz... ja mam mały problem z przemieszczaniem się. -Mruknął lekko zawstydzony.

~
Gray ruszył przed siebie i był pewien, że Natsu idzie tuż za nim, a wtedy usłyszał, jak tamten go woła. Rozbawiony słowami chłopaka, wrócił po niego i wziął go na ręce.
- Chyba rzeczywiście będę musiał cię nosić. - Zaśmiał się. - Nie, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało. Tyle że jak się zmęczę... Będziesz musiał radzić sobie sam - ostrzegł.
~

Natsu nadął policzki na jego słowa.
-Zostawiłbyś mnie? Sam mnie do tego stanu doprowadziłeś! -Zarzucił mu. Wolał się teraz trochę z nim podrażnić, żeby nie myśleć o tym, ze właśnie jest niesiony jak pieprzona panna młoda w jego ramionach. To jest, kurwa, żenujące... -Tak w ogóle to chyba jednak mało przypakowałeś, skoro masz się zmęczyć od niesienia takiego "chuchra" jak ja. -Pokazał mu język.

~

- Przecież tylko żartuję, głąbie - odparł, patrząc na niego jak na kretyna. - Zastanawia mnie tylko, czy Jellal też łyknie wymówkę o kości ogonowej. Znając jego, pewnie nie. Szykuj się więc na to, że będzie nas przedrzeźniał. Takie tam ostrzeżenie na przyszłość. - Chciał wzruszyć ramionami, ale było to dość trudne, kiedy niósł Natsu na rękach, więc z tego zrezygnował.
~
-No ja mam nadzieję, ze żartowałeś... -Mruknął, choć w duchu dobrze wiedział, że by go nie zostawił. Po usłyszeniu kolejnej części wypowiedzi... spiął się. -Uh... czyli... ale... jesteś pewny, że Jellal nie wygada się Lyonowi? Ma słaby łeb, wiec... nie za bardzo mu ufam. -Trochę dziwnie czuł się myśląc, że teraz jedynie białowłosy nie będzie nic wiedział. To by było nie fair... -Gray... ja naprawdę nie chcę mieć kochanka... -Mruknął po chwili, ledwo słyszalnie. Nie chciał, żeby jakoś źle to odebrał. -Wolę mieć jednego chłopaka na stałe, wiesz? Jeśli to ma tak wyglądać... nie wiem czy długo tak pociągnę...
~
- Jellal nawet po pijaku się nie wygada. Pobełkocze pod nosem coś, czego nikt nie zrozumie i pójdzie spać, on tak ma, znam go od dzieciaka, więc nie masz o co się martwić. - Uspokoił go. - Uch... - wydusił z siebie, kiedy usłyszał ciche słowa chłopaka. - Ja wiem... Wiem, że niedługo będę musiał zniknąć z twojego życia. - Patrzył uparcie przed siebie. Nie zniósłby w tej chwili spojrzenia Natsu.
~
-Co? -Wydusił z siebie, patrząc na Graya szeroko otwartymi oczami. -Co powiedziałeś...? -Szeptał w transie, nie mogą uwierzyć w to, co słyszy. Znowu chce go zostawić? Po tym wszystkim... tym wszystkim, co dzisiaj... -Nie możesz! -Krzyknął, nie myśląc zbyt wiele. -Od kiedy? Od początku wiedziałeś, że odjedziesz?! Spójrz na mnie! -Zacisnął zęby, a jego oczy nie wyrażały niczego innego niż ból. -Po co dziś zgadzałeś się na to wszystko? Czemu MI pozwalałeś zgadzać się na to wszystko?! Egoista! Chciałeś jedynie spędzić miło ostatni czas, tak? Jak teraz wyjedziesz, to rzucę się pod pociąg! -Zaczął mu się wyrywać. Nie wiedział już, co mówi, serce biło mu jak oszalałe. Z tym pociągiem nie mówił na poważnie... a może jednak? Po prostu wiedział, że jak Gray go znów zostawi, to się z tego nie otrząśnie.

~
- Ej, uspokój się, słyszysz? - Postawił go na ziemi i przytulił do siebie. - Chcę być z tobą, chcę być przy tobie już zawsze. Ale musisz mnie też zrozumieć. Jak myślisz, jak długo wytrzymam ze świadomością, że nie możesz być mój? Jak myślisz, jak długo zniosę patrzenie na ciebie i na Lyona razem? Ja... po prostu... - Głos mu się lekko załamał, więc zamilkł na moment, chcąc nad nim zapanować. - Kocham cię, aż za bardzo. Obaj możemy tak naprawdę tylko marzyć w obecnej sytuacji. Oczywiście, że chciałbym, aby te marzenia i to wszystko, co dziś planowaliśmy, stało się rzeczywistością. Nie wiem, co mam robić. Uznałem, że najlepiej będzie, jeśli zostawię cię w spokoju, chociaż sam tego nie chcę. Co byś zrobił na moim miejscu, Natsu? - Ostatnie słowa wyszeptał. Poczuł pieczenie pod powiekami i zamrugał gwałtownie. Nie chciał dopuścić do tego, aby pociekły łzy. Nie mógł sobie na to pozwolić...
~
Wtulił się bardziej w jego klatkę piersiową, próbując się uspokoić. Na jego ustach zawidniał smutny uśmiech, gdy słuchał monologu czarnowłosego. Czuł się podobnie. Też chciał z nim być... ale obecna sytuacja nie była prosta.
-Nie wiem, co bym zrobił na twoim miejscu... -Wyszeptał. -Ale wiem, że nie zniósłbym, jakbyś znów mnie zostawił. Dzisiaj... wróciło za dużo wspomnień, wiesz? Przez ułamki sekund czułem się... jakbyśmy znów byli razem. -Uśmiechnął się gorzko i spojrzał mu w oczy. -Też cię kocham. Myślisz, że jakby było inaczej to przespałbym się z tobą po trzech latach bez kontaktu? -Uniósł się lekko na palcach i pocałował go w czoło. -Ironia losu, wiesz? Chciałem o tobie zapomnieć, a wpadłem w ręce twojego brata. Ze wszystkich ludzi! Kurde... ja to mam pecha... -Zaśmiał się delikatnie, choć chciało mu się płakać. -Masz rację... Nie będę cię do niczego zmuszać... Zasługujesz, żeby ułożyć sobie wreszcie normalnie życie. Przeze mnie masz same kłopoty. -Mimo wszystko to była teraz jego kolej, by wesprzeć czarnowłosego. Chciał dla niego jak najlepiej.
~
- Zdecydowanie za dużo. - Westchnął cicho. - Czułem się podobnie. Przy tobie zapomniałem o całym świecie. Szkoda, że niedługo będziemy musieli wrócić do rzeczywistości. - Pogładził go dłonią po policzku. - Może tak musiało być? Mieliśmy się spotkać, aby sobie wszystko wyjaśnić, jednak jak widać nie jest nam przeznaczone bycie razem... - Popatrzył na niego ze smutkiem. - Uch, tylko że jest problem, bo ja nie chcę układać sobie życia bez ciebie. Wiem, że być może powinienem... Ale nie potrafię.
~
-Teraz mi się wydaje, że serio jedynym realnym rozwiązaniem jest iść po trupach. Znaczy... zeswatać Lyona z kimś i mieć gdzieś moją złamaną połowę serca. -Zaśmiał się cicho. Tak, połowę, powiedział to specjalnie. Ponieważ druga część należała do Graya. -Dobra, chodźmy po nasze żarcie, na głodnego źle się myśli. -Uśmiechnął się, chcąc rozluźnić atmosferę i zmienić temat.


~

- Ja go chętnie zeswatam z moim szefem! Przynajmniej o to nie musiałbym się martwić. - Westchnął ciężko. - Tu się z tobą zgodzę. - Uniósł lekko kąciki ust do góry, po czym wziął Natsu z powrotem na ręce. - Chodź, moja panno młoda! - Wyszczerzył zęby i ruszył w stronę jeziora, do którego w zasadzie mieli już blisko.
~
-Jaka twoja panna młodo, co?! -Krzyknął, choć zaśmiał się przy tym głośno. -Serio, Gray, nie licz, że kiedyś ujrzysz mnie w sukience. Nie ma szans. -Pokazał mu język. -A co do tego twojego szefa... Mówiłeś wcześniej, ze Lyon go już zna? Powinienem o czymś wiedzieć? -Uniósł brew, zaciekawiony.
~

- No jeszcze się przekonamy, kiedyś założysz dla mnie białą suknię, zobaczysz! I nawet nie będę musiał cię do tego przekonywać. - Puścił do niego oczko, przekonany o swojej racji. - A weź. Laxus zaprosił mnie na obiad. Lyon przechodził obok restauracji, w której siedzieliśmy i został aresztowany za podglądanie klientów. Wbiegł do środka, skuty kajdankami i zaryczany, oczywiście musiałem go ratować, bo inaczej by sobie posiedział trochę w areszcie. Narobił mi takiego obciachu, że aż głowa mała. - Przewrócił oczami, poirytowany głupotą białowłosego.
~
-Serio wierzysz, że założę dla ciebie białą suknię? -Popatrzył na niego z niedowierzaniem i rozbawieniem. -Co najwyżej biały garnitur, skarbeńku! -Zaśmiał się. I po chwili... gdy usłyszał historię przygód Lyona... strzelił facepalma. -Boże! Z kim ja chodzę w ogóle.. -Jęknął, zażenowany.

~

- Nie garnitur. Suknię - odparł z przekonaniem. Nie widział w ogóle innej możliwości. Natsu jeszcze zmięknie. Na pewno. - Hmm, no cóż, wstyd przyznać... ale z moim bratem. Chociaż w sumie o tym, że jesteśmy spokrewnieni, nie musi nikt więcej wiedzieć. - Zaśmiał się. - Wiem, wredny jestem... No ale kurde...
~
-Jaasne, w twoich snach! Już mnie raz namawiano do założenia damskich cuchów. Bezskutecznie. -Pokazał mu język, rozbawiony. –No, jesteś wredny. Ale ja też, więc się nie przejmuj. -Odparł z powagą. -I po za tym... gdybyś nie wyjebywał się czasem jak ciota, to w ogóle nie podejrzewałbym was o jakieś więzi.
~

- Widocznie ta osoba nie miała skutecznego daru przekonywania... A ja takowy posiadam. - Wypiął klatę, dumny z siebie. - Eeej! Okay, czasem mi się zdarzy potknąć, ale to przez moją nieuwagę, a nie ciotowatość! Kurwa, że też to akurat matka musiała być cielapą - mruknął, oburzony. Wreszcie dotarli z powrotem nad jezioro. - Patrz! Nikt nie wszamał naszego żarcia! - Ucieszył się.
~
- Ta osoba miała dar przekonywania. To była Lucy. Chciała zrobić mi cytuję: "słodkie fotki, aby ktoś zechciał zainteresować się mym żyjącym w samotności tyłkiem". -Wzdrygnął się. -Wiesz, to był jakiś rok po naszym zerwaniu kontaktów. No ale.. nie dałem się! -Oznajmił dumnie. -Haha, tak, zwalaj na biedną matkę! -Zaśmiał się. Lecz, gdy usłyszał słowo "żarcie"... -To na co czekasz! Biegnij do niego! Run Forest! Run!

~

- Ja potrafię bardzo dobrze kogoś do czegoś przekonać... Kiedyś wmówiłem matce, że Lyon nie jest jej synem i podmienili go w szpitalu i uwierzyła. - Zaśmiał się na samo wspomnienie tamtej sytuacji. Nawet dzwoniła wtedy do szpitala, żeby się przekonać, czy coś takiego mogło mieć miejsce. - Na pewno ktoś się i bez tego interesował twoim żyjącym w samotności tyłkiem - stwierdził. - Już biegnę, pędzę, lecę! - Przyspieszył trochę kroku, aby jak najszybciej znaleźć się przy siatkach z jedzeniem. Oczywiście nie zauważył niewielkiego kamienia... i się o niego potknął. Na szczęście w porę zdążył utrzymać równowagę. Odetchnął cicho z ulgą, po czym postawił Natsu na ziemi.
~
Natsu zaczął się brechtać słysząc tą ujmującą historię o podmianie. Cóż... powinno być mu żal swego chłopaka, ale co poradzić, że czasem różowowłosemu brakowało empatii. -Nie no, tak... interesowali się... -Mruknął. -Ale to był tyko pretekst Lucy. Tak naprawdę, to chciała schować te fotki do swego yaoistycznego albumu -Wyznał. Cóż... jego przyjaciółka nie była do końca normalna. -Heej! Uważaj trochę! -Krzyknął, gdy znalazł się już na ziemi. -Mówiłem, że ciota z ciebie! -Zaśmiał się, lecz żeby mu smutno nie było, to pocałował go w policzek.

~

- Eeech, czemu mnie to nie dziwi? Jestem zazdrosny. - Nadął policzki s skrzyżował ręce na piersi, patrząc na niego wyzywająco. - Ta Lucy jest chyba pokręcona. Zanim ją poznam, to uprzedź ją, żeby nie kopała mnie po jajach ani nie kastrowała. Pewnie dużo złych rzeczy się nasłuchała o mej skromnej osobie. - Uśmiechnął się lekko i podrapał się po głowie. Nie dziwił się Natsu, że go nienawidził przez te lata...
- Nie jestem wcale ciotą! - zaprotestował, robiąc obrażoną minę.
~
-Oj, nie masz być o co zazdrosny. Żaden z nich nie spełniał moich wymagań. -Puścił mu oczko. -Widzisz... -Podszedł do niego i pomacał go po klacie zmysłowo. -Tylko ty jesteś tak... -Ugryzł go w ucho. -.... tak wielkim.... -Polizał go po szyi. -Debilem! -Dokończył i uciekł szybko na bezpieczną odległość z wielkim zacieszem na twarzy.

~

- N - Natsu, ty mendo! Już myślałem, że powiesz mi coś miłego... Idę do emo - kąta. - Usiadł na ziemi i wyciągnął z siatki roztopione już lody. - Nawet lody mają mnie gdzieś. - Pociągnął nosem. - Potnę się szarym mydłem, albo suchą bułką... O, akurat mamy bułki. Chociaż może lepszy będzie jogurt? - Gadał bardziej do siebie, niż do niego, rozważając różne (równie głupie) opcje.
~
Natsu zamrugał zaskoczony. No takiej reakcji to się nie spodziewał. Niepewnie podszedł do czarnowłosego i usiadł tuż przy nim.
- Ty na poważnie? - Nadal nie mógł wyjść z szoku. Przecież zawsze sobie dogryzali! - Ej! Odstaw ten jogurt! Serio? Plastikiem chcesz się pociąć? - Odebrał mu groźny przedmiot i nadął policzki. - No żartowałem, dobra? Jejku... -Westchnął.

~

Gray ledwo powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem. Postanowił jeszcze trochę pograć...
- Nie no, masz rację. Plastikiem się nie potnę. Ale suchą bułką może... - wyraził nadzieję, patrząc do wnętrza siatki. Po chwili popatrzył na niego z uporem. - Przytul mnie - poprosił, przybierając minę zbitego psa.
~
- Boże... - Westchnął, załamany głupotą Graya. Serio? Suchą bułką? Nie, tylko nie TE oczy! Natsu zawsze miękł na ich widok. Cóż sam doprowadził go do takiego stanu, więc...
- Dobra, chodź tu. -Uśmiechnął się do niego czule i pocieszająco, wyciągając w jego stronę ręce.

~

Wtulił się w niego, uśmiechając się wrednie. Ha! Opłaciło się udawać głupka.
- Natsuu... A ty wiesz, że ja żartowałem? - zapytał niewinnie, mocniej się w niego wtulając. - Wcale nie chciałem się ciąć suchą bułką, ani jogurtem. Chciałem, żebyś mnie przytulił, ha! Udało się! I kto tu jest mistrzem? - Teraz już nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
~
Natsu wybałuszył oczy, gdy to usłyszał. Dał się tak perfidnie nabrać?! On?! Mistrz aktorskiej gry?! No tak być nie może!
-J - ja wcale się nie nabrałem! -Odwrócił wzrok zażenowany. -Koniec tego! Skoro to było kłamstwo, to nie zasługujesz na uścisk! -Odepchnął go od siebie dość brutalnie, po czym z nadętymi policzkami sięgnął po torbę z zakupami. Był głodny. Bardzo. Wyjął kostkę sera i bułkę. Popatrzył na ser w jego prawej dłoni i bułkę w lewej. I jeszcze raz. I jeszcze raz... I nagle zdał sobie z czegoś sprawę...
-Nie mamy noża... -Mruknął. Po chwili wzruszył jedynie ramionami. Chuj. I tak sobie poradzi. Wziął kęs bułki oraz ugryzł kostkę sera, przeżuwając w błogim szczęściu swą "kanapkę".

~

Kiedy Natsu go odepchnął, oczywiście poleciał do tyłu. Przez chwilę tak leżał, zanosząc się śmiechem, a potem usiadł i otarł łzę z kącika oka.
- Radzisz sobie i bez noża. - Wyszczerzył zęby, po czym sięgnął po jogurt pitny i go otworzył. Jego żołądek domagał się czegoś pysznego, a on sam - czegoś, czego nie trzeba przeżuwać. - Myślałeś już nad tym, co powiemy Lyonowi? W sensie... Dlaczego nas tyle nie było... - mruknął, wpatrując się w lekko zmarszczoną taflę jeziora.
~
-Oczywiście, że radzę sobie bez noża! Nie znasz mnie? Ja zjem wszystko! -Odpowiedział z pełnymi ustami. Za bardzo się nie przejął faktem, że trochę sera uciekło mu z ust.... Po usłyszeniu dalszej wypowiedzi czarnowłosego, zamyślił się i przełknął 'kanapkę'. -Um... powiemy, że były kolejki w sklepie, potem musiałeś pojechać pilnie do pracy i były korki... o! I jak poszedłem z tobą do firmy to poślizgnąłem się i spadłem na kość ogonową, wiec nam się zeszło, bo musiałeś mnie nosić... Lub coś takiego. -Wzruszył ramionami, ponownie zabierając się za jedzenie.

~

- Emm, Lyon jest tępy, więc pewnie w to uwierzy. - Zaśmiał się cicho, po czym dopił jogurt i sięgnął po następny. - Szkoda, że będziemy musieli niedługo wracać do domu. - Westchnął cicho. - Ale tamci dwaj pewnie rozwalili już pół chałupy.
*
Tymczasem w domu...
- Haha, Lyon, dawaj jeszcze tego niskoprocentowego! Pan komornik jeszcze się napije! - wybełkotał najebany Jellal. Zgniótł puszkę po wypitym napoju i przytulił się do komornika, w przypływie nagłej czułości dla "tego biedaka, który musi znosić wieczne poniżenie i wywalanie za drzwi". Ku niezadowoleniu białowłosego, Jell zaproponował facetowi, żeby ten wpadał kiedy tylko zechce.
~
-Hmm, pewnie tak... -Mruknął po skończeniu bułki i zjedzeniu całej kostki sera... No głodny był! Jednak jego brzuch nie został zaspokojony, więc tym razem Natsu dorwał się swych pikantnych orzeszków. -Ja też nie chcę wracać... -Trochę sposępniał, gdy zdał sobie z czegoś sprawę. -Bo wiesz... kurde, no... Jak wrócimy to Lyon znów będzie chciał się do mnie dobrać, zważywszy, że ostatnio nie dokończyliśmy i go olałem... -Jakoś nie miał nastroju na seks z białowłosym. Mimo, że jest z nim w związku, czułby się jakby zdradzał Graya. Ironia, prawda?

~

- Miejmy nadzieję, że Lyon będzie bardzo wyrozumiały dla... twojej kości ogonowej. - Uśmiechnął się lekko i popatrzył na niego czule. - Wiesz, też bym nie chciał, żebyś się z nim pieprzył tuż pod moim nosem. Mam nadzieję, że Jellal go upił, korzystając z okazji. Jak ja jestem w domu, nie pozwalam temu głupiemu kretynowi chlać, ale kiedy mnie nie ma... Zawsze się upija. Pozostaje nadzieja, że Lyon też się schlał. - Zaśmiał się cicho.
~
-Wiesz... Ja Lyonowi też chlać nie pozwalam, bo jest wtedy z niego jeszcze większa ciota niż zawsze. Kiedyś odkręcił gaz, a potem próbował zapalić zapalniczkę... wiesz... chciał stworzyć własne efekty specjalne. -Wzdrygnął się na samo wspomnienie. Przecież gdyby Natsu w porę nie przyszedł do domu, to mógłby rozwalić całą kamienicę! -Jesteś pewny, że w razie czego Jellal powstrzyma go od głupich pomysłów? -Przygryzł dolną wargę, zaczynając się trochę martwić.

~

- To Lyon może być jeszcze większą ciotą? - Uniósł brew, nieco zaskoczony. Dopiero teraz odkrywał, jak słabo znał swojego brata. - Wiesz... Nie byłbym tego taki pewny, bo sam Jell lubi sobie poodpierdalać. Jeżeli zastaniemy dom cały... będę w szoku. - Podrapał się po głowie. - Najwyżej ich zabijemy, a zwłoki zakopiemy w ogródku łopatą, którą Jellal zamówił na allegro. Podobno ma dojść jutro, więc lajtowo. - Westchnął i pokręcił głową.
*
Tymczasem w domu...
- Ługabuga, ence pence, gdzie jest browar, bo nie w mojej ręce?! - Jellal rozglądał się za przed chwilą utraconym piwskiem. - Zaginął w tajemniczych okolicznościach!
Komornik zaśmiał się jak debil, machając chłopakowi przed nosem swoją zdobyczą - jego puszką. Pustą, należy dodać.
~
-Oj, żebyś wiedział, że może. -Pokręcił głową z dezaprobatą. -A niby jest od nas dwa lata starszy... Powinien być bardziej dojrzały. -Mruknął, kończąc orzeszki i sięgając ręką po puszkę kawy. -Kawuuuunia! -Oczy mu się zalśniły i ścisnął ją z całych sił, nie słuchając już wypowiedzi Graya o zakopaniu chłopaków w ogródku. -Moje ty maleństwo! -Pocałował puszkę, ciesząc się jej obecnością.
*
Tymczasem Lyon....
-Jellal i komornik zabawiają się w kuchni, więc... -Mruknął wstawiony białowłosy. -Czas na bungee! -Popędził na balkon ze sznurkiem w ręce. Zawiązał go sobie wokół talii (dla bezpieczeństwa) i stanął na barierce. - Bungee! -Skoczył z zacieszem na twarzy. I wtedy sobie coś przypomniał... zapomniał zawiązać sznur wokół czegoś jeszcze...
~
Natsu! Ty mnie w ogóle nie słuchasz! - warknął Gray, rzucając się a niego i odbierając mu kawę. - Oduczę cię tego, naprawdę - powiedział. Dosłownie sekundę później puszka znalazła nowy dom w jeziorze. Gray wiedział, że Natsu się za to zdenerwuje, ale... Kto nie ryzykuje, ten nie traci... czy coś. Nie był pewien, czy tak to leciało.
*
Tymczasem w domu...
- Tee, Asamchujwie, słyszałeś coś? Jakby ktoś pierdolnął glebę za okno. - Jellal wstał i od razu się zachwiał. - Pomóż mi, a nie siedzisz - ofuknął mężczyznę, który natychmiast podniósł tyłek z krzesła. Skończyło się na tym, że jebnął twarzą o stół i już tak pozostał, zezgonowany.
- Słabiak. Wypił dopiero cztery - mruknął do siebie niebieskowłosy i z wielkim trudem poczłapał w stronę okna, po drodze zwalając z półek różne rzeczy. Tak przypadkiem.
~
Natsu z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w jezioro, gdzie przed chwilą znikła jego puszka... Jego kawa... Jego narkotyk... Jego... Różowowłosy był w zbyt wielkim szoku, by wydusić z siebie coś przez kilka minut. Powoli zdrętwienie przeradzało się w ból, potem w złość, a potem... w wielki wkurw skierowany na Graya. Natsu zwężył niebezpiecznie oczy i zazgrzytał zębami. -TY. Wiesz. Co. Właśnie. Zrobiłeś? -Wysyczał gniewnie, emanując bojową aurą. -Zapierdolę cię! -Zrzucił go z siebie i wstał na równe nogi. Zaczął pstrykać palcami, potem trochę szyją... przygotowując się do ataku. Zacisnął pięści i kierował się w stronę czarnowłosego baaardzo powolnym krokiem.
*
Tymczasem (PRAWIE)martwy Lyon....
-Moje bungee... -Zapłakał okrutnie, nic nie czując. Dosłownie. Nie mógł ruszyć żadną kończyną. Dzięki jego niewiarygodnemu szczęściu, nie zrobił sobie nic śmiertelnego, ale jednak... -Pomooooocy!

~
Gray zrozumiał swój błąd dopiero po kilku sekundach. Kiedy Natsu go z siebie zrzucił, wstał na równe nogi, szykując się do obrony. Przyjął postawę bojową i czekał. Po chwili się zniecierpliwił.
- Jeśli chcesz mnie zapierdolić, to pospiesz się trochę, bo mogę ci zwiać - powiedział. Nie bał się różowowłosego. Najwyżej dostanie wpierdol i się skończy dzień dziecka. Może będzie jakiś seks na zgodę później, czy coś...? Nie! Nie rozpraszaj się, Fullbuster!
*
Tymczasem w domu...
Jell, słysząc pisk zarzynanej świni (czytaj: krzyk Lyona), dopadł do okna po kilku minutach. Popatrzył w dół i zachybotał się niebezpiecznie.
- Uratuję cię! Podaj mi dłoń, podaj mi rękę! - Zanucił pod nosem, wyciągając łapy w stronę poszkodowanego.
~
Natsu uśmiechnął się pod nosem drapieżnie.
-Spokojnie. Mamy czas. -Oparł ciut zbyt spokojnym głosem. Może i Gray chodził na tą swoją siłownię i boks, stając się ciut, CIUT silniejszym... ale nie wiedział jednej rzeczy. Natsu nie powiedział mu, iż sam ćwiczył karate przez ostatnie trzy lata. Zaśmiał się w duchu... będzie zabawa. I wtedy, zanim czarnowłosy zdążył coś zrobić, podbiegł do niego szybko, podkosił mu nogi i od razu usiadł mu na biodrach, przytrzymując mu nadgarstki na jego głową. -I co teraz? -Oblizał wargi z niebezpiecznym błyskiem w oku.
*
Zdychający Lyon....
Białowłosy zauważył dłoń wyciągniętą w jego kierunku z pierwszego piętra.
-Nareszcie! -Zapłakał i również wyciągnął rękę. Ku jego rozpaczy... nie dosięgał. -Czemuuu?! Pochyl się bardziej! Nie sięgam! -Krzyczał, ledwo widząc. Przemilczmy fakt, iż sam Lyon leżał na parterze... widocznie żaden z nich nie rozumiał dzielącej ich odległości...

~

Gray nawet nie zdążył ogarnąć, co się dzieje, a już został powalony na glebę. A kiedy Natsu patrzył się na niego tym wzrokiem szaleńca... i trzymał jego ręce w uścisku...
- Powiem ci, co teraz. Teraz się podnieciłem. Cholernie zajebiście wyglądasz, świrze. - Mrugnął do niego, po czym gwałtownie się szarpnął, wyrywając jedną rękę z uścisku nieco zaskoczonego tymi słowami chłopaka. Zaśmiał się tylko. Nie próbował zyskiwać przewagi. Chciał się przekonać, czy Natsu mu przyjebie. Ryzyk - fizyk. I chuj.
*
Najebany Jellal...
- Dobra, czekaj. - Jell wychylił się bardziej... i jeszcze bardziej... aż w końcu skończyło się na tym, że sam wypadł z okna i zaliczył efektywną glebę, lądując na Lyonie. - O, jak miękko - mruknął, nie bardzo wiedząc, co się właściwie stało.
~
Natsu otworzył usta, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Nie spodziewał się takich słów w takiej sytuacji. Zamrugał kilkakrotnie, aż...
-Huh? Mogę wyglądać jeszcze bardziej zajebiście. -Mruknął i na nowo złapał rękę, którą wcześniej Grayowi udało się wyszarpać. Schylił się trochę i wgryzł mu się z całej siły w bark. Kurwa, a niech go boli, w końcu wyrzucił jego kawę! No przy okazji Natsu również chciał jakoś naznaczyć czarnowłosego... taki zaborczy kaprys...
*
Lyon jedną nogą na drugim świecie…
Gdy Jellal na niego upadł... Nawet nie krzyknął. I tak już nic nie czuł. Sam nie wiedział, czy jeszcze żyje! -Jell? Jell jesteś tu? Gdzie jesteś? -Macał ręka po trawie, gdyż niebieskowłosego nie było już w oknie, a znikł mu niespodziewanie z oczu...

~
Ło kurwa, Grayciu nie spodziewał się tego, że Natsu go ugryzie. Pewnie będzie miał sporego siniaka. Super, skończy się latanie po domu w samych bokserkach, teraz będzie musiał też zakładać koszulki, bo jeszcze Lyon pomyśli, że to Laxus go ugryzł. Albo Jell. Fu.
- To nie bolało - powiedział zadziornie, patrząc na niego z wyzwaniem w oczach.
Kurwa, pchasz się w gips, Fullbuster, pchasz się w gips!
*
Najebany Jellal w świecie różowych jednorożców...
- Jestem na tobie, jakkolwiek by to nie brzmiało - wybełkotał, śliniąc się na koszulkę Lyona. - Tak w ogóle, to ty też widzisz tego jednorożca? Hasa sobie tam, po trawie. - Uniósł rękę z zamiarem wskazania kierunku, ale przywalił nią o ścianę.
~
Natsu uniósł głowę, patrząc na niego z uśmieszkiem.
-Nie bolało? -Uniósł jedną brew do góry, rozbawiony. Powoli wsunął jedną rękę pod koszulkę Fullbustera i... MOCNO przejechał mu paznokciami po klacie. Powtórzył tą czynność kilka razy, oblizując wargi. Gdy mu się to znudziło, ponownie schylił się do jego barku i ugryzł go dwa razy mocniej niż poprzednim razem.
*
Lyon przeżywa traumę…
-Jak to leżysz na mnie? Jednorożec zrobi fotki i jeszcze Natsu pomyśli, że cię gwałcę! A nie... Że JEGO gwałcę... nie to nie tak leciało... że TY gwałcisz MNIE! -Wydukał w końcu wypowiedź w wielkich trudach umysłowych. -Ty.. daj mu marchewkę to może nas pociągnie do domu! Konie lubią marchewki!

~
- Dobra, teraz trochę zabolało - mruknął, wiercąc się niespokojnie. - Teraz to już tym bardziej nie będę mógł chodzić bez koszulki - powiedział bardziej do siebie, niż do niego. - No niee, krwawię! Umrę na śmierć i tyle z tego będzie, a co! - narzekał. - Koniec tego dobrego, kochanie! - Jednym gwałtownym ruchem wyszarpnął ręce z jego uścisku i zrzucił go ze swoich bioder. - Pójdziesz siedzieć za znęcanie się nad porządnymi obywatelami! - Pogroził mu palcem, po czym wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, bez wyraźnego powodu.
*
Jellal broniący jednorożców...
- No i dobra, powiem mu, że cię zgwałciłem, bo się najebałeś. - Zaśmiał się jak debil. - Ej! To nie koń, to JEDNOROŻEC, ignorancie! Tak być nie może! Obraziłeś go i teraz hasa prosto na nas! Zaraz nas podepcze! - W jego głosie było już słychać panikę. - Wiej, Lyon, wiej!
~
-Ał! Uważaj trochę! -Skrzywił się, gdy Gray zrzucił go na ziemię. -Mój tyłek, ciągle mnie boli, pacanie! -Zaczął masować sobie pośladki. -Um... masz rację, dogryzłem się do krwi. -Dopiero teraz Natsu poczuł metaliczny smak w swoich ustach i oblizał wargi z uśmieszkiem. -Jak pójdę siedzieć, to z tobą! Morderco kawy!
*
Lyon się poświęca....
-Nie! Też go widzę! A ja nie mogę wstać! -Zaczął płakać z bezradności. -Uciekaj Jellal! Zostaw mnie! Ratuj siebie!

~

- No przepraszam, głąbie. - Gray ściągnął koszulkę i popatrzył na swoją niegdyś seksowną i piękną klatę, która teraz była cała w śladach po paznokciach. W dodatku te ślady... krwawiły! Nie dość, że krew ciekła z ugryzienia...
- Eeech?! Kiedy ty ostatnio obcinałeś paznokcie?! - wykrzyknął, oburzony. - Zobaczysz, kiedyś tak cię skatuje, że ci się masochizmu nawet odechce - burknął pod nosem, wycierając krew koszulką.
*
Jellal zamierza zostać na miejscu...
- Nie! Ty uciekaj! Ja cię uratuję, powstrzymam go! - Po tych słowach spróbował wstać, ale skończyło się kolejną glebą na cielsko Lyona. - Widzisz, nie jestem w stanie wiać - poskarżył się. - To nasz koniec!
~
Natsu zaśmiał się pod nosem, gdy zauważył ile śladów pozostawił na ciele czarnowłosego.
-Um... -Popatrzył się na swoje paznokcie. -A jakoś chyba zapomniałem ostatnio, faktycznie zarosły trochę... -Mruknął, po czym wzruszył ramionami. –No, ale się zemściłem. Ty nie będziesz mógł chodzić bez koszulki, a ja... a ja w ogóle! -Nadął policzki.
*
Lyon i heroiczne myśli...
-To nic! Zginiemy razem! Dla ludzkości! -Wytarł łezkę z oka i kontynuował. -Może nasza krew mu wystarczy i zostawi w spokoju innych obywateli! -Zapłakał głośno. -A tak w ogóle... to nie długo już biegnie w naszą stronę? -Jedyna szara komórka w mózgu białowłosego... przemówiła!

~

- Ha! Czyli i tak ja wyszedłem na tym lepiej. - Zaśmiał się, patrząc na niego z nieukrywanym tryumfem. - Obetnij te pazury, są długie jak u kobiety. - Pokazał mu język i z powrotem nałożył umazaną we krwi koszulkę. Oj będą się musieli tłumaczyć dziś chłopakom, oj będą...
- I co ja niby mam powiedzieć, jak ktoś zapyta, czemu mam krew na bluzce? Że robiłem reanimację zdechłej wiewiórce, bo myślałem, że to coś da?
*
Jellal i przetwarzanie informacji...
- Najwyżej! - Wysmarkał się w koszulkę białowłosego. - Emm... Nie wiem. - Rozejrzał się dookoła. - Zniknął... Ej! Jesteśmy uratowani! Chwalmy za to beczkę wina! A nie, to chyba nie tak leciało... - Podrapał się po głowie, niepewny.

~
-W sumie... czemu nie... -Natsu uśmiechnął się do niego czule i po chwili wdrapał się mu na kolana i pocałował w policzek. Przytulił się do niego mocniej, wtulając głowę w jego zakrwawioną koszulkę. Cóż, jego włosy są różowe, a krew czerwona... nikt nie zauważy różnicy.
*
Lyon i amnezja...
-Co? Od kiedy na mnie leżysz? -Otworzył oczy w szoku. -Em... może mieli kraksę z jednorożcem i samochód im się zepsuł? -Wzruszył ramionami. -Dobra... idę spać... -I rąbnął czołem o glebę, od razu zasypiając.

~

- Lubię to - zamruczał, przyciągając go jeszcze bliżej siebie, o ile to w ogóle było możliwe. Odgarnął niesforny kosmyk włosów z czoła Dragneela, zadowolony. - Ten dzień zapamiętam na długo - powiedział i pocałował go w czoło. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
*
Jellal i próba ogarnięcia czegokolwiek...
- Wiesz, tak mi się zdaje, że odkąd wypadłem z okna, próbując cię ratować, ale pewien nie jestem. To nie na mój mózg! - jęknął, zamykając oczy. - Ty, to możliwe jest...! Albo Godzilla zaatakowała miasto, a my jesteśmy niepoinformowani? - Ziewnął po raz kolejny, po czym mruknął coś pod nosem i podzielił los Lyona - poszedł w kimę.
~
- Ja też... - Zamruczał zadowolony bliskością, jaką dzielił z czarnowłosym. Po chwili ciszy, postanowił o coś zapytać. -To ty doradziłeś Lyonowi w sprawie tamtego kotka, tak mi powiedział... Naprawę pamiętałeś takie szczegóły na mój temat? - Spytał trochę wstydliwie. - Wiesz... skoro ty mu to poradziłeś, to taki w połowie prezent od ciebie. Nazwę go Happy, bo dostałem go w dzień, kiedy się pogodziliśmy! -Obdarzył go jednym ze swych rozbrajających uśmiechów.

~


- Um, no wiesz... Pamiętam wiele z tamtego czasu. A raczej prawie wszystko. Pielęgnowałem te wspomnienia, nie chciałem, aby coś mi umknęło. Poza tym, trochę ciężko zapomnieć o tym, że tak bardzo kochasz koty. Trzy lata temu cały czas o nich gadałeś, przyprawiając mnie tym samym o białą gorączkę. - Zaśmiał się cicho. - Ale nie wiedziałem, że Lyon ci powie, że mu doradziłem w tej sprawie... Cóż. - Pocałował go w ucho. - Wiesz, co ci powiem, mój kocie? Kocham cię.



~Iris & Misuzu.

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 8.

No siema. Hyh, rozdział urwany w połowie rozmowy, co da się dostrzec na pierwszy rzut oka. Jakbyśmy chciałby dać całą, to byście do nocy siedzieli i czytali xDD
Także no, następny rozdział postaramy się dodać szybko, żebyście nie zdążyli zapomnieć, o czym gadali, bo to się wtedy wyda wyrwane z kontekstu...xDDDDD



Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo zanim się zorientował, Natsu pobiegł w las.
- N - Natsu, czekaj! - krzyknął za nim i ruszył w pogoń.
Z początku nie był pewien, czy dobrze biegnie, ale wydawało mu się, że słyszy kroki różowowłosego gdzieś w pobliżu. Przyspieszył i już po chwili go dopadł.
- Natsu, nie uciekaj przede mną nigdy więcej - wydyszał, zamykając go w żelaznym uścisku. - Nie po to tu z tobą przyjechałem, żebyś teraz chował się przede mną po lasach! I nie myśl, że mam cię za "puszczalskiego drania", jak sam to ująłeś. Nigdy nie pomyślałem o tobie w ten sposób. Wiem, że się zagubiłeś, ta sytuacja nie jest łatwa dla żadnego z nas. Nie żałuję, że przyjechałem, bo dzięki temu zyskałem szansę na wyjaśnienie sobie z tobą tego wszystkiego. Kocham cię, słyszysz? I chcę dla ciebie jak najlepiej. A teraz uspokój się, bo jak nie, to wrzucę cię do wody!
~
Natsu nie odwzajemnił objęcia, ale też nie próbował ponownie uciec. Zalany łzami, słuchał tego, co Gray ma mu do powiedzenia. Mimowolnie... zaśmiał się cicho słysząc ostanie słowa. Czarnowłosy zdecydowanie zawsze potrafił go delikatnie podnieść na duchu i rozładować sytuację.
-Też cię kocham. -Odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się delikatnie, opanowując już łzy. -I tak byś mnie nie wrzucił do wody! Zgubiłbyś się na prostej drodze, albo potknął! -Zarzucił mu, pokazując zaczepnie język.

~

- Eeej! Ty we mnie nie wierzysz! - Nadął policzki, udając obrażonego. A potem wziął Natsu na ręce, jak pannę młodą, i ruszył w stronę jeziora, szczerząc zęby. Trzymał go, mimo że się wyrywał. Nie odpuści sobie tak łatwo, co to, to nie! Pff. Wreszcie znaleźli się przy brzegu. - I leciiisz! - oznajmił Gray, wrzucając Natsu do jeziora. Niestety, przy tym sam potknął się o wystający korzeń i też wleciał do wody. Ach, ta wrodzona gracja.
~
-Zostaw mnie! -Rzucał się na wszystkie strony, próbując się wyrwać. Niestety, to na nic. -Żartowałem, żartowałem! Niee! -Krzyczał, choć efekt był przewidywalny: I tak skończył w jeziorze. Wynurzył głowę i potrząsnął nią, by cokolwiek widzieć, lecz jak tylko to uczynił, usłyszał kolejny plusk i znów miał wodę w oczach. WTF?! Wkurwiony, otrzepał się ponownie i nadal unosząc się na wodzie, spostrzegł Graya tuż przy sobie. Nagle cały gniew znikł, zastąpiony przez śmiech. -Mówiłem, że się potkniesz! -Zakrył sobie usta dłonią, by zahamować głośny chichot, choć to i tak mu nie wyszło.

~

- Nie potknąłem się! - zaoponował Gray między atakami kaszlu. Fuck, nałykał się wody. - To było celowe...! - Otarł wodę z twarzy i przyciągnął Natsu do siebie. - Wiesz, że teraz będziemy musieli obaj się wysuszyć, nee? - Wyszczerzył zęby, a w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk. Znowu będzie mógł oglądać nagiego Natsu, tyle wygrać!
~
Natsu spłonął rumieńcem, gdy zrozumiał, co Gray ma na myśli.
-Z-zboczeniec! Tylko jedno ci w głowie! -Nadął policzki, udając obrażonego. Po chwili wpadł na pewien pomysł i uśmiechnął się diabolicznie. Zanurkował i szybkim, dyskretnym ruchem ściągnął z czarnowłosego spodnie i bokserki, tak, że tamten nie miał czasu zorientować się, o co biega i go powstrzymać. Gdy to zrobił, popłynął szybko do brzegu i wskoczył na stały ląd zadowolony.
-A może będziesz mnie gonił bez gaci, hmm? Jak mnie złapiesz, to dostaniesz nagrodę! -I z uśmiechem pobiegł z jego odzieżą w dalszą część jeziora, gdzie mogli znajdować się jacyś ludzie.

~

Zanim Gray zdążył się zorientować, co się dzieje, Natsu już był na brzegu.
- Ty mendo! - wydarł się za nim i wyszedł na brzeg, po czym zaczął go gonić. Nie ważne, że nie miał na sobie gaci, najwyżej ludzie wezmą go za zboczeńca, którym w zasadzie jest. Poza tym, nikt go tu jeszcze nie zna. Zapomną, a co!
- Jak cię złapię, to cię wyrucham tak, że nie będziesz mógł siedzieć przez dwa tygodnie! - darł się, nie dbając o to, że może ściągnąć tym na siebie czyjąś uwagę.
~
-Aaah! Zboczeniec! Gwałciciel! -Darł się Natsu z zacieszem na mordzie. Chciał wprawić Graya w większe zakłopotanie i ściągnąć na niego uwagę ludzi... tak w ramach niewinnej kary. Biegł ile miał sił w nogach, nie dając się dogonić. Po drodze minęli kilka ludzi i dzieci... Oh, dzieci... Trudno się mówi. Najwyżej będą miały traumę z dzieciństwa

~

- Jak mnie przez ciebie zamkną w pace albo w psychiatryku, to już nigdy mnie nie zobaczysz, nawet jak wypuszczą mnie na wolność! - wydarł się, poirytowany. Od kiedy z tego Natsu był taki kawalarz? Szlag. Gray tego tak nie zostawi! Przyspieszył tempo biegu i po kilku minutach udało mu się wreszcie do dorwać. Przewrócił go na ziemię i sam na nim usiadł, nie dając mu wstać. - I co teraz? - mruknął, usatysfakcjonowany. Zemści się, o taak.
~
Po chwili poczuł jak zalicza glebę i coś siada mu na plecach. O, kurwa, więc jednak go dorwał... To nie tak miało być! Natsu myślał, że jest lepszym biegaczem! Przełknął ślinę, domyślając się, co Gray ma zamiar z nim zrobić.
-Um... Prima Aprilis? -Odparł niewinnie. -Trochę nie w terminie, ale to sie przemilczy, hehe... he... -Zaśmiał się nerwowo, próbując jakoś wyjść z tej sytuacji.

~

- O nie, nie wywiniesz się teraz - mruknął groźnie. - Nie będziesz mógł usiąść przez długi czas. - Zaśmiał się jak świr i zsunął w dół spodnie i bokserki Natsu. - Mogę ci to obiecać już teraz, hyhyhyhyhyhyhy.
~
Natsu pisnął i spiął się, czując swoją nagość w dolnych rejonach. Gray też nie miał już gaci, więc nic dziwnego, ze poczuł się zagrożony.
-Tak przy dzieciach!? -Krzyknął w ramach ostatniej deski ratunku. Chuj, że zdążyli już pobiec w rejony, gdzie nie było ludzi. Może Gray da się nabrać...

~

- Nie ma tu żadnych dzieci. Nie ma też nikogo oprócz nas, więc przyjmij grzecznie swoją karę - powiedział spokojnym głosem, w którym jednak dało się wyczuć cień groźby. Odwrócił Natsu tak, że teraz leżał na plecach. - Mimo wszystko chcę widzieć twoją buźkę, skarbie. - Wyszczerzył zęby i już po chwili - pomimo protestów różowowłosego - jego członek znalazł się w ciasnym i gorącym wnętrzu Dragneela. Tak zupełnie bez ostrzeżenia i przygotowania. Natsu jako masochista nie powinien mieć w sumie nic przeciwko temu..., pomyślał. Żeby czasami nie krzyknął, zamknął jego usta pocałunkiem.
~
Jego krzyk został stłumiony nagłym pocałunkiem. Natsu nie spodziewał się takiego agresywnego ruchu, ani, że czarnowłosy zrobi to bez żadnego przygotowania. Zabije go za to później, na pewno. Teraz jego umysł przetwarzał jedną informację: Boli! Fuck! Tak cholernie rozdzierające uczucie, które sprawiało, iż chciał krzyczeć na całe gardło. Tak… wspaniałe. Podniecające. W tym momencie przeklinał się za swoją masochistyczną naturę.

~

Ciemnowłosy nie czekał długo. Już po chwili zaczął się w nim poruszać, narzucając dość szybkie tempo.
- Hyhyhy. - Zaśmiał się jak debil i popatrzył na skrzywionego Natsu. - Już nie udawaj, że tego nie lubisz. - Pokazał mu język, a potem pochylił się nad nim i lekko ugryzł go w szyję.
~
-J - jesteś... Ach!... S-strasznie n - niewyżytym… Ngh!... sadystą! –Wypowiedział między jękami. To, ze czarnowłosy zaczął się tak nagle poruszać, sprawiało kolejny ból. Ktoś inny na miejscu Natsu uznałby to za gwałt. Cóż, różowowłosy, dla odmiany, lubił taką zabawę. Ale na pewno się do tego nie przyzna! O, nie!
–N - nienawidzę cię… O, Boże! –Wysapał, lecz nagle Gray uderzył w jego prostatę, więc Dragneel zobaczył jedynie gwiazdki przed oczami.

~

- Tak, jestem - potwierdził, dysząc ciężko. Czuł się taki usatysfakcjonowany. - I tak wiem, że mnie kochasz. - Zaśmiał się cicho, jeszcze przyspieszając tempo. Tak, zamierzał wprowadzić swoją poprzednią groźbę w czyn. Natsu przynajmniej przez kilka dni nie będzie mógł siedzieć, hyhy. - Przyznaj w końcu, że jestem bogiem seksu. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
~
Gdy Gray jeszcze przyspieszył tępo, Natsu czuł się jak w niebie. Cholera, to było aż za dużo! To był czas, kiedy Natsu nie myślał. Jego umysł zajmowała przyjemność, żądza, pragnienie, instynkty…! Przestawał myśleć racjonalnie, o ile kiedykolwiek to mu się udawało.
-Oh, tak… - Wyjęczał w czystej ekstazie. – Jesteś moim bogiem seksu. – Wymruczał, zadowolony. - Mocniej!

~

- Wreszcie to przyznałeś - mruknął zadowolony. Raz po raz zalewały go fale gorąca. Kochał ten stan. Od razu też spełnił prośbę Natsu o więcej. Zaczął poruszać się najszybciej, jak umiał, zaślepiony pożądaniem. - Kocham cię - wydyszał między jednym pchnięciem a drugim.
~

-Ahh! –Jęknął głośno, gdy Gray wzmocnił uderzenia. Tak boleśnie, tak… przyjemnie. –Ja ciebie też. –Wysapał ledwo, gdyż coraz bardziej zaczął odczuwać brak powietrza. Przymknął oczy i wygiął plecy w czystej rozkoszy i podnieceniu. Potem, nie myśląc zbyt wiele, pociągnął jego głowę i rozbił ich wargi w agresywnym i namiętnym pocałunku.

~
Gray zaczął się kierować wyłącznie instynktem. Całkowicie wyłączył myślenie. Odwzajemniał pocałunki Natsu z takim samym zaangażowaniem. Co kilka chwil przygryzał lekko jego wargi, dalej ostro go posuwając.
~
- Fuuuck! –Jęknął przeciągle, po zerwaniu pocałunku. Już nawet nie miał siły się całować. A to normalne nie jest. Gray pieprzył go z taką siłą i szybkością, że dla Natsu świat dosłownie stanął w miejscu. Nic się nie liczyło. Czysta rozkosz. –G - Gray! Ja.. ja dłużej już nie wytrzymam! Ach! –Wyjęczał na ostatku sił, czując nadchodzące spełnienie.

~

Sam Gray też był już porządnie zmęczony, ale nie przeszkadzało mu to, dopóki czuł się tak... idealnie.
- Jeszcze... chwila... - wyrzucił z siebie.
Czuł, że za moment dojdzie i nie mylił się. Po kolejnych kilku mocnych pchnięciach spuścił się do wnętrza chłopaka.
- Natsu... - wyszeptał, próbując złapać oddech, a to łatwe nie było.
~
Natsu doszedł dosłownie chwilę po nim, brudząc ich niemal złączone ze sobą klatki piersiowe. Gdy poczuł jak Gray spuszcza się do jego ciała… mruknął zadowolony. Czuł się pełny. Naznaczony. Jak własność czarnowłosego. Może i jego tok myślenia nie był do końca normalny, ale Dragneel –jako czystej krwi masochista- lubił być zdominowany. Czuć, że ktoś ma nad nim pełnię władzy. A Gray potrafił doprowadzić go do takiego stanu idealnie.
Sapał głośno, próbując opanować oddech.
–Najlepszy… seks… jaki kiedykolwiek miałem. –Wysapał z uśmiechem na ustach.

~

Opadł na jego ciało, zmęczony. Jego członek dalej tkwił w ciele różowowłosego.
- A to miała być... kara - wydusił z siebie, po czym się zaśmiał.
Czuł się szczęśliwy i spełniony. Już dawno się tak niczym nie cieszył.
- Mam nadzieję, że przynajmniej moja groźba sie spełni. - Wypuścił głośno powietrze z płuc, a na jego ustach zatańczył lekki uśmieszek.
~
-Kara? No to ci nie wyszło. –Zaśmiał się, przyciągając go do siebie bliżej i łącząc dłonie za jego plecami. Teraz ich klatki piersiowe i nosy stykały się ze sobą. –W to nie wątpię… -Mruknął, udając ofiarę losu. –I co ja niby mam powiedzieć, jak przez kilka dni ledwo będę mógł chodzić? –Nadął policzki, rozbawiony. –Coś mi się zdaje, że sporo muszę zapłacić za tą twoją trzyletnią przerwę seksualną.

~

- Ach, no niestety nie wyszło. - Udał rozczarowanego takim obrotem sprawy, lecz po chwili się zaśmiał. - Noo... jak coś to się przewróciłeś na tyłek i stłukłeś kość ogonową! - Przedstawił swój błyskotliwy plan. - Um... Niee, nie prawda... - powiedział, udając niewiniątko. Tak naprawdę to czuł, że Natsu ma rację. Ale przecież się do tego nie przyzna, prawda?
~

-Kość ogonową? –Uniósł brew, rozbawiony. –Cóż, lepsza taka wymówka, niż żadna. –Zaśmiał się lekko. –Yhym, już ci wierzę. Na pewno jeszcze nie raz będziesz mnie napastował. Już ja cię znam. –Nadał policzki, udając poszkodowanego. –W ogóle to mieliśmy się lepiej poznać. –Dodał po chwili ciszy. –I nie chodziło mi o tak DOGŁĘBNE poznanie.
~

- No właśnie! Nie prawda, za kogo ty mnie masz?! - Westchnął teatralnie. - Ale dogłębne poznanie też jest dobre, prawdaaa? - Wyszczerzył zęby. - Ale dobra. Co chciałbyś wiedzieć, kofeinowy nałogowcu? Już ja cie tego oduczę, to moja misja! - Popatrzył na niego, rozbawiony.
~
Natsu otworzył szeroko oczy.
- Co?! Chcesz odebrać mi kawę?! Jak śmiesz, ty szatanie! – Krzyknął, lekko rozbawiony jego ambitną misją. I tak mu się to nie uda. Natsu i kawa są nierozłączni. –Yyym… chcesz kontynuować rozmowę w takim stanie? Sirjusli? -Popatrzył na niego jak na debila. –Wyjdź ze mnie z łaski swojej.

~

- Śmiej się śmiej, ja wykonam moją ambitną misję! Będę nieugięty w moim postanowieniu! - Pokazał mu język. - Oczywiście, że chcę tak kontynuować rozmowę. Coś ci nie pasuje? - Popatrzył na niego z miną niewiniątka. Uwielbiał się z nim droczyć.
~
-Powodzenia życzę. Twoja misja spali na panewce. –Zaśmiał się, odczuwając już swoje zwycięstwo. Po chwili otworzył oczy zdumiony. –W tej pozycji? Poważnie?! Aż tak bardzo nienawidzisz mego tyłka?! –Krzyknął dramatycznie. Przecież jego dupa będzie go boleć przez tego idiotę co najmniej tydzień!

~

- Jeszcze zobaczymy - mruknął, zdeterminowany. Pochowa Natsu wszystkie opakowania z jego kochaną kawusią. Od czegoś trzeba zacząć, prawda? - Wręcz przeciwnie, mój drogi. Kocham twój tyłek. Ale w końcu jakaś kara za poprzedni wybryk musi być... a lepsza nie wpadła mi do głowy, buhahahaha!
~
Natsu przewrócił oczami, zirytowany.
-Jak tam chcesz, świrze. Najwyżej będziesz musiał mnie nieść do taksówki, bo nie dojdę. –Mruknął, nadymając policzki. –Więc wracając do rozmowy… -Zamyślił się, próbując znaleźć jakieś pytanie. –O, właśnie! Teraz są wakacje… ale przyjechaliście do nas, żeby mieć bliżej na uczelnię. Co zamierzasz studiować? –Spojrzał na niego zaciekawiony.

~

- Będę wtedy twoim bohaterem! - Rozmarzył się. - Będziesz wyglądać jak panna młoda, to słooodkie! - Wbrew sobie wyobraził sobie Natsu w sukni panny młodej. O tak, to było coś. Trzeba będzie kiedyś go namówić na wizytę w sklepie z sukniami... - Turystykę i rekreację. Zaocznie, żebym mógł pracować. A ty? - Uśmiechnął się lekko.
~
Natsu zarumienił się ciężko na ten komentarz.
- J - jaka panna młoda?! Nie założę sukienki! W życiu! Mam swój honor! –Wykrzyczał z burakiem na twarzy. – Turystyka? Ciekawe. – Uśmiechnął się lekko. – Ja idę na wydział matematyczno-fizyczny. Ale nie na zaoczny, jak ty.
~

- Jeszcze się przekonamy! - Gray uśmiechnął się tajemniczo. - Geniusz normalnie. Ale jedno mi nie daje spokoju. Ty chcesz iść na matmę, a ciągle przez twoje jakże bezbłędne wyliczenia odcinają nam wodę i w dodatku przychodzi komornik. Jak ty zamierzasz się tam utrzymać? - Wybuchnął śmiechem.
~

-To był tylko błąd pomiaru! Powtarzam, błąd pomiaru! Każdy fizyk ci powie, że to jest dopuszczalne. –Nadął policzki lekko obrażony i zażenowany. –Poza tym… matematycy mają zryty umysł. Czyż nie będę tam pasować idealnie? –Uśmiechnął się szeroko.

~

- Och, tak, nie wymądrzaj się teraz. - Zaśmiał się cicho. - Tak, zdecydowanie będziesz tam pasować. - Musnął czule wargami jego usta. - Za to ja w sumie nie wiem, czego szukam na turystyce. Z biologii jeszcze jestem spoko, ale geografia u mnie leży. Sam wiesz, że gubię się nawet w drodze z pokoju do łazienki. - Westchnął cicho. - Ale to wszystko przez to... że w zasadzie nie wiem, co chcę dokładnie w życiu robić. Wybrałem jedną z opcji, która była najrozsądniejsza.
~
-O, tak. Geografia u ciebie leży, nie przeczę. –Zaśmiał się na samo wspomnienie. –Ale u mnie w sumie też, więc się nie przejmuj. Pod tym względem do siebie pasujemy. Hmm, ciekawy jestem jakbyśmy przeżyli z naszą orientacją w terenie, jeśli kiedyś razem pojechalibyśmy do obcego kraju. –Zamyślił się jednocześnie rozmarzony na myśl o wyjeździe we dwoje, jak i rozbawiony, domyślając się, iż pewnie zgubią się pierwszego dnia. –I ja też nie wiem, co chcę w życiu robić. Poszedłem na matmę, bo było mi najłatwiej. Nie musiałem wkuwać niczego na pamięć. Wystarczy zrozumieć. –Wzruszył ramionami.

~

- Pff. Na bank byśmy się zgubili. W dodatku jakbyśmy zapytali obcokrajowca o drogę, pewnie byśmy się z nim nie dogadali. Ach, jesteśmy takimi ofiarami losu, że nawet pewnie byśmy nie wiedzieli, czy na pewno trafiliśmy tam, gdzie chcieliśmy. - Zaśmiał się, jednocześnie trochę podłamany tym spostrzeżeniem. - Mimo tego... Może kiedyś gdzieś pojedziemy... - powiedział nieśmiało. - Najwyżej Jell będzie naszym przewodnikiem. Chociaż nie, on też jest ciotą i nawet nie wie, gdzie na mapie leży Afryka. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nie kłamał, tak było. - Rozumiem. Trzeba wybierać coś, co lubimy. Lub coś, co jest dla nas łatwe.
~

-Naprawdę myślisz, że kiedyś gdzieś pojedziemy? –Spytał cicho, z rumieńcem na twarzy. Ten pomysł naprawdę mu się spodobał… -Afryka? –Zamrugał zaskoczony. –Ona leży chyba pod Ameryką Północną, tak?

~

- Tak myślę. Może nam się udać. Na przykład na ferie. Powiesz Lyonowi, że wracasz do domu na tydzień, a ja powiem, że jadę w delegację z szefem. Tak swoją drogą, ten blondyn, o którego jesteś zazdrosny... to właśnie mój szef. - Kiedy usłyszał następne słowa Natsu, strzelił klasycznego facepalma i wybuchnął śmiechem. Przez dobre kilka minut nie mógł się uspokoić. - A ja myślałem, że to Jellal jest kretynem w tej sprawie. Nawet ja wiem, że pod Ameryką Północną leży Ameryka Południowa!
~
-Nawet niezły plan… -Mruknął Natsu. Wolałby pojechać z Grayem bez wymówek… I żeby nie musieli się już ukrywać. W ferie… To oznacza, że Gray planuje długotrwały romans? Natsu nie wiedział, czy długo tak pociągnie. Nie lubił kłamać. Wolał mieć tylko jednego kochanka… na stałe…
-Czekaj, co?! Twój szef? Serio? Szef próbuje się przelecieć?! –Otworzył szeroko oczy, przerażony i zdziwiony jednocześnie. -Huh?! Ameryka Południowa jest pod Europą, ciulu! – Krzyknął, gdy czarnowłosy przestał się brechtać.

~

- Zobaczymy, jak się to wszystko ułoży... - W jego marzeniach wszystko przebiegało idealnie. Chciałby, aby rzeczywistość też taka była. Niestety, na razie nie mógł nawet o tym myśleć. - Emm... A skąd wiesz, że chce mnie przelecieć? Jest po prostu miły... I chce utrzymywać dobre kontakty ze współpracownikami... - rzekł wymijająco. Fullbuster wiedział, że Natsu ma rację, ale cóż poradzić. - Downie, Pod Europą leży właśnie Afryka! Udowodnię ci to, jak już będziemy w domu!
~
-Ta, zobaczymy… -Mruknął. W tym momencie nie chciał wracać do domu. Chciał zostać tak… we dwoje… -To widać, słychać i czuć, debilu. –Prychnął pod nosem. –Nie udawaj, że nie zauważyłeś jak na ciebie patrzył. –Znów nadął policzki, czując to dziwne uczucie, identyczne jak przed sprawą w kiblu. –Huuh?! Afryka jest pod Europą?! Dafaq?! Zepsułeś mi w tym momencie wyobrażenie świata! Dzięki! –Krzyknął zdumiony i obrażony jednocześnie.

~

- No dobra, patrzył na mnie, jakby chciał mnie zgwałcić na miejscu, ale mnie to jakoś nie interesuje. - Wzruszył ramionami. - Dla mnie jest tylko i wyłącznie szefem i nie zamierzam się z nim spoufalać. - Pogłaskał go dłonią po policzku. Chciał zmienić pozycję, bo zdrętwiała mu noga, w wyniku czego zupełnym przypadkiem poruszył się wewnątrz Natsu. - Ups, przepraszam. - Wyszczerzył zęby. - No wiesz, żeby takich prostych rzeczy o kontynentach nie wiedzieć? Jednak jesteś większym debilem, jeśli chodzi o geografię.
~
-Nie interesuje cię perspektywa zostania ofiarą gwałtu, bo ty sam wolisz gwałcić. Na przykład mnie! –Udał obrażonego, choć delikatnie się uśmiechnął. –Ach!- Jęknął nagle, gdy Gray „przypadkowo” wykonał delikatne pchnięcie. –Głupi jesteś! Baka, Gray! –Walnął go w głowę z burakiem na twarzy. –Nie moja wina, że wszystkie lekcje geografii przespałem… -Mruknął pod nosem.

~

- Wiesz co? Masz rację - przytaknął z udawaną powagą. - Ała! To nie było specjalnie! - mruknął, masując obolałą głowę. - Jak możesz mnie bić? No jak? Czymże zawiniłem?! - dramatyzował. - I teraz to wychodzi na wierzch. Takie podstawy to nawet ja wiem. - Zaśmiał się.

~
-Ja i tak wiem, że to było zamierzone… wykorzystujesz obecną sytuację. Należało ci się. –Nadął policzki. –Ale Lyon zgadzał się ze mną w sprawie Afryki! Myślałem, że mam rację! –Zaoponował. –A tak w ogóle… to co będzie studiować Jellal? Tak z ciekawości pytam.
~

- Nie, to nie było zamierzone! - zaprotestował. - Jakbym chciał wykorzystać tą sytuację, teraz znowu być pode mną jęczał i błagał o więcej. - Popatrzył na niego z rozbawieniem. W sumie... mówił poważnie, ale lepiej, żeby Natsu wziął to za żart. - Słuchaj Lyona, a daleko zajedziesz. Przecież to większy debil, niż ja. Jellal... Mówił coś o łopatologii, ale wyjaśniłem mu, że takiego kierunku nigdzie nie znajdzie, więc wybrał archeologię, żeby być bliżej łopat. - Przewrócił oczami.
~
–Ja wcale nie błagałem o więcej! Chciałem „mocniej” a to jest różnica! -Natsu spłonął rumieńcem. –W sumie racja… wątpię, żebyś wytrzymał trzy rundy pod rząd. -Zaśmiał się i wystawił mu język. –Łopatologia? O, staary. –Natsu strzelił facepalm’a. -Jellal aż tak kocha łopaty? Dobry jest. -Zamyślił się chwilę. -To teraz twoja kolej. Masz jakieś pytania?

~

- A tam, jak dla mnie to żadna różnica - mruknął. - Ja bym nie wytrzymał? JA?! Mów za siebie. Jak chcesz, to możemy się przekonać, który pierwszy wymięknie. - Uśmiechnął się nieco wrednie. - Jellal pokochał łopaty jeszcze jak byliśmy mali. Nie wiem, co on w nich widzi... Ale zawsze w piaskownicy zabierał mi moją łopatkę i kopał doły. A ja beczałem jak głupi, żeby mi ją oddał. Ach, to dzieciństwo... - Westchnął. - I uważam, że Jell ma nawet fantazje erotyczne związane z nimi. - Pokręcił głową, załamany tą perspektywą. - Pytania... Może to nie jest konkretnie pytanie. Chciałbym, żebyś mi opowiedział o swojej pierwszej miłości - powiedział, trochę speszony. Zżerała go ciekawość.
~
-Yyy, ja tylko żartowałem! –Zaśmiał się trochę nerwowo. Nie miał zamiaru narażać swego tyłka na kolejny ból. Po chwili wybuchł głośnym śmiechem słysząc tą historię dzieciństwa. –A wiesz, co? Znam twój ból. Jak byłem mały, to często bawiłem się z taką czerwonowłosą dziewczyną… Chodziliśmy nawet razem do podstawówki i gimnazjum. Miała chyba fioła na punkcie mioteł, bo ganiała z nimi i wszystkich straszyła! Postrach, mówię, ci. Mnie też wiele razy zdzieliła. –Zaśmiał się na to wspomnienie. Po usłyszeniu ostatniego pytania spiął się lekko zakłopotany. –Moja pierwsza miłość? No… um… -Zastanowił się jak to powiedzieć. -To był taki jeden świr… Gubił się w terenie, był zboczony, głupi i czasami fajtłapowaty. Miał za to mocny łeb do alkoholu. Co tu jeszcze… był wyższy ode mnie i miał czarne włosy. –Uśmiechnął lekko, zastanawiając się w duchu, czy Gray będzie na tyle inteligentny, żeby załapać, o kogo chodzi. Znając jego… pewnie nie.

~

- Tak, teraz to sobie tak mów, ja wiem, że nie żartowałeś! - Zaśmiał się cicho. - Haha, dobra jest. Może spikniemy ją z Jellalem? Pogadaliby sobie o swoich obsesjach. Dogadaliby się. - Kolejny genialny pomysł a`la Gray Fullbuster, panie i panowie! - W sumie pewnie przez tą dziewczynę nauczyłeś się wykorzystywać miotłę jako broń? - Podrapał się po głowie. - Umm... A za co go kochałeś? - zapytał. Oczywiście już wiedział, że Natsu mówi o nim, ale warto było czasami pozgrywać idiotę... Cieszył się, że to właśnie on jako pierwszy podbił serce różowowłosego kretyna.
~
- Dobry plan. Jak wrócimy to poszperam w książce telefonicznej i moich starych papierach. Może wykombinuję jej numer. –Zaśmiał się cicho na myśl o czworokącie Jellal – łopata – Erza - miotła. –A żebyś wiedział! Wiele się od niej nauczyłem! –Poczuł się dumny, potrafiąc się tak posługiwać miotłą. Bynajmniej nie w celu sprzątania. –Co kochałem? –Na nowo się speszył. Sam już nie wiedział, czy Gray domyślił się, czy nie. W jego oczach nie było widać zazdrości, ani gniewu, więc… chyba mu się udało odgadnąć, o kogo biega. –Cóż… mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań. Lubiliśmy się też wzajemnie wkurzać i droczyć… Był zabawny i nigdy się przy nim nie nudziłem. –Mówiąc to, na jego policzkach powstawał coraz większy rumieniec. Mimo to, nadal patrzył czarnowłosemu prosto w oczy i kontynuował. –Zawsze mogłem na nim polegać. Rozumiał mnie bez słów i wiedział, co chcę usłyszeć w danym momencie. Potrafił słuchać i pocieszyć. No nie zapominajmy, że był cholernie przystojny. –Zaśmiał się lekko, mówiąc to. –Co jeszcze… Był czuły, troskliwy… W odpowiednich chwilach stanowczy i władczy… Mógłbym rzec: bratnia dusza. –Wyznał to wszystko z czerwienią na policzkach i czułym uśmiechem. –A co z tobą?

~

- Zaproś ją do nas na kawę, niech koniecznie przyjdzie z miotłą i w stroju superwomen - zażartował. - Widziałem trochę już na własne oczy... I poczułem twój gniew, kiedy dostałem nią po mordzie. - Nadął policzki. - Wzruszyłem się - mruknął, ocierając dyskretnie łezkę z kącika oka. - Tyle pięknych słów o mnie powiedziałeś! Masz może chusteczkę? - Pociągnął nosem. - Co ze mną, huh...? Moją pierwszą miłością był pewien słodki chłopak, który często zachowywał się jak dzieciak, lubił mnie przedrzeźniać. Czasami, kiedy sytuacja tego wymagała, znęcał się nade mną, okładając mnie pięściami, najczęściej obrywałem w głowę. Pewnie dla tego teraz jestem takim debilem. - Zaśmiał się, po czym na nowo podjął przerwany wątek: - Ten chłopak często działał spontanicznie, był szalony, czuły, kochający, oddany... Należy dodać, że miał różowe włosy. I był cholernie dobry w łóżku - ostatnie słowa wymruczał mu na ucho.
~
- Uważaj, bo jeszcze tak właśnie przyjdzie! Lubiła zakładać zbroje średniowiecznych rycerzy! –Zaśmiał się. –Ej, to nie moja wina, że twoja morda prosiła się o miotłę. –Udał obrażonego. Po usłyszeniu dalszej części wypowiedzi… spalił buraka i otworzył szeroko oczy. Nie dość, że Gray domyślił się, że chodziło o niego, to jeszcze on sam również był jego pierwszą miłością? Poczuł się… szczęśliwy. Zadowolony, że czarnowłosy podzielał jego uczucia. – Wiesz… opisałeś mnie trochę jak jakieś dziecko z ADHD. –Nadął policzki, udając urażonego. –Cholernie dobry w łóżku? Oh, poczułem się doceniony. –Uśmiechnął się z perwersyjnym błyskiem w oku.

~

- O kurde, dobra jest! A Jellal lubi płaszcze... Chociaż nie wiem, co to ma do rzeczy. - Przeczesał włosy palcami. Zastanawiał się, jak Natsu może być tak wygodnie... Leżał w jednej pozycji już tyle czasu. - - O przepraszam bardzo, to, że sam chciałem, żebyś mi przywalił, nic nie znaczy... - Popatrzył na niego, oburzony. - Bo jesteś takim dzieckiem z ADHD, więc tak cię opisałem. - Zaśmiał się głośno. - Tak właśnie miałeś się poczuć, kochanie. - Mrugnął do niego, zadowolony.
~
-O, to będą jak rycerz z miotłą i giermek z łopatą! –Uśmiechnął się głupkowato na to spostrzeżenie. –Siedź cicho, bo cię zaraz ugryzę. Nawet bez miotły dam sobie radę. –Dodał rozbawiony. –Że co, przepraszam bardzo? Ja nie mam ADHD, ty durniu! – I… niespodziewanie dla Graya walnął go swoim czołem w jego, więc czarnowłosego przymroczyło. –A i dzięki za tamten komplement. –Dodał z lekkim naburmuszeniem. –Z łaski swojej… WYJDŹ ZE MNIE! To już niekomfortowe jest!

~

- Haha, wyobraziłem to sobie! Będą idealną parą! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Ejejeje, że niby za co to było?! - Zamroczony Gray próbował odzyskać ostrość widzenia. Natsu miał zdecydowanie zbyt twarde czoło. - Za to z ciebie nie wyjdę! Ale zrobię coś innego! - Pochylił się nad nim i go pocałował, wpychając języczek do jego ust.
~
-Za co?! Za to, że zarzucasz mi posiadanie ADHD! To nie jest miłe! –Nadął policzki. –Fy chufu! –Wymamrotał gniewnie, gdy Gray połączył ich wargi. To miało raczej brzmieć „ty chuju”, ale mu nie wyszło. Próbował odepchnąć Fullbustera i zerwać pocałunek, by potem siłą wyciągnąć jego pytona ze swego odbytu… ale to również mu się nie udało! Gray chodził przez te trzy lata na siłownię, czy coś?!

~

Wreszcie się od niego oderwał, uśmiechając się wrednie.
- I tak mnie kochasz - powiedział. - Ech, dobra, będę tak miły i zostawię twój tyłek w spokoju... Na razie. - Po tych słowach wyszedł z Natsu, ku jego widocznej uldze. - Lubię cię denerwować, wiesz? - Zaśmiał się cicho, przyglądając się jego twarzy.
~
- Wreszcie wolny! –Zapłakał szczęśliwie, od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. –Tak, wiem, że lubisz. Tak samo jak ja ciebie. A teraz… wyskakuj z moich gaci, Fullbuster. Gdzie je wyrzuciłeś? –Spytał z poważnym spojrzeniem. Cóż… nie chciał kusić go swą golizną. Natsu był w pełni świadomy swej seksowności i wrodzonego uroku. –A tak po za tym… Kiedy ty tak przypakowałeś, co?

~

- Pff! Ty mnie lubisz wkurzać aż za bardzo - zauważył. - Eeee... leżą... gdzieś... w pobliżu...? A właśnie! Skoro mowa o gaciach... To gdzie są moje? - Popatrzył na niego z wyrzutem, po czym rozejrzał się dookoła. - Ach, tam są! - Wstał z miejsca i podszedł do pobliskich krzaków, wyciągając spod nich spodnie i bokserki. Nie wnikał, skąd się tam wzięły. W każdym razie dalej były mokre, jak przykro. - Huh, no wiesz... Nie miałem co robić ze swoim życiem, to chodziłem na siłkę, nawet wziąłem się za boks, ale szybko zrezygnowałem. - Wzruszył ramionami.
~

Gdy Gray poszedł się ubrać, Natsu zauważył swoje gacie w jakiejś kałuży... Strzelił pokerface'a. Nie, nie może być! Nie będzie kłaść zabłoconych ubrań! Ma swój honor! Rzucił okiem na czarnowłosego. Jest dobrze, nie patrzy. Natsu niezauważalnie pobiegł do swych spodni i założył je na siebie w ekspresowym tempie, a bokserki wywalił na jakieś drzewo. Cóż... niech Gray lepiej nie wie, że różowowłosy nie ma nic pod spodniami. Jeszcze by się chłopak podniecił czy coś... Gdy Fullbuster skończył się ubierać i zaczął do niego gadać... Natsu odwrócił się z niewinnym uśmieszkiem.
-Na siłownię? -Jego oczy zalśniły uczuciem dumy i szacunku. -Nic dziwnego, że teraz masz jako taką budowę, nie to co kiedyś... -Przewrócił oczami, żeby go powkurzać. Nie żeby Gray był jakoś mało umięśniony trzy lata temu, no ale... -Kurde, tak nie może być! Nie mogę być słabszy! -Napalił się nagle. -Zacznę ćwiczyć! Zobaczysz, napakuję tak, że będę od ciebie dwa razy większy. -Złapał się rękami za biodra i zaśmiał psychopatycznie.


~Misuzu & Iris