piątek, 31 października 2014

Rozdział 61.

Cześć. Na tamtych dwóch blogach na razie nie dodam rozdziałów, bo chyba ich nikt nie czyta, komentarzy zero i w ogóle.
Mam też informację dla tych, co czytali osobne blogi Misuzu - otóż większość z nich została usunięta, został tylko jeden, z zamówieniami. Przestały mi się podobać, były totalnym dnem... teraz pracuję nad innymi opowiadaniami i być może pojawi się nowy blog całkiem niedługo, jeśli tylko zbiorę się w sobie, aby jakoś to zebrać do kupy... To taka tam informacja, a teraz zapraszamy do czytania.




Następny dzień, ranek...
Jellal obudził się na dworcu. Bez koszulki i... nadal pijany. Uniósł się do pozycji siedzącej i popatrzył na leżących w pobliżu Graya i Lokiego. I wtedy...
- KURWA, GRAY, SPÓŹNISZ SIĘ NA ŚLUB! - pisnął, przerażony. Mieli dosłownie pół godziny! Pół godziny na dotarcie na miejsce, a chuj wie, gdzie byli!
Fullbuster natychmiast poderwał się z ziemi, ale chyba nie ogarniał...

~

Natsu siedział na krześle w urzędzie, podenerwowany. To miał być, kurwa, najważniejszy dzień w ich życiu i co? Byli tu prawie wszyscy: Erza, Lucy, Igneel oraz rodzice Graya... Wszyscy, prócz pana młodego oraz chłopaków. Spóźniali się już dwadzieścia minut... I szczerze, Natsu zaczęły nachodzić myśli, że Gray jednak stchórzył i go wystawił. Uh...

~

W niemal ekspresowym tempie dotarli do domu Natsu i Graya, gdzie nie było już nikogo. To właśnie tam mieli garnitury i wszystko. Szybko się przebrali i wrócili do taksówki, aby wreszcie dojechać na ślub.
- Kurwa, mamy już dwadzieścia minut spóźnienia - zdenerwował się Gray. - Jedź pan szybciej! - Ofuknął taksówkarza.
Po kolejnych dziesięciu minutach dotarli na miejsce. Szybko wyskoczyli z samochodu i weszli do środka... wejściem smoka. Wszystkie spojrzenia spoczęły na nich i Jellal aż sie wyjebał z wrażenia. Loki musiał go podnosić...

~

Po kolejnych dziesięciu minutach powoli stracił nadzieję. Poczeka do pełnej godziny, a potem idzie, nie będzie czekał wieczność...
I wtedy do sali weszli zagubieni w akcji faceci. Natsu od razu wstał z krzesła i... chciał posłać Grayowi groźny i morderczy wzrok, ale mu nie wyszło. Nie wyszło, bo... po prostu się uśmiechnął. Był szczęśliwy, że w końcu się pojawił. Nie będą sobie przecież psuć nastroju w dzisiejszy dzień, nie?
-Wreszcie, głupku... -Szepnął do niego, gdy tamten do niego podszedł.

~

- Przepraszam, coś nas zatrzymało, później wyjaśnię - odszepnął i ujął dłoń Natsu w swoją, by lekko ją uścisnąć. Uśmiechnął się dość nerwowo. Czuł, że wszyscy patrzą w ich stronę, a to peszyło. Zwłaszcza, że nie zdążył się doprowadzić do ładu, uch.
- Możemy zaczynać - powiedział cicho do urzędnika, który właśnie chyba zamierzał o to zapytać.
Cóż... Gray nie sądził, że doczeka tego dnia. Że będzie z kimś tak długo, po tylu przejściach i że ta miłość nie zniknie, tylko wzmocni się, pokonując wszelkie przeciwności. Było ciężko, ale teraz wreszcie mogli być szczęśliwi i przypieczętować swój związek. Połączyć ich nierozerwalną nicią...

~

Kiedy tak trzymał dłoń Graya we własnej i urzędnik zaczął już mówić... Myślał jedynie o tym, że nie mógł sobie wymarzyć lepszego kandydata na męża. Wiedział, że to, co rozwinęli między sobą z Grayem, to uczucie, więź... nie zgaśnie. Znali się teoretycznie od sześciu lat, a prawdziwy, szczęśliwy związek prowadzili przez trzy... I nie mogło być lepiej. Kochał Graya całym swoim życiem i ufał mu bezgranicznie. Teraz nawet by nie uwierzył, gdyby ktoś mu wmawiał, że Gray go zdradził. Potrzebowałby naprawdę mocnych dowodów... A to i tak nie będzie konieczne, gdyż to się nigdy nie zdarzy.
I wreszcie nadeszły najważniejsze oświadczenia...
-Czy ty, Nastu Dragneel bierzesz sobie za męża tego o to Graya Fullbustera i...? -Nie ważne, jak brzmiała dalsza formułka. Natsu ciągle wpatrywał się w oczy swego kochanka z uśmiechem i radością. Tylko jedna odpowiedź mogła paść z jego ust.
-Tak...

~

Patrzył na Natsu, myśląc o tych wszystkich miłych chwilach, jakie przeżyli. Miłych, kompromitujących, a nawet tych złych. I kiedy urzędnik zapytał jego o to samo, co Natsu, nawet nie zdążył skończyć. Gray wciął się w tekst przysięgi, dopowiadając ją samemu i potem powiedział to, co powinien. "Tak". Jedno, jedyne słowo, które przypieczętowało ich związek.
Położył dłoń na policzku Dragneela, kiedy już założyli sobie obrączki. I pocałował go. Czule, troskliwie, z miłością i namiętnością. Tak bardzo go kochał.

~

Gdy Gray wciął się w słowa przysięgi, Natsu nie mógł powstrzymać się przed cichym chichotem. Był szczęśliwy. Teraz... łączyło ich coś więcej, niż niewyobrażalnie mocne uczucie i więź. Teraz byli małżeństwem i... nie było opcji, by po prostu zerwać i pójść w przeciwne strony. W sumie... Nawet i bez tej przysięgi by tego nie zrobili, ale teraz... Grunt zdawał się pewniejszy. Byli jednością.
Odwzajemnił pocałunek z równą pasją, zarzucając mu ręce wokół szyi. Tak bardzo kochał Graya... Nie umiał nawet powiedzieć tego w słowach, bo to i tak byłoby za mało.
Na sali można było usłyszeć oklaski przyjaciół i najbliższej rodziny. Ci, którzy byli im najdrożsi, dopingowali im. Czego jeszcze chcieć?

~

Po bardzo długiej chwili oderwał się od ust Natsu. I... później pozostały już tylko formalności.
Kiedy cała procedura została odklepana, wyszli z urzędu.
- Teraz już się mnie nie pozbędziesz - powiedział Gray, trzymając swego ukochanego za rękę. Właśnie mieli udać się na lotnisko i wrócić w miejsce, w którym się poznali. To będzie cudowny miesiąc miodowy, och tak. W tym czasie Loki i Lucy mieli zająć się ich psem, Gustawem Lyonem Juniorem.

~

-Ani ty mnie. -Odpowiedział, cały czas się uśmiechając. -Mój mąż, huh...? -Zaśmiał się cicho do siebie, mocniej ściskając rękę swego ukochanego.
Czekali tylko na taksówkę, która ma ich zawieść na lotnisko. Dobrze, że przewidzieli różnicę w czasie i wzięli bilety na późniejszy lot. Z tym opóźnieniem, będą akurat w sam raz. Pożegnali się z przyjaciółmi i rodziną, po czym... odjechali.

~

Niedługo później siedzieli już w samolocie, wtuleni w siebie i bardzo szczęśliwi.
- Kocham cię, wiesz? - Gray spojrzał na swoją żonkę z zadowoleniem. - Żałuję tylko, że nie miałeś na sobie tej białej sukni, ech... - Nadął policzki.

~

-Ja ciebie też. -Wtulił się w niego mocniej. -I powtarzam ci chyba ponad trzy lata, że nigdy nie założę żadnej kiecki, poza strojami erotycznymi, a ty dalej swoje. -Zaśmiał się cicho. -Wybacz, mam swoją godność jako mężczyzna. -Dalej wtulony w jego ramię, wyjrzał przez okno samolotu. Nigdy nie leciał i... ciekawiło go, jak wyglądają te wszystkie miasta z góry. O ile oprócz chmur zobaczy się miasta, heh.

~

- No ale weź, namawiałem cię tyle czasu, a ty i tak się nie ugiąłeś, to chamskie! Mogłeś to dla mnie zrobić chociaż raz w życiu. - Pokazał mu język i przytulił go mocniej, po czym przymknął oczy, nagle zmęczony. - Obudziliśmy się z chłopakami na dworcu pół godziny przed ślubem - powiedział po chwili, przypominając sobie, że musi wytłumaczyć swoje spóźnienie.

~

- Chyba śnisz. -Również pokazał mu język, a potem zamknął oczy. -Mmm, tak myślałem, że się upiliście. Albo to, albo stchórzyłeś. Ale jednak wzięliśmy ślub, więc... musieliście się schlać. -Nadal nie otwierając oczu, uśmiechnął się delikatnie. -A gdzie wylądowaliście? Albo raczej... czy byliście sami? -Uchylił jedną powiekę. No nie mógł nic poradzić, że nawet jak ufał mu bezgranicznie... przejawy zazdrości mu się zdarzały!

~

- Byliśmy sami na dworcu w sąsiedniej mieścinie, Jellal nie miał koszulki, ja buta, a Loki spodni. Ale byliśmy sami i żaden z nas nie ma pojęcia, co tam robiliśmy. Cóż... uroki urwanego filmu, czy coś. - Zaśmiał się cicho. - Wiem tylko, że Loki chciał jechać gdzieś... chyba nad morze? - Zastanowił się chwilę. - A Jellal już wtedy był zgonem. Hehe... I wydaje mi się, że musieli nas wywalić z pociągu... Tak mi coś świta, że nim jechaliśmy i chyba wtedy Jell się porzygał... Albo to był Loki..?

~

Natsu słuchał tej opowieści, nie mogąc uwierzyć, że aż tak się spili. Nieźle. Zaśmiał się tylko i cmoknął chłopaka w policzek.
-Ważne, że dotarliście, racja? -Oparł wygodniej głowę na jego ramieniu. -Kocham cię... mężu. -Zaśmiał się, nie mogąc się powstrzymać. - Nie, serio, to dziwnie brzmi. Nie spodziewałem się nigdy, że cię w ogóle kiedyś tak nazwę. -Zachichotał. -Ale... to nie zmienia faktu, że cholernie się cieszę, że mam to małe coś na palcu. -Kiwnął na obrączkę. -Będę nią odstraszać podrywaczy w barze, hyhy.

~

- Dokładnie, żooono. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu i otworzył oczy.- Nazywałem cię w myślach tak już setki razy, więc dla mnie to nie jest dziwne. - Pokazał mu język, zadowolony. - O, tak! Też się cieszę, że masz tą obrączkę. I że ja ją mam też. Teraz obaj będziemy jak zadżumieni. - Zaśmiał się, rozbawiony. Tak... obrączka zwykle tak działała na ludzi.

~

-Nie jestem żoną, tylko twoim mężem. -Prychnął cicho, czując się urażony. Choć... tak serio to nie miał nic przeciwko. A niech go sobie nazywa jak tam chce w sumie. Zaśmiał się na jego kolejne słowa. Wiedział, że Gray będzie zadowolony. No jakże by nie? Głupi, słodki zazdrośnik, hah...
-Z obrączką czy bez... i tak cię nie zdradzę, wiesz? -Posłał mu czuły uśmiech.

~

- Jesteś żoną! - Pokazał mu język, chcąc go trochę poprzedrzeźniać. - Wiem, że mnie nie zdradzisz. - Poczochrał mu włosy. - Ja ciebie też nie zdradzę, żonko. - Zaśmiał się cicho, patrząc na niego z lekkim rozbawieniem, ale i czułością. O tak, dla niego nie istniał nikt inny. Nie wyobrażał sobie życia bez Natsu i wokół niego wszystko się kręciło, co zauważyli Loki i Jell, bo ciągle o nim nawijał, hehe.

~

-Żonko, hm? Robisz to specjalnie. -Nadął policzki i spojrzał w okno. Co tam, może przecież poudawać, że jest ciut urażony. Tylko był mały problem... nie umiał udawać długo. -Hej... Widać morze. Już chyba niedługo skończy się lot. -Patrzył na widoki z ekscytacją i radością. Wreszcie znów tam będą... Razem.

~

- Ależ oczywiście, że robię to specjalnie - przyznał się i również wyjrzał przez okno. – I rzeczywiście. - Uśmiechnął się szeroko. Nie mógł się doczekać, kiedy wylądują i znowu odwiedzą wszystkie miejsca, w których byli razem. I tak największe znaczenie miało to konkretne pomieszczenie, w którym się poznali. Miał nadzieję, że nic się od tamtego czasu nie zmieniło w ośrodku.

~

Po krótkim czasie samolot wylądował, a oni wyszli i spokojnie odebrali bagaże z lotniska.
-To... najpierw idziemy się przejść, czy od razu do tego pokoju, zostawić bagaże? -Spytał czule, jednocześnie przyglądając się widokom, gdy wyszli na zewnątrz. Niesamowite było też to... że Gray załatwił im dokładnie ten pokój, w którym mieszkał czarnowłosy i w którym widzieli się po raz ostatni... sześć lat temu.

~

- Chodźmy zostawić bagaże. Potem pójdziemy na spacer - odparł, po czym skradł mu szybkiego całuska i wziął wszystkie bagaże (co było dość trudne), by zanieść je do taksówki, którą mieli pojechać do hotelu. Potem razem z Natsu też wsiedli do auta. Podróż nie trwała długo. Już po około piętnastu minutach stali przed hotelem z bagażami, a taksówka odjeżdżała w siną dal.

~

-No... to chodźmy. -Uśmiechnął się do swego ukochanego, a potem pomógł mu trochę z bagażami, by wnieść je do środka. Oczywiście zostawił mu większą część, żeby się Grayciu mógł poczuć męski, hah. Widział, że lubił się popisywać.
Gdy się już zameldowali, weszli na piętro i stanęli w korytarzu, tuż przy ich pokoju. Dużo się nie zmieniło... Nawet stał tu automat, przy którym się poznali... i gdzie Gray został oblany kawą. Mieli pokoje blisko siebie, co umożliwiło im to spotkanie, które zmieniło później ich życie. Natsu wgapiał się w urządzenie dobrą chwilę, a potem... posłał Grayowi jeden z najczulszych i najbardziej radosnych uśmiechów.

~

Gray też przystanął przy automacie. Nadal tu był, ten stary rupieć.
- Dziś też oblejesz mnie kawą, żebym mógł postawić ci następną? - zapytał zaczepnym tonem i pogłaskał urządzenie z czułością, po czym otworzył drzwi do ich pokoju i postawił bagaże w kącie. Rozejrzał się po wnętrzu.
- Ooo, kurde. Spodziewałem się dużych zmian... a tu nawet kolor ścian ten sam, tylko chyba inne meble wstawili. Wydają się nowsze. - Zaśmiał się cicho. Tak bardzo się cieszył z tego, że mogli tu wrócić razem. Po tylu latach...

~

-Kto wie... -Uśmiechnął się do niego tajemniczo. A może jednak go obleje? Hehe...
Gdy Gray otworzył drzwi, wszedł za nim do środka, również rozglądając się po wnętrzu.
-To dobrze, że dużo nie zmienili... Można będzie się wczuć w atmosferę. -Zaśmiał się cicho, odkładając resztę bagaży w to samo miejsce. -Idziemy czy zostajemy? -Spytał po chwili. Mieli jeszcze trochę czasu do zachodu słońca.

~

Odwrócił się w stronę swej żonki i wziął go za rękę.
- Chodźmy. Przejdziemy się po plaży. - Pociągnął go lekko w stronę wyjścia. - Chociaż... - Przystanął w miejscu. - Może zrobimy to już po zapadnięciu zmroku...? Jesteś może głodny? Odwiedzilibyśmy stołówkę. Tyle wspomnień, hyhy.

~

Szedł za nim posłusznie, też chcąc się gdzieś przejść. Gdy jednak przystanęli, posłał mu rozbawione spojrzenie.
-Jasne. Czemu nie? Tyle wspomnień z bitew na jedzenie, hah. Mam nadzieję, że po tylu latach nas tam już nie będą kojarzyć. -Zaśmiał się, ciągnąc go na stołówkę.

~

- Na pewno nie będą nas pamiętać - stwierdził pewnie, ale gdy weszli do środka... rozpoznała ich pewna stara kucharka.
- To wy! Te łobuzy, które nie raz zalazły mi za skórę! - krzyknęła, wymachując groźnie chochlą. - Mam nadzieję, żeście wyrośli z rzucania jedzeniem, bo jak nie, to nic nie dostaniecie!
Gray zaśmiał się cicho.
- Dzień dobry. Miłe powitanie, prze pani. - Rzucił w stronę Natsu rozbawione spojrzenie.

~

Natsu nie mógł się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem, gdy usłyszał te słowa.
-Dzień dobry. I tak, wydaje mi się, ze dorośliśmy. Będziemy grzeczni! -Zasalutował starszej kobiecie, po czym pociągnął swego małżonka do bufetu. Wzięli talerze z zupą i drugim daniem, po czym usiedli przy jednym ze stolików. -Nawet ten sam zestaw potraw. -Zaśmiał się Natsu, znów pogrążony we wspomnieniach. Miło było tu znów przyjechać...

~

Dalej rozbawiony tym, że zostali rozpoznani, zaczął w spokoju konsumować zupę.
- I jak zawsze dobre jedzenie. Cieszę się, że nic tu nie zmienili. - Uśmiechnął się szeroko, zadowolony. - Wszystko w tym miejscu uwielbiam. Tutaj przeżyłem moje najlepsze dni. - Spojrzał na Natsu sugestywnie. Gdyby nie on, pobyt tutaj byłby nudą.

~

-O, tak, też przeżyłem tu wspaniałe chwile i... wiele pierwszych razów. -Dokończył, odwzajemniając znaczące spojrzenie. Potem również zajął się jedzeniem. Nawet szybko mu poszło, bo teraz zaczął już konsumować to pyszne drugie danie, hyhy.

~

Sam też skupił się już teraz na jedzeniu. Dopiero, gdy obaj już zjedli i podziękowali uprzejmie starszej kobiecie za posiłek, wyszli ze stołówki.
- Noo... to na co masz teraz ochotę? Butelka wina i noc pod gwiazdami? Tylko... Jeszcze jest słońce. - Zaśmiał się cicho, zadowolony z tego, że się wreszcie porządnie najadł. Potrawy tutaj smakowały lepiej, niż gdziekolwiek indziej.

~

Oczy mu się zaświeciły na te słowa. O taaak, miał cholerną ochotę napić się w gwieździstą noc i spędzić mile czas. Niestety...
-Głupie słońce! -Krzyknął w stronę ów ciała niebieskiego i nadął policzki. -Um... Nie wiem, co teraz. -Potarł się po chwili po głowie, rozmyślając nad tym, co mogą robić zanim to głupie, świecące coś zajdzie. -To może przejdziemy się po mieście i odwiedzimy stare miejsca? A potem pójdziemy się opalać i wykąpać w morzu. -Złapał chłopaka za rękę.

~

- A może odpuśćmy wypad na miasto, tylko od razu chodźmy się opalać? - zaproponował. - Nie bardzo mi się chce gdzieś daleko dziś chodzić, więc do miasta możemy skoczyć jutro. A dziś... po prostu nacieszmy się sobą w samotności, co? - Uśmiechnął się seksownie, wiedząc, że Natsu na to poleci, hehe. - Weźmiemy od razu koc i winoo, które wypijemy później... - namawiał.

~

Myślał chwilę nad propozycją, ale... była to bardzo krótka chwila.
-Ugh... No dobra! Leć po to. -Popchnął go w stronę hotelu, by wrócił do pokoju i zabrał potrzebne rzeczy. -Poczekam tutaj. -Pokazał mu język i oparł się o ścianę budynku.

~

- Zaraz przyjdę. - Puścił mu oczko i poszedł do pokoju, by zgarnąć z niego koc, winko (przemycił je w bagażu), a także ręczniki. Szybko wrócił do Dragneela i wziął go za rękę, prowadząc w stronę plaży z zadowoleniem.

~

Ścisnął mocniej jego dłoń, z uśmiechem kierując się w stronę plaży. Dotarli tam po paru minutach, gdyż była ona dość blisko od hotelu. Rozłożyli koc i położyli z boku ręczniki oraz wino.
Natsu od razu się rozebrał, pozostając w samych bokserkach, a potem położył się na kocu.
-Uh... szkoda, że nie mam okularów. Ten skurczybyk mocno świeci. -Zakrył sobie oczy dłońmi.

~

Zaśmiał się cicho, rozbawiony, po czym sam wyskoczył z ciuszków, by zostać w samych gaciach. Położył się obok ukochanego i zamknął oczy, rozkoszując się promieniami słońca, padającymi na ciało, a także bliskością różowowłosego.
- Pamiętam, jak pierwszy raz wyszliśmy razem się opalać. Skończyło się na seksie za krzakami. - Wybuchnął śmiechem, przypominając sobie to.

~

-Oh, nie mów mi nawet o tym. -Zaśmiał się, nie wiedząc, czy nie zacząć płakać na to wspomnienie. -W tych krzakach był syf. Musiałeś siedzieć na jedynym czystym kątku trawy, gdy ja ujeżdżałem cię, siedząc ci na kolanach. Dobre chociaż tyle, że nikt nas tam nie widział i tamtędy wtedy nie przechodził. -Pokręcił głową z niedowierzaniem na ich głupotę. Prawie przez cały stosunek czuł gówno i kto wie, co jeszcze w pobliżu. -Tym razem nie chowajmy się za krzakami, co? -Zaśmiał się cicho.

~

- To nie moja wina, że nam się chciało, a krzaki były najbliżej. - Śmiał się dalej na to wspomnienie. - I rzeczywiście tam śmierdziało, syf konkretny, ale daliśmy radę i wspomnienia są! Tym razem nie zwiejemy w krzaki, bo po co? Jeszcze się uczniaki nie zjechały na obóz. - Uśmiechnął się lekko i chwycił Natsu za dłoń. - Poza tym... dziś nasza noc poślubna. Trzeba to zrobić jak należy, a nie na odwal - stwierdził.

~

-Wiem, wiem. -Machnął ręką, uśmiechając na to porąbane wspomnienie. -I całe szczęście, że się jeszcze nie zjechali! -Przytaknął z wyraźną ulgą. Potem ścisnął mocniej dłoń ukochanego i przekręcił głowę, patrząc na niego z czułością. –Musi  być wyjątkowo. -Uśmiechnął się delikatnie. -Mamy jeszcze spoooro czasu. Wino, gwiazdy.... a potem... -Nawet nie dokończył, jedynie splótłc palce ich dłoni.

~

- Będzie wyjątkowo. - Uniósł się lekko na łokciu, przekręcając się przy tym w jego stronę. Złączył ich wargi w pocałunku, mrucząc z zadowoleniem. Oj, taak, kochał całować się z Natsu. Wszystko w nim kochał. Po dłuższej chwili się od niego oderwał i spojrzał mu w oczy. - Nigdy ci tego nie mówiłem, ale zanim podszedłem do ciebie i oblałeś mnie kawą... Zanim to się stało, gapiłem się na ciebie przez bite piętnaście minut, bojąc się podejść. - Zaśmiał się cicho. - Tworzyłem w głowie różne scenariusze, ale oczywiście żaden z nich się nie sprawdził. Ta rozmowa potoczyła się inaczej, niż to sobie zaplanowałem. I wyszło mi to na dobre. A raczej nam.

~

Odwzajemnił pocałunek z czułością, wydobywając z siebie jęk niezadowolenia, gdy Gray go w końcu zerwał. Po chwili jednak zaśmiał się cicho, słuchając jego następnych słów.
-Serio? To słodkie. -Cmoknął go jeszcze raz w usta, rozczulony tym wyznaniem. -Wiesz, ja byłem w tym czasie zbyt zajęty kawą i trochę się wystraszyłem tym nagłym podejściem, ale... Potem bez słowa zgodziłem się, żebyś postawił mi następną i żebyśmy się przeszli, bo... spodobałeś mi się. Nadal jesteś tak samo przystojny, jak nie bardziej. -Wyszeptał mu do ucha.

~

- Mrau - wymruczał, zadowolony z jego słów. - Widziałem, jak się na mnie gapiłeś i myślałem, że jestem gdzieś brudny, czy coś... a potem zacząłeś śmiać się z wylanej kawy, co w ogóle nie było zabawne. - Pokazał mu język, na nowo to wspominając. - Kocham cię - powiedział, a jego twarz po raz kolejny wykrzywił uśmieszek radości.

~

-A co miałem zrobić? Wylanie kawy też nie było dla mnie zabawne! Ale... musiałem jakoś zademaskować to, że mnie zatkało. Nie na co dzień przystojny facet do ciebie zagaduje... -Wymamrotał, lekko się rumieniąc. -I ja ciebie też kocham. Wiesz o tym. -Spojrzał na niego czule, a uśmiech znów nie mógł zejść z jego twarzy. -I... obietnica dotrzymana. -Złączył ich dłonie mocniej, chcąc mieć pewność, że to wszystko to nie sen.

~

- Serio? Nie na co dzień? Do ciebie ciągle ktoś zagadywał. - Spojrzał na niego jak na idiotę, a po chwili strzelił poker face'a. - Nie to, żebym cię obserwował, czy coś... - Zaczął się bawić jego palcami, chcąc się skupić na czymś innym, bo Natsu nie spuszczał z niego wzroku. No dobra, obserwował go długo, zanim zagadał, pff... Ale to nieważne!

~

-Oooh? -Jego usta przyozdobił wredny uśmieszek, nie spuszczał też wzroku z ukochanego. -Skąd to wiesz? -Drażnił go dalej, w duchu szczęśliwy, że Gray obserwował go chyba dłuższy czas. Przynajmniej wszystko na to wskazywało. -Ale jest jedna różnica... Oni byli nachalni i wyglądali na takich, którym zależy na jednym... A ty byłeś słodki. Już na początku się tak skompromitowałeś, a mimo to chciałeś iść nawet w takim stanie na miasto, bylebym ci nie uciekł, czy coś. -Zaśmiał się cicho, przybliżając się do jego ciała z zadowoleniem.

~

- Eee... No wiesz, czasami koło ciebie przechodziłem i widziałem, jak spławiasz tych typów - odpowiedział wymijająco, przytulając go do siebie. - No, bo jakbym poszedł się przebrać, to byłoby po wszystkim, zwiałbyś mi i w ogóle już pewnie nie chciał gadać. - Nadął policzki. - Poświęciłem się! I jak widać... opłaciło się to. - Pocałował go w czoło.

~

-Tak, czasaaami. -Zaśmiał się, nie wierząc w jego słowa. Ale nie będzie drążyć tematu. Gray jest tak słodko wstydliwy, hyhy. -No ja widać. Chłopak spod automatu właśnie został moim mężem... Po sześciu latach. Jak ten czas szybko leci. -Zaśmiał się, rozczulony samą myślą o ślubie.

~

- Chłopak spod automatu, huh? - Zaśmiał się cicho na to określenie. - Taak... Zleciało. Jest wspaniale. Nareszcie odzyskaliśmy spokój i dzieją się same dobre rzeczy. Teraz tylko czekać, aż Loki i Lucy, no i Jell i Erza odważą się na ten krok, co my. W końcu... też są ze sobą bardzo długo. - Uśmiechnął się lekko. - Och. I mam nadzieję, że nie zabili nam Gustawa Lyona Juniora - przypomniał sobie o psiaku.

~

-Prędzej któraś zajdzie w ciążę, niż chłopaki się oświadczą, coś tak czuję. -Zaśmiał się i wtulił mocniej w czarnowłosego. -I ja mam nadzieję! Gustaw nie może umrzeć, bo sam ich zabiję.-Mruknął z groźbą w głosie. -P za tym... To rąbnięte drugie imię Gustawa przypomniało mi o czymś. Wiem, że Lyon nie przyszedł na ślub, bo bał się naszych ojców, ale... co tam u niego? -Spytał, bawiąc się palcami kochanka.

~

- Nie no, powiedzmy sobie szczerze... Jellal jest za głupi, żeby na to wpaść, a Loki boi się takich zobowiązań. - Przewrócił oczami. – I to nie moja wina, że Gucio tak bardzo przypomina mi Lyona. Jak do mnie pierwszy raz podbiegał, to się wyjebał. - Nadął policzki, przypominając sobie okoliczności nadania imion temu psu. – No i... ostatnio mówił, że awansował w Biedronce. Cokolwiek to znaczy. - Wzruszył ramionami. - Podobno z Tobym nie bardzo mu się układało, nie wiem, o co poszło, ale się wyprowadził. Wrócił jeszcze tego samego dnia, bo nie miał gdzie przenocować. - Westchnął ciężko.

~

-Tak, wiem, idioci... -Westchnął. -Choć... Kiedyś też bałem się zobowiązań jak Loki. Alee przekonałeś mnie do perspektywy ślubu i nie żałuję. -Pocałował go delikatnie w usta, patrząc mu w oczy z miłością. -Tak, tak, wiem. Pies nie ma gracji. -Zaśmiał się. -Ciągle się wyjebuje i myli miskę z żarciem z kuwetą... Ugh... -Skrzywił się na samą myśl. -Ale i tak jest słodką psinką. -Zaśmiał się. Potem wysłuchał opowieści o Lyonie i... zaczął mu trochę współczuć, że nie ułożyło mu się z Tobym. -Jeszcze sobie kogoś znajdzie... Lyon, znaczy. Twój brat na pewno wyrwie kogoś na wygląd i urocze zachowanie, zanim ofiara dowie się o jego ciotowatości! Trzeba w niego wierzyć. -Zaśmiał się. -Dobra, zmieńmy temat. Teraz chcę rozmawiać tylko o tobie i o nas. -Zamknął oczy, z radością wtulając się jeszcze mocniej niż wcześniej w swego mężusia.

~

Już miał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał.
- Słońce zachodzi - stwierdził inteligentnie, kiedy tak leżeli, a czas mijał. Pogłaskał swego ukochanego po głowie i uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, że mogę tu z tobą być po raz kolejny - powiedział szeptem i przytulił go do siebie mocniej, przymykając oczy. Był naprawdę szczęśliwy.

~

-Faktycznie... -Otworzył oczy, spoglądając w stronę morza na zachodzące słońce. Na jego kolejne słowa, uśmiechnął się delikatnie i pocałował Graya z czułością w usta. Oczywiście, że też się cieszył z tego, że znów są tu razem... -Otworzysz wino? -Poprosił, gdy się od niego oderwał. Cóż, czas zacząć świętować. Atmosfera powoli stawała się taka, jak być powinna.

~

Uniósł się do pozycji siedzącej i sięgnął po wino oraz dwa kieliszki. Odkorkował butelkę i wlał alkohol do lampek. Podał jedną Natsu i uśmiechnął się do niego szeroko. Objął go w pasie i zapatrzył się na zachód słońca. Pięknie to wyglądało, to musiał przyznać. I było tak cicho, spokojnie... Raj na ziemi. Kochał to miejsce. I osobę, z którą w nim był.

~

Również podniósł się do pozycji siedzącej, a potem z czułym uśmiechem chwycił lampę wina. Gdy Gray objął go w pasie, przechylił lekko głowę w bok, opierając ją delikatnie na jego ramieniu i patrząc w zachód słońca z uwielbieniem. Podstawił kieliszek do ust, powoli sącząc wino. Było tak... idealnie. Romantycznie.



Urwane…xD

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 60.

Hej, witam ponownie po tak krótkim czasie XD
Trzeba trochę nadrobić zaległości, więc... proszę :D

P.S. Coś chyba tamtych dwóch blogów nie czytacie, bo komentarzy ani widu, ani słychu... ale i tak dodam rozdziały, za moment.




Trzy lata później...
Natsu i Gray nadal byli zaręczeni. O dziwo, ich związek bardzo się zmienił od ostatniego czasu. Jak? Miesięczny celibat, którzy trzymali nawet po zaręczynach, pomógł im „oduzależnić” się od seksu. Chodzili niemal codziennie do miasta, na randki, na spotkania ze znajomymi... No i mieszkali sami. Wraz z psem Gustawem, którego wzięli ze schroniska jeszcze przed zakończeniem studiów. Ale najważniejsze jednak było... że dziś był wielki dzień. Na jutro mieli ustaloną datę ślubu, gdyż postanowili wziąć go dopiero po studiach... A dziś, był wieczór kawalerski...
Gray z Lokim i Jellalem poszli do knajpki, za to Natsu został zaproszony gdzieś przez Lucy i Erzę. I wiecie, co? Było do bani... Uciekł po pierwszej godzinie stwierdzając, że poczuł się tam mało męski. Na serio. Nie jest, kurwa, kobietą! I lekko wkurzony... postanowił, że pójdzie do chłopaków. Tak. No bo czemu nie?

~

Gray, Jellal i Loki zdążyli się spić już w czasie tej pierwszej godziny, do tego Jell zamówił striptizerów, którzy mieli przybyć niebawem, hehe.
- Kurwa, chłopaki, to już jutro. - Westchnął Fullbuster, nieco zestresowany. Bał się, że palnie gafę na własnym ślubie, a to nie byłoby fajne. Otworzył kolejne piwo, chcąc się bardziej spić.
- No, wpadłeś jak śliwka w kompot. Nie lepiej by ci było żyć sobie ze świadomością, że w każdej chwili możesz się uwolnić, jak ja? - Jell wyszczerzył zęby w uśmiechu, upijając łyczka niskoprocentowego piwka.

~

Natsu wszedł do lokalu, o którym mówił mu Gray i... trochę mu zajęło, by znaleźć ich przy jednym ze stolików. A gdy ich w końcu złapał, westchnął, uświadamiając sobie jak bardzo są już spici. 
-O, tak, Gray. Wpadłeś. -Zaśmiał się szczerze, siadając przy Jellalu w ławce, gdyż Loki i Gray siedzieli z drugiej strony. -I... sorka, że przeszkadzam, ale z dziewczynami nie da się bawić i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Spoko, macaj kogo i ile chcesz. Nie patrzę. -Puścił oczko swemu narzeczonemu, zabierając jakieś piwo i upijając spory łyk. 

~

Gray popatrzył na Natsu i zamrugał, niepewny, czy czasami mu się nie wydaje, ale miny chłopaków wskazywały na to, że jednak nie ma omamów.
- Eee... Dobra - zgodził się, wzruszając ramionami. - Ale powinieneś być z dziewczynami, no nie? - - Podrapał się po policzku, już zapominając, że przed chwilą mówił, że z nimi nie da się bawić. Celowo zaczął macać Lokiego po klacie, żeby zobaczyć, jak różowowłosy zareaguje, hehe.

~

-Woo, znowu?! -Jęknął Loki, strasznie podłamany faktem, że jego przyjaciel cholernie lubi macać po pijaku... A on był najbliżej.
-No wiem, ale im zwiałem. -Upił resztę piwa, nie reagując nawet w najmniejszym stopniu na prowokację Graya. Serio. Przez ten czas... Natsu zaczął ufać swemu kochankowi bezgranicznie. Odbudowali ważne relacje, a ich związek nie opierał się na seksie, ale głównie na zwykłym byciu ze sobą i... Natsu przestał być już zazdrosny. 
Sięgnął po kolejne piwo, rozglądając się po lokalu. -A striptizerzy jacyś będą? Przynajmniej sobie popatrzę. -Spytał, dalej nie zwracając uwagi, kogo maca Gray, tak jak powiedział. 

~

Grayowi drgnęła brew. Sam nadal potrafił być niezłym zazdrośnikiem, chociaż wiedział, że Natsu go nie zdradzi, nie okłamie i ogólnie miał do niego zaufanie. Ale skoro on nie był zazdrosny o niego, to poczuł się w tej chwili jak ktoś mało ważny, pff.
- Będą - odpowiedział za niego Jellal, dalej pijąc swoje piwko. - W sumie to już powinni być, hehe.
- Loki, przytul. - Zapłakał pijany Gray, wtulając się w klatę przyjaciela. Przy okazji pomacał go po tyłku. - Natsu ma mnie gdzieeeeś!

~

-Ja pierdzielę, stary! Przytulaj się, ale zostaw mój tyłek w spokoju! -Loki sam już nie wiedział, jak ma reagować, oh... 
-Mam cię gdzieś? -Natsu uniósł brew, patrząc na Graya ze zdziwieniem. -O, serio? Chodzi o to, że nie obrzucam was zazdrosnym spojrzeniem? -Zaśmiał się cicho. -Ufam ci, rób co chcesz. Masz ostatni dzień wolności. -Pokazał mu język, a potem rozejrzał się za striptizerami. O! Chyba ktoś szedł w tym kierunku!

~

Gray nadął policzki, niezadowolony i odczepił się od Lokiego. Zamiast tego popatrzył za okno i chwycił kolejne piwo. Alkohol zawsze na niego działał tak, że... dziecinniał. I robił głupie rzeczy. Tak też było i tym razem, bo gdy tylko striptizerzy zaczęli swój taniec, to... dołączył do nich. Hehe.

~

Natsu przyglądał się z rozbawieniem, ale i tajemniczym uśmieszkiem striptizerom. A właściwie... tylko jednemu. Swojemu przyszłemu mężusiowi. Aż zagwizdał z uznaniem, mając świadomość, że całe to ciało... jest jego, hehe. Tak szczerze... to w tym momencie zachciało mu się nocy poślubnej, ale wiedział, że muszą poczekać, żeby jutrzejszy dzień był jeszcze bardziej wyjątkowy. 
-Nie pij więcej! -Krzyknął Loki, kręcąc głową, gdy przyjaciel rozebrał się już do nagości.

~

Wywijał razem ze striptizerami, najebany w trzy dupy. Ale... przynajmniej dobrze się bawił, co nie?
- Pij więcej! - zaprotestował Jellal i klepnął Graya w tyłek, tak dla ogólnej zabawy. Sam obalił aż dwa niskoprocentowe i... chyba już mu wystarczy. Tak coś myślał.
Fullbuster pokazał im język, chwilowo wybity z rytmu, ale potem wrócił do tańczenia. I cóż, wychodziło mu to lepiej niż tamtym, pff!

~

-A rób co chcesz, w sumie! -Krzyknął na to Loki, mając to gdzieś. Zaczął się po prostu śmiać z tych wygibasów zauważając, że przy Grayu striptizerzy czują się gorsi. 
Natsu natomiast... im dłużej na to patrzył, tym bardziej ogarniała go myśl, że jednak powinien się ulotnić. Serio, striptizerów by przeżył, ale nie Graya. Czuł, że patrząc na samo jego ciało zaraz się podnieci. Pff, nie fair. Jeden człowiek nie powinien tak na niego działać. 
-Dobra, ja wracam spędzać wieczór z Gustawem. Narka. -Szepnął Jellowi, który wypił tu chyba najmniej, a potem wstał. 

~

Jell już miał coś odpowiedzieć Natsu, ale zrezygnował i tylko machnął ręką. W zamian za to wzniósł toast z Lokim za zdrowie przyszłej młodej pary. A kiedy tamci skończyli tańczyć i Gray wskoczył w swoje ciuszki...
- Gdzie Natsu? - zapytał zdyszany Fullbuster, opadając na swoje poprzednie miejsce. Pociągnął spory łyk z butelki.

~

-A nie wiem. Poszedł gdzieś. Jell wie lepiej. -Odezwał się Loki, lejąc wódkę do kieliszków. -Noo, to wznieśmy teraz toast za świetnego striptizera i żeby zawsze umiał zaspokoić swego przyszłego małżonka! -Zaśmiał się, wznosząc kieliszek do góry. -I stary... przestań mnie macać. -Dodał.

~

- Do domu poszedł, pewnie się podniecił - wybełkotał Jellal, chwytając kieliszek. Po wypiciu go... zaliczył zgona.
Natomiast Gray zaczął się śmiać jak popierdolony i specjalnie pomacał Lokiego po kroczu, żeby go wkurzyć. Dopiero potem zobaczył zgona Jellala...
- Ty, stary... Trzeba go chyba w chatę odstawić, co? - Podrapał się po głowie.

~

-Stary, dość, serio. -Wypił kieliszek i złapał Graya za rękę, by zabrał ją z jego krocza. -Ale... że już?! Wieczór jeszcze młody! -Zapłakał Loki, gdy usłyszał propozycję o wróceniu do domu. -No weź, wiedziałem, że nie można pozwalać mu dużo pić! -Burknął, nalewając sobie i Grayowi kolejny kieliszek. 

~

- To na chuj mu polewałeś? - Pacnął go w łeb, patrząc tępo na Jellala. Potem wziął kieliszek i wypił, chociaż jemu też przydałoby się już przestać. - Przecież go tak nie zostawimy, bo Erza nas zabije - stwierdził fakt i znowu pomacał Lokiego, tym razem po tyłku.

~

Loki jedynie westchnął, wiedząc, że pijanemu się nie przetłumaczy, więc... Gray po prostu NIGDY nie przestanie go macać. Postanowił to więc olać. A niech ma te chwili rozkoszy z dotykania jego wspaniałego tyłka w ten ostatni dzień wolności. 
-A bo ja wiem? To chyba on polewał.... chyba... -Odpowiedział inteligentnie Loki, który prawie, że dorównywał ilością spożytego alkoholu Grayowi. -To co? Serio wracamy? -Westchnął. -Bo wiesz... ja to wolałbym pojechać nad morze! 

~

- Eee... Ty polewałeś - przypomniał mu, ledwo ogarniając. - Ale.. morze? - Polał kolejną kolejkę i szybko wypił zawartość kieliszka, co osłabiło jego czujność. - To... bierzmy Jellala i jedźmy - odpowiedział, zapominając, gdzie tak właściwie niby mają jechać. Wstał chwiejnie i wziął nieprzytomnego przyjaciela pod ramię z jednej strony, a Loki z drugiej.

~

-Tak, chodź! -Również dopił kolejną kolejkę, co spowodowało, że przy wstaniu, zaczął się ciut chwiać. Mimo wszystko się udało i wraz z Grayem wzięli Jellala i poszli.... Gdzieś. Bo już żaden z nich chyba nie ogarniał gdzie idą...

czwartek, 9 października 2014

Rozdział 59.

No hej, sorki za obsuwę z rozdziałami, zapomniałam o wstawianiu, przepraaaszaaam ;____;
Rozdziały pojawią się też na you-are-worth-everything-to-me.blogspot.com oraz when-death-close-your-eyes.blogspot.com  za chwilkę ; )


Weekend. Ranek.
Gray od rana sprawdzał, czy ma wszystko spakowane na wizytę do rodziców. Oczywiście miał, ale i tak ciągle zaglądał do wielkiej torby podróżnej.
- Natsu, długo jeszcze? Taksówka już na nas czeka! - krzyknął do swego kochanka, który od piętnastu minut siedział w łazience. Co on, konia sobie walił, czy co?! Pff... - Jak tak dalej pójdzie, to pojedzie bez nas! - Zarzucił torbę na ramię, lekko zdenerwowany. Dziś był ważny dzień. Natsu miał poznać jego rodziców.

~

-Idę, nie spinaj się tak! -Krzyknął, po czym szybko wyszedł z łazienki i zleciał na dół, do swego chłopaka. -Wszystko mamy? -Zerknął na torbę. -No to chodźmy! -Uśmiechnął się radośnie i pociągnął Graya na dół. A niech Erza i Jellal zajmują się zamknięciem mieszkania, pff.
A co do ostatnich dni... Zdecydowanie poprawiły one relacje Natsu i Graya. W zaledwie przeciągu tych trzech dni, byli na dwóch randkach i jeszcze raz na wizycie u psychologa, gadając o ich ostatnich przeżyciach w związku, a było ich... Spoooro.

~

Gray tylko przewrócił oczami i wsiadł za nim do taksówki. Te kilka godzin jazdy upłynęły mu na rozmyślaniu o... Natsu. Jakże by mogło być inaczej, hehe. Tylko teraz... miał pewien problem. Nie miał pojęcia, czy nadarzy się odpowiednia okazja do tego, co zamierzał zrobić, powiedzieć. Dlatego od rana chodził taki zdenerwowany, uch...
Jego rozmyślania przerwało to, że taksówka się zatrzymała. Wysiedli z niej i Gray posłał swemu ukochanemu promienny i jednocześnie uspokajający uśmiech. Stali właśnie przed domem jego rodziców... i ze środka wypadła matka.
- Syneczku! Kochanie ty moje! - krzyknęła, rozradowana, podbiegając do nich. Od razu zamknęła Graya w dość duszącym uścisku. Po chwili go puściła i przeniosła zainteresowanie na Natsu. - Och, ty pewnie jesteś jego chłopakiem. Dużo o tobie słyszałam! - Jego też przytuliła, po czym odsunęła się, mierząc go fachowym okiem. - Chodź, zjesz coś. Jesteś taki chudziutki, że wiatr cię może zdmuchnąć! - I nie przejmując się wyraźnym szokiem Dragneela... pociągnęła go prosto do kuchni.

~

Natsu denerwował się spotkaniem z rodzicami Graya, mając jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i bez większych kompromitacji. Był lekko zszokowany nagłym uściskiem jego matki, gdy weszli, a potem te słowa... Jak to... wiatr może zdmuchnąć?! No bez przesady! Miał przecież klatę i mięśnie... Nie był jakimś chudym jak szczapa chłopaczkiem, pff. No ale dobra, nie będzie się sprzeciwiał, jak dają darmowe żarcie, hyhy. Poszedł więc posłusznie za kobietą, chcąc coś zjeść.

~

Gray wszedł do domu, gdzie od razu dopadł go ojciec.
- Kurde, zawsze w ciebie wierzyłem, synu! - Otarł łezkę wzruszenia i również przytulił do siebie chłopaka.
- Eee...? O czym mówisz? - zapytał, robiąc dość głupią minę. Jego ojczulek był dziwny od zawsze. Skierował się do kuchni, nawet nie czekając na wyjaśnienie. Ten zaś zaraz za nim pohasał.
- Dobrą dupę dorwałeś, a to porno było dobre - szepnął mu do ucha, a gdy znaleźli się w kuchni, wyciągnął dłoń do góry. - High five!
Gray spalił buraka.
- Nie przybiję z tobą za to piątki! - oburzył się.
- No weź, bo jak nie odklepiesz, to będę frajerem! - Zapłakał Barney (gdyż tak się zwał tatusiek Graya).
Fullbuster przewrócił oczami i zrobił to, o co prosił ojciec.
- Tato, to Natsu - przedstawił mu siedzącego przy stole chłopaka.
- Czeeeść! Mój syn wie, za kogo się brać, ma to po mnie! High five! - Teraz zwrócił się do Dragneela.

~

Natsu ze zdezorientowaniem przyglądał się, jak Gray przybija z ojcem piątkę z niewiadomych przyczyn. A potem... spalił lekkiego buraka na następne słowa. To miał być komplement, czy... czy co? To było nieco dziwne. Patrzył na jego ojca z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami przez kilka chwil, ale potem poczuł, że mężczyzna czuje się trochę głupio z tym, że dotąd mu nie przybił piątki, więc... zrobił to. Bez wielkiego przekonania, ale jednak.
-Witam... -Szepnął, dalej zszokowany.

~

Barney zaczął skakać jak debil dookoła stołu, a potem podszedł do swej kobiety i klepnął ją w tyłek, na co zdzieliła go patelnią przez łeb, z groźną miną.
- Nie przy dzieciach! - warknęła na niego, po czym postawiła przed Natsu kolejny talerz z kanapkami. - Jedz, kochanieńki, jedz. - Pogłaskała go po główce z dobrotliwym uśmiechem.
Gray poczuł, że zaraz spali się ze wstydu. Kurwa! Pff... W dodatku... gdzie się podziewał ten gość specjalny...? Uch.
- Tato, opanuj swoje zapędy chociaż na moment - mruknął, zażenowany. - Jesteś niewyżytym zboczeńcem - zarzucił mu.
- Och, synu... Ja już nie będę tu mówił, kto ciśnie z grubej rury. - Zaśmiał się jak popierdolony, patrząc raz na niego, raz na Natsu. - Mam kopię. - Puścił im oczko, po czym usiadł na krześle, udając, że paznokcie bardzo go interesują.
Gray spalił buraka. Wiedział, że pewnie jego ukochany domyślił się, o czym mówił Barney...

~

Natsu najpierw przyglądał się wyczynom ojca Graya, otwierając oczy jeszcze szerzej. Szczerze to już nie pamiętał, jak JEGO ojciec zachowywał się przy mamie... Ale co, jak podobnie? Uhg... dobrze, że tego nie pamięta.
Gdy dostał kanapki, szepnął ciche "dziękuję", lekko się rumieniąc. Aż tak mizernie wyglądał według tej kobiety? Uh... No dobra. Jak dają, to trzeba zjeść. I już miał taki zamiar... dopóki nie usłyszał czegoś o ciśnięciu z grubej rury i kopii. Kopii czego?! I dopiero po kilkunastu sekundach jego mózg przetworzył, o co musiało chodzić i gdy tylko zdał sobie z tego sprawę... spalił buraka i odechciało mu się jeść.
-Gray... weź zjedz to, bo ja nie dam rady. -Szepnął, gdyż dwie takie porcje były już za nim...

~

- Tato, zamknij się - warknął Gray na ojca, po czym zajął miejsce obok Natsu i sięgnął po kanapkę, ratując go z opresji.
- Och, kochaniutki, zjedz coś jeszcze. - Mamuśka wkroczyła do akcji po raz kolejny.
- High five! - odezwał się niespodziewanie Barney i wystawił rękę, żeby ktoś przybił mu piątkę, ale nikt się ku temu nie kwapił, więc... - Gray! Odklep, albo powiem Natsu o twojej pierwszej styczności z chłopcami! - zagroził, więc chłopak szybko to zrobił, spanikowany. Lepiej, żeby Dragneel o tym nie usłyszał.
- Hehe... He... - Zaśmiał się nerwowo, po czym przegryzł kanapkę do końca i odruchowo sprawdził, czy ma w kieszeni to, co będzie dziś mu potrzebne.

~

Natsu czuł się coraz bardziej osaczony, a do tego zżerała go ciekawość, jaką to ciekawą historię miał do opowiedzenia ojciec jego chłopaka.
-Nie jestem głodny... Może później. Później na pewno coś zjem, obiecuję! -Zapewnił, uśmiechając się uprzejmie do jego matki. Cóż... teraz jednak chyba już nic w siebie nie wepchnie.
Dyskretnie pod stołem złapał Graya za rękę, chcąc dodać sobie pewności. Rodzina Graya była miła...ale trochę się bał, tak szczerze. I nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi...

~

Gray uścisnął dłoń Natsu mocniej i uśmiechnął się do niego promiennie, a kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, natychmiast poderwał się z miejsca, nagle wystraszony.
- T - t - tato, weź o - o -otwórz - wyjąkał.
Tatusiek posłał mu dziwne spojrzenie, ale wstał i poszedł do drzwi. Otworzył je i zobaczył... gościa z tasakiem. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Też lubię tasaki! High five! - powiedział.

~

Mężczyzna stojący w drzwiach posłał Barneyowi dość dziwne spojrzenie, lecz potem wzruszył ramionami i go wyminął. Bez słowa usiadł przy stole, trzymając tasak w ręku.
-Witam... -Odezwał się krótko, wpatrując się złowieszczo w... Graya.
-Tato?! -Natsu już chciał uciec, czy coś, gdyby nie to, że wyszłoby to dziwnie przed rodzicami Graya. -C-co ty tu robisz?
-Zostałem zaproszony, nie cieszysz się? -Odparł po prostu, patrząc na syna z uśmiechem. -Spokojnie, mój przyjaciel nie jest dla ciebie, kochanie. -Wychylił się i poklepał zszokowanego Nacka po główce.

~

Gray zrobił wystraszoną minę, gdy Igneel tak na niego patrzył... i ten tasak... O, kurwa. No nic. Trzeba działać. Odetchnął głęboko i dopiero wtedy, gdy Barney wrócił do kuchni, zaczął mówić.
- Zebrałem was tutaj w pewnym celu... Ważnym. Bardzo ważnym dla mnie i... - Rozejrzał się po zebranych, a potem zwrócił wzrok na Natsu. Był bardzo poważny. Już się uspokoił. Musiał to zrobić. Sięgnął do kieszeni spodni, kryjąc w dłoni małe pudełeczko. A potem klęknął przed Natsu, otworzył je i zapytał: - Wyjdziesz za mnie?

~

W tym momencie zapadła grobowa cisza, na co najmniej kilka minut. Natsu patrzył na Graya z szeroko otwartymi oczami, przenosząc raz wzrok na jego poważną i zniecierpliwioną twarz, a potem na pierścionek. Piękny pierścionek, należy dodać...
Zatkało go. Nie spodziewał się tego. I sądząc po minach zebranych... chyba nikt się nie spodziewał. Długie sekundy mijały, a Natsu nic nie mówił, nie mogąc wyjść z szoku.
-No gadaj, bo nie wiem, czy mu przywalić! Mogę go zabić?! -Igneel poderwał się z miejsca, zaciskając uchwyt na tasaku i patrząc na Graya uważnie. Jeśli jego syn go jednak rzuci... chętnie mu zajebie!
-CO?! Nie! -Krzyknął różowowłosy, nagle wybity z transu. -Znaczy tak! Znaczy... UH! -Złapał się za głowę i wziął głęboki wdech, nie wiedząc już, komu odpowiada. Postanowił jednak olać ojca. Spojrzał jeszcze raz w oczy Graya, a na jego usta wpłynął szeroki uśmiech, a oczy mu się zaszkliły. -Głupku... Oczywiście, że tak. -Szepnął, ciągnąc go do pocałunku.

~

Graya zaczynały ogarniać wątpliwości, gdy tak klęczał, a Natsu nie odpowiadał. Groźba Igneela lekko wybiła go z rytmu, ale nie ruszył się nawet o milimetr. Ciągle tylko patrzył na swojego ukochanego. A gdy ten się zgodził i go pocałował... odwzajemnił się tym samym, z pasją i miłością. Był szczęśliwy, jak nigdy dotąd. Podniósł się, dalej go całując, a potem się oderwał i z uśmiechem założył pierścionek na palec kochanka. No... teraz już narzeczonego.
- Mój synek dorósł. - Zapłakała wzruszona mamuśka.
- To takie urooocze! Mogę już rzygać? - Barney przytulił się do ramienia Igneela, usiłując zamaskować swój płacz, ale mu to nie wyszło.

~

Gdy Natsu się zgodził, Igneel opadł na krzesło z zawodem. A tak bardzo chciał go zabić! Potem jednak, jak Barney przykleił mu się do ramienia i wraz z żoną wył... Igneel też się zaczynał rozczulać, patrząc na to szczęście wymalowane w oczach syna. Więc tylko przy Grayu można było dostrzec ten blask w jego spojrzeniu, huh? ...Nie wiedzieć kiedy, czerwonowłosy też zaczął płakać. To było jednak wzruszające. Może wreszcie będzie mieć wnuka!
Natsu natomiast nawet nie zwracał na nich wszystkich uwagi... Patrzył przez dobre kilka chwil na pierścionek na swoim palcu, z nieschodzącym z twarzy szczerym uśmiechem.
-Kocham cię. -Szepnął, znów wznosząc wzrok na czarnowłosego. Był naprawdę szczęśliwy. Ten mały przedmiot... zapewniał go, że ich związek jest czymś poważnym. Trwałym. Że... wszystko zmierza ku lepszemu.

~

Gray był taki szczęśliwy! Kątem oka dostrzegł, że nawet Igneel się popłakał, hehe. Potem mu to wypomni i szybko zwieje przed tasakiem.
- Ja ciebie też - odszepnął, przyciągając go do siebie i przytulając bardzo mocno. - Jestem taki szczęśliwy, że się zgodziłeś! - dodał, również szeptem. Czuł, że jakby powiedział to głośniej, też by się popłakał.
Barney wysunął rękę do przodu.
- Synu, high five! - Zaszlochał, bardzo poruszony.
Gray zaśmiał się cicho, przybił ojcu piątkę i... znowu pocałował Natsu.

~

Natsu odwzajemnił pocałunek, czując, że jemu chyba też jedna, czy dwie łzy zleciały po policzku. Cóż... ale nie popłakał się aż tak, jak ich rodzice, którzy teraz tonęli w chusteczkach i papierze toaletowym.
-Gray... -Odezwał się Igneel, gdy tamci skończyli się całować. -High five. -Podchwycił pomysł, ale wyciągnął rękę z... tasakiem, czekając na dłoń Graya, by nabiła się na ostrze.

~

Gray już miał wyciągnąć rękę, żeby przybić piątkę też Igneelowi... ale w porę się zorientował, że przywaliłby w tasak.
- Um, przepraszam, ale TEGO nie odklepię. I mógłby pan w końcu zaakceptować, że pana syn jest ze mną i właśnie się zaręczyliśmy - powiedział z całą stanowczością, na jaką było go stać. Nie chciał żyć w ciągłym strachu, że dostanie wpierdol, czy coś.
- Właśnie, odczep się pan od mojego synalka! - rzekła bojowa mama i uderzyła czerwonowłosego patelnią w łeb.
- Hehehe, high five, kochanie. - Zaśmiał się Barney.

~

Igneela zamroczyło po tym uderzeniu i tylko siłą woli powstrzymał się od zajebania napastnikowi tasakiem, gdyż zorientował się, iż to była kobieta. Kobiet i dzieci nie rusza. Ale... Gray był już pełnoletni, hyhy.
-Przecież nic mu nie robię. To był przypadek. -Odparł niewinnie, rozmasowując sobie głowę i posyłając ostrzegawcze spojrzenia Grayowi.
-Tato, widzę to! -Odezwał się Natsu, warcząc na niego lekko, by dał już spokój. W geście buntu przytulił się mocniej do czarnowłosego, pff. Nie da go zranić.

~

- Taak? Przypadek? Tak jak te kilkanaście przypadków wcześniej? - mruknął, głaszcząc Natsu po głowie. Miał dość tego, że Igneel jest taki wobec niego.
Bojowa mamuśka podeszła do nich i wyściskała, chwilowo mając w dupie Igneela.
- Kociaczki wy moje, jak się cieszę, że jesteście razem i do tego szczęśliwi! Mam nadzieję, że zostaniecie dłużej, co? Trzeba was trochę dokarmić i potrzebujecie rodzinnego ciepła - mowiła. - A tamten palant wam go nie da, tylko lata z tym niebezpiecznym narzędziem i grozi mojemu synusiowi - przemawiała do nich jak do dzieci.
- Stary, wrzuć na luz. - Barney poklepał czerwonowłosego po plecach.

~

Igneel jedynie prychnął na pytania retoryczne zadane przed Graya. Nie to, że nie był szczęśliwy, że jego synek w końcu weźmie ślub i się ustatkuje, ale... Ten mały Fullbuster sobie u niego ostatnio sporo nagrabił.
-Wrzucę na luz, jak wasz syn przestanie pieprzyć MEGO syna przed kamerami. -Warknął cicho w kierunku Barneya. Nadal był o tamto zły. Poza tym... nie miał nic do przyszłego męża jego maleństwa.

~

- Ale to porno było dobre! - oburzył się Barney, a gdy uświadomił sobie, co powiedział... - Hehe, to znaczy byłoby dobre, gdyby nie było tam ich... Hehe... - Potarł kark dłonią i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Tato... - jęknął Gray, przewracając oczami. - Panie Igneelu, ale to nie tak. Ostatnio nie mogłem się wytłumaczyć... My z Natsu nic o tym nie wiedzieliśmy! To Jellal i Erza... nagrali nas i sprzedali materiał... a my próbowaliśmy go wykupić, ale się nie dało... - Dalszego ciągu historii wolał nie streszczać. Brrr.

~

-Co?! -Natsu pisnął nagle przerażony, spalając buraka. Że niby o... TYM porno rozmawiali ich ojcowie?!
Igneel słuchał jego słów, o których w sumie informowała go tamta czerwonowłosa kobieta z miotłą, ale... O tym, że próbowali odebrać nagranie, nie wiedział. -Oh? A jak próbowałeś? To jest niewykonalne. -Prychnął. Wolał panować nad emocjami, bo miał ochotę zajebać też temu całemu Barneyowi. Ilu jeszcze ludzi oglądało tyłek jego synka?!

~

- No dobra. Powiem, jak - mruknął. - Byłem głupi, licząc, że się uda. Poszliśmy z Natsu do miejsca, w którym Erza i Jell to sprzedali i próbowaliśmy wykupić, ale mimo użycia wszelkich próśb i gróźb, nie wyszło. No to wpadłem na pomysł, że się tam włamię... Wciągnąłem w to kumpla... Zdążyłem trwale wykasować plik z komputera i szukałem płyty, ale wtedy... nie byłem wystarczająco ostrożny i mnie zamknęli, razem z kumplem... - bąknął, nie zamierzając brnąć dalej. Przylgnął do Natsu całym ciałem i dalej spokojnie głaskał go po głowie.
Bojowa mamuśka dalej przy nich stała z patelnią w gotowości. Tak w razie czego. Natomiast Barney słuchał tego z zainteresowaniem. Czemu nie wiedział o tym, że jego syn był w areszcie?!

~

Igneel słuchał tego w ciszy i... poczuł lekką dumę, iż Gray włamał sie gdzieś, aby tylko dupa jego syna nie zaistniała w sprzedaży.
-Hmm... Zjebałeś akcję, ale przynajmniej masz jaja. -Odparł Igneel, na chwilę odkładając tasak na stół, a to już było coś! Nie miał tego w ręku.
-A ja wpłaciłem za nich kaucję. -Dodał Natsu. -A tak właściwie... nie wpłaciłem, bo trochę um...  zwyzywałem policję, że mają niekompetentne służby. Siedzieli w syfie. -Ominął gładko kompromitujące zdarzenia.

~

- Taa... Wsadzić nas do jednej celi z jakimiś napalonymi gorylami to nie był dobry pomysł - mruknął tak cicho, że raczej tylko Natsu mógł to usłyszeć. Pocałował go w policzek, zadowolony, że nie brnął w to dalej. - Niestety, nie wyszło odzyskanie nagrania i teraz czasami ktoś za nami krzyczy "ej, to te gwiazdki porno, chodźmy po autograf!", a wtedy... wiejemy. - Wzruszył lekko ramionami.
- Synu... Jesteś taki zajebisty po mnie. - Barney wykazał się nadzwyczajną skromnością, mówiąc te słowa.

~

-Weź mi nawet nie mów. Taka popularność jest do bani. -Mruknął młodszy Dragneel, wtulając się w swego... narzeczonego. Uh, za każdym razem jak tak o nim pomyślał, serce biło mu mocniej z niewiadomych przyczyn.
-Za to Natsu ma rozsądek po mnie. On przynajmniej ich stamtąd wyciągnął i nie musiał płacić za kaucję! Ha! Moja krew. -Igneel zaczął wychwalać teraz swojego syna, przez co Natsu myślał, że strzeli sobie facepalma.
-Taak, tato. Mam dużo rozsądku po tobie... -Uśmiechnął się sztucznie. -Tak, że aż wcale. Serio, oboje go nie mamy... -Dodał już tylko Grayowi i zaśmiał się cicho.

~


Zaśmiał się, słysząc te słowa.
- Raczej obaj jesteście narwani - odszepnął ukochanemu, patrząc na pierścionek na jego palcu. Tak, teraz mogło być tylko lepiej...
- Dobra, to teraz pijemy! - Barney klasnął w dłonie i wyciągnął butelkę szampana. - Zawsze mam jakąś w lodówce, hehe. High five! - Wyciągnął łapę do Igneela, żeby tym razem on odklepał.
- Olejcie go - mruknęła bojowa mamuśka i wyciągnęła kieliszki, aby uczcić to cudowne zdarzenie. - To teraz... będę czekać, aż mój starszy synek poważy się na taki krok. - Zaśmiała się cicho.
- Ooooch? Że niby Lyon? Kpisz! To nie jest twój syn! - wykrzyknął oburzony tatusiek.
- Zaczyna się - mruknął Gray i niepostrzeżenie wyciągnął Natsu z kuchni. - Chodźmy na spacer. Oni nie skończą przez kilka godzin. - Uśmiechnął się lekko.
A kiedy tak maszerowali pod gwiazdami... zapragnął tylko jednego. Żeby ta chwila trwała wiecznie.