Hej c; Łapcie dokończenie rozmowy, no i ciąg dalszy XD
+ sorki, że jeszcze nie odpowiedziałyśmy na wszystkie komentarze pod poprzednim postem, zaraz się za to bierzemy, czy coś.. ;d
Natsu poczuł ciepło na sercu po tych słowach, a jednocześnie żal do samego siebie... On nie pielęgnował wspomnień, jak Gray. Próbował zapomnieć.
-Ej, no bez przesady! Nie gadałem o nich ciągle! -Nadął policzki jak małe dziecko. -I ja też cię kocham, mój... -Właśnie... jak powinien go nazwać? Nigdy się tam tym nie zastanawiał. -... Tygrysie. -Uśmiechnął się zadziornie.
+ sorki, że jeszcze nie odpowiedziałyśmy na wszystkie komentarze pod poprzednim postem, zaraz się za to bierzemy, czy coś.. ;d
Natsu poczuł ciepło na sercu po tych słowach, a jednocześnie żal do samego siebie... On nie pielęgnował wspomnień, jak Gray. Próbował zapomnieć.
-Ej, no bez przesady! Nie gadałem o nich ciągle! -Nadął policzki jak małe dziecko. -I ja też cię kocham, mój... -Właśnie... jak powinien go nazwać? Nigdy się tam tym nie zastanawiał. -... Tygrysie. -Uśmiechnął się zadziornie.
~
- No w ogóle. Non stop wspominałeś o jakichś "słodkich futrzaczkach". - Zaśmiał się. - Tygrysie? - Uniósł brew do góry, rozbawiony. - Niech będzie i tygrys. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a po chwili powiedział: - Natsuuuu, mam nietypową prośbę. Zamiaucz mi.
~
-H - he?! -Natsu spalił buraka po usłyszeniu tej prośby.
-Ja... no... um... -Dobra, to było krepujące. Rozumiał jeszcze jęczeć i mruczeć
podczas seksu lub intymnych zbliżeń... ale miauczeć? I to tak po prostu? Na
żądanie? Przełknął gulę w gardle, zastanawiając się nad spełnieniem tej prośby.
Niby... nie wiadomo, kiedy znów będą mieli okazję spędzić razem dzień, więc...
-Miau? -Miauknął niewinnie, z czerwienią na policzkach.
-Miau? -Miauknął niewinnie, z czerwienią na policzkach.
~
- Jejku, jak słodko! - Gray zapiszczał jak mała dziewczynka, która właśnie dostała lalkę. - Zrobisz to jeszcze raaaaz? - Popatrzył na niego wzrokiem zbitego psa. - Jesteś taki słodki, że mam ochotę cię zjeść. - Przycisnął go mocno do siebie, nie myśląc w ogóle o tym, że może pozbawić biedaczka oddechu.
~
- Co? Ile razy mam ci tak miauczeć? I nie jestem słodki!
-Zaoponował z zarumienioną twarzą. Zanim zdołał coś dodać, pisnął na skutek
prawdopodobnie zgniecenia jego wewnętrznych organów.
-Uh... N - nie mogę o - oddychać! -Wysapał z trudem. Odetchnął z ulgą, gdy czarnowłosy lekko poluzował uścisk. Serio ma robić to jeszcze raz? To jest żenujące... Różowowłosy ma temperament! I dumę! Nie będzie się przecież poniżać. I z taką myślą miał już odmówić, lecz gdy spostrzegł te pełne ekscytacji oczy czarnowłosego... po prostu nie mógł mu tego zrobić. Wziął kolejny wdech na uspokojenie i...
-Miau? -Przechylił głowę w bok i spojrzał na niego dużymi, niewinnymi oczami. -Mrrr... -Połasił się o jego klatkę piersiową.
-Uh... N - nie mogę o - oddychać! -Wysapał z trudem. Odetchnął z ulgą, gdy czarnowłosy lekko poluzował uścisk. Serio ma robić to jeszcze raz? To jest żenujące... Różowowłosy ma temperament! I dumę! Nie będzie się przecież poniżać. I z taką myślą miał już odmówić, lecz gdy spostrzegł te pełne ekscytacji oczy czarnowłosego... po prostu nie mógł mu tego zrobić. Wziął kolejny wdech na uspokojenie i...
-Miau? -Przechylił głowę w bok i spojrzał na niego dużymi, niewinnymi oczami. -Mrrr... -Połasił się o jego klatkę piersiową.
~
- I ty mówisz, że nie jesteś słodki?! Jesteś! - krzyknął, podekscytowany. - Zroooobisz to jeszcze raz, kotkuuu? - poprosił po raz kolejny. Po prostu nie mógł się na niego napatrzeć. - Jesteś taki śliczny! I słodki! Wiem, że się powtarzam, ale taka prawda! - Wplótł palce w jego włosy, szczerząc zęby w szerokim uśmieszku.
~
Natsu spalił jeszcze większego buraka, słysząc te słowa i
ekscytację w głosie czarnowłosego.
-N - nie! Starczy już tego! -Zająknął się, a czerwień nadal nie schodziła mu z twarzy. -Ciesz się, że w ogóle się na to zgodziłem! ...I wcale nie jestem słodki! -Dodał po chwili i nadął policzki. Szybkim ruchem zszedł mu z kolan i położył się koło niego na trawie. Zwinął się w kłębek i ziewnął przeciągle. Ten dzień chyba zanadto go wykończył...
-N - nie! Starczy już tego! -Zająknął się, a czerwień nadal nie schodziła mu z twarzy. -Ciesz się, że w ogóle się na to zgodziłem! ...I wcale nie jestem słodki! -Dodał po chwili i nadął policzki. Szybkim ruchem zszedł mu z kolan i położył się koło niego na trawie. Zwinął się w kłębek i ziewnął przeciągle. Ten dzień chyba zanadto go wykończył...
~
- No dobra... - mruknął, rozczarowany. - Ale słodki jesteś i zdania nie zmienię - dodał po chwili milczenia. Kiedy zauważył, że Natsu jest śpiący, zaproponował niechętnie: - Może wrócimy już do domu? Widzę, że zmęczony jesteś. Poza tym zacząłem się coraz bardziej obawiać o stan mieszkania... Jellal i Lyon potrafią być nieprzewidywalni osobno, a co mówić, jak zostali tam razem...
~
-Co? Już? -Odwrócił się w jego stronę, nieco zawiedziony.
Chociaż... sam też obawiał się o stan ich domu i czy aby ktoś nie umarł.
Westchnął głośno i wstał na równe nogi. -Dobra, zbieramy się. -Wyciągnął z
kieszeni komórkę i zadzwonił po taksówkę. Gdy skończył rozmowę, zwrócił się do
Graya. -No to... nieś mnie! -Zażądał z uśmieszkiem.
~
- No niestety. - Westchnął ciężko i wstał z miejsca. Wziął siatki z jedzeniem, które zostało, a wtedy Natsu tak po prostu mu rozkazał, aby go niósł. - Eeech, co ja z tobą mam. - Zaśmiał się. - No dobra, ale ty trzymasz siatki - rzekł i wcisnął mu je w dłonie, po czym wziął go na ręce. - Powinieneś być mi wdzięczny za to, że się tak dla ciebie poświęcam! - zażartował.
~
-Poświęcasz? Nie jęcz jak baba! -Zaśmiał się. -Po za tym to
JA się tu poświęcam! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo boli mnie tyłek?
-Nadął policzki z udawanym żalem. -Ty mnie... z - zgwałciłeś! -Zakrył oczy
dłońmi i pociągnął nosem, symulując szloch.
~
Ten nagły wybuch płaczu u Natsu nieco zbił z tropu Graya.
Udaje? A może ma opóźniony zapłon, czy coś?
- E – ej, to nie był przecież gwałt! No, może na początku trochę był… Ale później już nie! – zaprotestował. – I nie udawaj, że płaczesz – mruknął cicho, patrząc na niego z wyrzutem.
- E – ej, to nie był przecież gwałt! No, może na początku trochę był… Ale później już nie! – zaprotestował. – I nie udawaj, że płaczesz – mruknął cicho, patrząc na niego z wyrzutem.
~
-Ja... ja wcale... nie udaję! -Odparł między szlochem. Oh,
miał cholerną ochotę roześmiać się mu w twarz, ale to jeszcze nie teraz....Hi
hi... W końcu Fullbuster tak perfidnie nabrał go ostatnio z tym cięciem się
suchą bułką! Czas na rewanż. Natsu świetnie potrafił symulować emocje, więc
zmusił się nawet do kilku łez, zlatujących mu teraz po policzku. Przetarł
bardziej oczy, by nabrały czerwoności i dopiero w takim stanie spojrzał Grayowi
w oczy z miną zbitego psa, dokładnie tak samo, jak czarnowłosy wcześniej.
-Przytul – poprosił.
-Przytul – poprosił.
~
- Ej, Natsu... Powiedz, że nie mówisz serio... - poprosił. Odczuł nagłe wyrzuty sumienia z powodu tego, jak postąpił w ramach kary. Sądził, że Natsu się to podobało, gdyż wszystko na to wskazywało. Oczywiście Gray wiedział, że różowowłosy jest dobrym aktorem, ale żeby aż tak?
- Z chęcią bym cię przytulił, skarbie, ale jakbyś nie zauważył, niosę cię na rękach i nie mam jak - odpowiedział na jego prośbę.
~
Natsu zrobił jeszcze bardziej zbitą i zdołowaną minę, gdy
Gray odmówił mu zwykłego uścisku. Cholera, nie przemyślałem dobrze mojej prośby
-rozważał w duchu. Nie mógł jednak odpuścić tak wcześnie. Nie osiągnął jeszcze
swego celu. Po chwili jednak wpadł na inny pomysł.
-A buzi? -Zrobił duże, proszące oczy.
-A buzi? -Zrobił duże, proszące oczy.
~
- Buzi jak najbardziej - odparł. Zatrzymał się na moment i pocałował go w usta, a raczej lekko je musnął wargami. Jeżeli Natsu postanowił po raz kolejny pokazać swój talent aktorski, Gray nie może tak łatwo dać się nabrać. Chociaż... miał niejasne przeczucie, że już dał się oszukać różowowłosemu.
~
Natsu zaśmiał się w duchu. Hell yeah. Część planu
osiągnięta. Tak, tylko część.
-Ale kawy mi nie zabierzesz, prawda? Wszystko chciałbyś mi zabrać. Najpierw moje dziewictwo, a teraz kawa. -Zrobił smutną minkę i zaczął cicho szlochać. Dobra, wiedział, że powoli przesadza i może takim tekstem sprawić Grayowi niezłe wyrzuty sumienia... No ale nie mógł się powstrzymać!
-Ale kawy mi nie zabierzesz, prawda? Wszystko chciałbyś mi zabrać. Najpierw moje dziewictwo, a teraz kawa. -Zrobił smutną minkę i zaczął cicho szlochać. Dobra, wiedział, że powoli przesadza i może takim tekstem sprawić Grayowi niezłe wyrzuty sumienia... No ale nie mógł się powstrzymać!
~
- Przepraszam, ale naprawdę muszę oduczyć cię picia tej kawy w takich ilościach. I to nie prawda, że wszystko ci zabieram... - odpowiedział, patrząc na niego z uporem. Nagle wpadł na błyskotliwy pomysł. - To wyjdzie ci na zdrowie. W zamian za to ja zrezygnuję z palenia papierosów, a to u mnie jest nie lada wyczyn. Coś za coś, żebyś się sam nie męczył z nałogiem. I teraz to ty zachowujesz się jak baba, kocie. - Pocałował go w czoło, chcąc choć ociupinkę go uspokoić.
~
-Ty dupku, moje łzy cię nie ruszyły? -Tym razem warknął,
zrzucając już wcześniej przybraną maskę biednej ofiary gwałtu. -Cholera, za
bardzo znasz już moją grę, mam rację? -Nadął policzki. -I czekaj, czekaj... ŻE
CO?! Od kiedy ty palisz?! -Wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczami.
Jak się poznali, Gray nie miał jeszcze tego nałogu.
~
- Ha! Tak coś myślałem, że sobie lecisz w chuja - odpowiedział z dumą. Jego przypuszczenia się potwierdziły - Natsu po raz kolejny chciał go nabrać.
- Nie byłem pewien, ale jak widać opłaciło się tak łatwo nie ulegać. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Od kiedy palę... Jakby ci to powiedzieć... Od momentu, w którym nie pokazałeś się na spotkaniu. Jakiś młody chłopak dał mi szluga i nauczył mnie się zaciągać - odparł. - W sumie był nawet przystojny - dodał po chwili, chcąc zobaczyć reakcję Natsu na te słowa.
~
Natsu poczuł się teraz winny. Pali odkąd nie pojawiłem się
na spotkaniu...? -Myślał. Po usłyszeniu dalszej części wypowiedzi, poczuł
cholerną zazdrość.
-Ty masz jakiś fetysz związany z tamtym miejscem? Rzucasz się na każdego ładnie wyglądającego chłopaka, którego tam spotkasz? -Warknął, nie hamując emocji. Wiedział, że Gray nie robił TEGO z nikim innym, ale mogli się tam przelizać czy coś... I to go wkurzało. Nie miał Grayowi za złe, że chciał spróbować z kimś innym, ale świadomość, że spodobał mu się ktoś inny już TEGO SAMEGO DNIA, gdy Natsu się nie pojawił w umówionym miejscu?! Poczuł się... znowu poczuł podobne uczucie, jakby Gray tylko się z nim bawił. Jakby... nie był nikim wyjątkowym. Nie powinien tak myśleć, ale właśnie takie uczucia chodziły mu po głowie przez ostatnie trzy lata, więc nic dziwnego, że w głębi serca dalej się za takiego uważał. Za nic nie wartego. Nah, Natsu, przesadzasz -mówił do siebie w myślach i potrząsnął głową.
-A wiesz... ja zacząłem pić kawę jakieś dwa i pół roku temu, jak zerwaliśmy kontakty. Lucy mówiła, że chodzę po mieście jak zombie, więc dała mi kawę... a potem się uzależniłem. Więc to trochę jej wina. -Zaśmiał się sztucznie, ze smutkiem w oczach.
-Ty masz jakiś fetysz związany z tamtym miejscem? Rzucasz się na każdego ładnie wyglądającego chłopaka, którego tam spotkasz? -Warknął, nie hamując emocji. Wiedział, że Gray nie robił TEGO z nikim innym, ale mogli się tam przelizać czy coś... I to go wkurzało. Nie miał Grayowi za złe, że chciał spróbować z kimś innym, ale świadomość, że spodobał mu się ktoś inny już TEGO SAMEGO DNIA, gdy Natsu się nie pojawił w umówionym miejscu?! Poczuł się... znowu poczuł podobne uczucie, jakby Gray tylko się z nim bawił. Jakby... nie był nikim wyjątkowym. Nie powinien tak myśleć, ale właśnie takie uczucia chodziły mu po głowie przez ostatnie trzy lata, więc nic dziwnego, że w głębi serca dalej się za takiego uważał. Za nic nie wartego. Nah, Natsu, przesadzasz -mówił do siebie w myślach i potrząsnął głową.
-A wiesz... ja zacząłem pić kawę jakieś dwa i pół roku temu, jak zerwaliśmy kontakty. Lucy mówiła, że chodzę po mieście jak zombie, więc dała mi kawę... a potem się uzależniłem. Więc to trochę jej wina. -Zaśmiał się sztucznie, ze smutkiem w oczach.
~
Doszli już na miejsce, z którego miała zabrać ich taksówka, więc postawił Natsu na ziemi.
- Powiedziałem po prostu, że był nawet przystojny i nauczył mnie palić. To coś złego? - Zmarszczył brwi. - Sądzisz, że po takim rozczarowaniu, jakie przeżyłem, były mi w głowie jakieś romanse? Natsu, człowieku, nie jestem takim bezuczuciowym skurwysynem, za jakiego mnie miałeś... lub masz nadal - powiedział, próbując zachować spokojny ton głosu. Ha! Dragneel był zazdrosny, jego reakcja na to wskazywała. - Tylko trochę. Tu jest więcej twojej winy, bo pewnie od początku piłeś tej kawy za dużo. I teraz się dziwisz, że wytrzymać bez niej nie możesz, pff. - Skrzyżował ręce na piersi i zajął się wypatrywaniem taksówki. Ta, będzie super, jak się pokłócimy pod sam koniec dnia, pomyślał ciemnowłosy, zaciskając wargi w wąską kreskę.
~
-Ja... Nie mam cię za bezuczuciowego skurwysyna. Już nie.
-Spojrzał mu z powagą w oczy. -Nie będę kłamać, że przez te lata nie wyzywałem
cię w samotności od najgorszych... ale odkąd sobie wszystko wyjaśniliśmy,
przestałem już tak uważać, okay? -Uśmiechnął się czule, by potwierdzić swoje
słowa. -A co miałem zrobić? Lepsza kawa niż narkotyki! -Zaśmiał się. -I tak raz
o mało co... -I nagle zakrył sobie usta dłońmi i otworzył szerzej oczy. Mało co
się nie wygadał. Lepiej nie mówić o tym Grayowi. O tym, jak w jeden z
najgorszych dni swojej depresji… chciał się po prostu zabić.
~
- Miałeś prawo tak o mnie myśleć i nie mam ci tego za złe. - Odwzajemnił spojrzenie pełne powagi. Sam też początkowo nie oszczędzał w słowach, jeśli chodzi o wyzywanie Natsu za olanie ich obietnicy. - Dokończ to, co chciałeś powiedzieć. - Zmrużył oczy, przyglądając mu się z uwagą. Czy różowowłosy kombinował kiedyś coś z narkotykami i teraz nie chciał mu się do tego przyznać? Gray po prostu musiał to wiedzieć.
~
-T - to nic ważnego. Takie tam bzdety. -Zaśmiał się nerwowo
i odwrócił się do niego plecami. -Kiedy będzie tak taksówka? -Rozglądał się
chaotycznie. W tym momencie... Chciał wrócić do domu jak najszybciej.
~
Szarpnął go za ramię nieco zbyt gwałtownie i stanął przed nim. Chciał, żeby Dragneel spojrzał mu w oczy i powiedział, o co chodzi. Nie lubił, kiedy coś się przed nim ukrywało.
- To na pewno nie żadne bzdety. Gadaj, Natsu - nakazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Gray potrafił być stanowczy, jeśli tylko chciał.
Szarpnął go za ramię nieco zbyt gwałtownie i stanął przed nim. Chciał, żeby Dragneel spojrzał mu w oczy i powiedział, o co chodzi. Nie lubił, kiedy coś się przed nim ukrywało.
- To na pewno nie żadne bzdety. Gadaj, Natsu - nakazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Gray potrafił być stanowczy, jeśli tylko chciał.
~
-Nie. -Odparł równie stanowczo, zagryzając po chwili dolną wargę ze stresu. Po co w ogóle zaczął ten temat? Nie chciał, by Gray miał go za jakiegoś świra. Nie mógł mu o tym powiedzieć. -To nie twoja sprawa. -Dodał, próbując mu się wyrwać z żelaznego uścisku
-Nie. -Odparł równie stanowczo, zagryzając po chwili dolną wargę ze stresu. Po co w ogóle zaczął ten temat? Nie chciał, by Gray miał go za jakiegoś świra. Nie mógł mu o tym powiedzieć. -To nie twoja sprawa. -Dodał, próbując mu się wyrwać z żelaznego uścisku
~
- Natsu. Gadaj - wysyczał przez zaciśnięte zęby, patrząc na niego groźnie. Był wkurzony jego uporem. Jakby nie mógł po prostu odpowiedzieć na pytanie. Oczywiście, że to była też sprawa Graya! Wszystko związane z różowowłosym, dotyczyło też jego. A przynajmniej tak to postrzegał sam Fullbuster.
~
-Daj mi spokój! -Krzyknął nagle. Gray za bardzo go
przyciskał. A gdy ktoś go zbyt mocno wypytywał o niektóre sprawy ... Natsu zawsze
reagował gniewem. -Przestań. Po prostu... przestań. -Spuścił wzrok i zadrżał
lekko. Naprawdę nie chciał o tym mówić. -Wszytko jest w porządku. Nie masz o co
się martwić. -Dodał nad wyraz spokojnym głosem.
~
- Natsu, do jasnej cholery, co ty przede mną ukrywasz? - warknął, zupełnie olewając to, co chłopak przed chwilą powiedział. - Nie każ mi snuć domysłów. Brałeś kiedyś narkotyki? Tylko powiedz mi prawdę.
~
-Nie! -Krzyknął bez namysłu. -Znaczy... -Odparł po chwili,
zastanawiając się, co mu właściwie powiedzieć. Chyba może mu zaufać, prawda?
Skoro tak cholernie chce poznać jego przeszłość, niech i tak będzie.
-...Może... Dobra. Raz, okay?! Ale tylko ten jeden raz! -Krzyknął i odwrócił wzrok, widocznie zażenowany. Do dziś wstydził się tego, że w ogóle kiedyś po nie sięgnął...
~
-...Może... Dobra. Raz, okay?! Ale tylko ten jeden raz! -Krzyknął i odwrócił wzrok, widocznie zażenowany. Do dziś wstydził się tego, że w ogóle kiedyś po nie sięgnął...
~
Gray cofnął się o krok i wbił wzrok w coś bliżej
niezidentyfikowanego. Odetchnął cicho i pokręcił głową.
- Przeze mnie, prawda? - zapytał cicho. Sam nie wiedział, dlaczego miał tak silne przeczucie, że to właśnie z jego powodu Natsu wziął te narkotyki. Może po prostu Dragneel chciał wypróbować jak działają, albo ktoś go do tego namówił... Obie te opcje nie wydawały się jednak zbyt prawdopodobne w przypadku tego chłopaka.
- Przeze mnie, prawda? - zapytał cicho. Sam nie wiedział, dlaczego miał tak silne przeczucie, że to właśnie z jego powodu Natsu wziął te narkotyki. Może po prostu Dragneel chciał wypróbować jak działają, albo ktoś go do tego namówił... Obie te opcje nie wydawały się jednak zbyt prawdopodobne w przypadku tego chłopaka.
~
Natsu przed długą chwilę nic nie mówił. Nie chciał. Nie chciał,
żeby Gray teraz się obwiniał, ale... kłamanie i tak nie miałoby sensu.
-Tak... -Szepnął ledwo słyszalnie, a oczy zakrywała mu grzywka. Dłonie zwisały mu luźno wzdłuż ciała. Zacisnął mocno pięści, przygryzając wargę. -Po prostu... Kiedy miałem depresję... Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałem. Ześwirowałem. Jeden z moich znajomych był dilerem. Miał na imię Gajeel, o ile się nie mylę. No i... tak jakoś wyszło. Wziąłem za dużo i gdyby Lucy nie postanowiła mnie wtedy odwiedzić... -Tu urwał wypowiedź, nie chcąc mówić dalej. Wziął głęboki wdech, po czym spojrzał mu w oczy. -Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Nie wiedziałeś. -Odparł delikatnym głosem.
-Tak... -Szepnął ledwo słyszalnie, a oczy zakrywała mu grzywka. Dłonie zwisały mu luźno wzdłuż ciała. Zacisnął mocno pięści, przygryzając wargę. -Po prostu... Kiedy miałem depresję... Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałem. Ześwirowałem. Jeden z moich znajomych był dilerem. Miał na imię Gajeel, o ile się nie mylę. No i... tak jakoś wyszło. Wziąłem za dużo i gdyby Lucy nie postanowiła mnie wtedy odwiedzić... -Tu urwał wypowiedź, nie chcąc mówić dalej. Wziął głęboki wdech, po czym spojrzał mu w oczy. -Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Nie wiedziałeś. -Odparł delikatnym głosem.
~
Czuł to. Wszystko przez niego. Kiedy pomyślał, że Natsu mógł już nie żyć, a on nigdy więcej by go nie spotkał, nie stałby tu z nim tutaj...
Przyciągnął Dragneela do siebie i przytulił. Tak dobrze było czuć jego ciało tuż przy swoim... Mieć pewność, że on żyje, że nie zginął.
- Nie wybaczę sobie tego - szepnął, ledwo słyszalnie. - Kocham cię, Natsu...
~
Odwzajemnił uścisk nieco niepewnie i wtulił twarz w zagięcie
jego szyi.
-Ja ciebie też, głupku. -Głos mu się załamał, a po jego policzku zleciało kilka prawdziwych, szczerych łez. -Dlatego mówiłem, żebyś nie próbował mnie ponownie zostawiać. Nie wytrzymam tego. -Ścisnął go mocniej, nie chcąc go wypuścić.
-Ja ciebie też, głupku. -Głos mu się załamał, a po jego policzku zleciało kilka prawdziwych, szczerych łez. -Dlatego mówiłem, żebyś nie próbował mnie ponownie zostawiać. Nie wytrzymam tego. -Ścisnął go mocniej, nie chcąc go wypuścić.
~
- Nie wiem, co mam robić, Natsu... Już ci to mówiłem... - wyszeptał, głaszcząc go po włosach. - Obiecaj mi, że nigdy więcej nie ruszysz narkotyków - dodał po chwili milczenia. - Przynajmniej o to nie będę musiał się bać...
- Nie wiem, co mam robić, Natsu... Już ci to mówiłem... - wyszeptał, głaszcząc go po włosach. - Obiecaj mi, że nigdy więcej nie ruszysz narkotyków - dodał po chwili milczenia. - Przynajmniej o to nie będę musiał się bać...
~
- Jak mam ci to, do cholery, obiecać? Za dużo wspomnień
wróciło, rozumiesz to? Nie wiem, do czego mogę się posunąć, jeśli znów
odejdziesz! -Zadrżał lekko i wypuścił z siebie cichy szloch. -Ja chcę być z
tobą, Gray. Mogę rzucić Lyona, jeśli chcesz. -Dodał po chwili ledwo słyszalnym
głosem. -Tylko nie wiem, czy to będzie wobec niego w porządku i czy cię nie
znienawidzi...
~
- Nie mów tak, słyszysz? Nawet jeśli gdzieś wyjadę, będziemy się czasem widywać... albo przynajmniej ze sobą pisać. - Pogłaskał go po głowie uspokajająco. - Też chcę być z tobą. Już jesteśmy nie fair wobec Lyona, ale nie chciałbym, aby później mówił znajomym, że on już nie ma brata. Poza tym jak sobie to wyobrażasz, że będzie chciał mieszkać z nami pod jednym dachem po takim świństwie? Nie wiem, co robić. Muszę wszystko przemyśleć, Natsu...
- Nie mów tak, słyszysz? Nawet jeśli gdzieś wyjadę, będziemy się czasem widywać... albo przynajmniej ze sobą pisać. - Pogłaskał go po głowie uspokajająco. - Też chcę być z tobą. Już jesteśmy nie fair wobec Lyona, ale nie chciałbym, aby później mówił znajomym, że on już nie ma brata. Poza tym jak sobie to wyobrażasz, że będzie chciał mieszkać z nami pod jednym dachem po takim świństwie? Nie wiem, co robić. Muszę wszystko przemyśleć, Natsu...
~
-Obiecujesz? -Szepnął cicho. Nie chciał zrywać kontaktów,
które niedawno odnowili. -Masz rację... Rozumiem. -Odparł gorzkim głosem. Na co
on w ogóle liczył... To jasne, że nie mogą być razem. Nie teraz, nie w ten
sposób. -Najlepiej by chyba było jakby Lyon faktycznie sobie kogoś znalazł.
Kogoś lepszego ode mnie... Kogoś, kto go nie zdradzi i będzie go bardziej
rozumiał... -Mówił bardziej do siebie niż do Graya. -Kurde, co z tą taksówką?
-Zaśmiał się lekko, chcąc zmienić temat.
~
- Obiecuję - odpowiedział, również szeptem. - Tylko gdzie mu znaleźć kogoś takiego? Może założymy mu profil na randka.pl, to kogoś znajdzie? - Uśmiechnął się lekko, wyobrażając to sobie. Nie, to był zdecydowanie zbyt głupi pomysł. - Taksówka właśnie jedzie - poinformował go, po czym niechętnie wypuścił chłopaka z objęć. Szkoda, że musieli już wracać do rzeczywistości...
~
Uśmiechnął się lekko. Kolejna obietnica. Miał nadzieję, że
ta dojdzie do skutku...
-Haha, randka.pl? Serio? -Zaśmiał się na ten pomysł. -To był świetny plan, no ale wiesz... chyba nie dojdzie do skutku.
Zerwali uścisk, a po minucie taksówka stanęła tuż przy nich. Wsiedli to środka, choć niechętnie.
-Ciekawe czy dom będzie jeszcze stał. -Szepnął cicho Natsu, gdy już ruszyli.
-Haha, randka.pl? Serio? -Zaśmiał się na ten pomysł. -To był świetny plan, no ale wiesz... chyba nie dojdzie do skutku.
Zerwali uścisk, a po minucie taksówka stanęła tuż przy nich. Wsiedli to środka, choć niechętnie.
-Ciekawe czy dom będzie jeszcze stał. -Szepnął cicho Natsu, gdy już ruszyli.
~
- Nie mam lepszego pomysłu - mruknął Gray, tuż przed usadowieniem się w taksówce. - Wiesz, mi się wydaje, że może i dom stoi... Ale niekoniecznie w całości. Może spróbuję zadzwonić do Jellala? Chociaż może lepiej nie. Wolę dłużej pozostać w nieświadomości. - Uśmiechnął się lekko.
- Nie mam lepszego pomysłu - mruknął Gray, tuż przed usadowieniem się w taksówce. - Wiesz, mi się wydaje, że może i dom stoi... Ale niekoniecznie w całości. Może spróbuję zadzwonić do Jellala? Chociaż może lepiej nie. Wolę dłużej pozostać w nieświadomości. - Uśmiechnął się lekko.
~
-Pocieszyłeś mnie. -Mruknął z sarkazmem. -Hmm, zadzwoń. Może
akurat mu przeszkodzisz w spaleniu domu. Ja skontaktuję się z Lyonem. -Wyjął
komórkę z kieszeni i wybrał numer. Jedyne, co usłyszał to "abonent czasowo
niedostępny..."
-Kurwa. -Przeklął, gdy któryś raz z rzędu nie mógł się dodzwonić. -Serio, zaczynam się martwić, Gray. Lyon odbiera telefony nawet w Biedronce.
-Kurwa. -Przeklął, gdy któryś raz z rzędu nie mógł się dodzwonić. -Serio, zaczynam się martwić, Gray. Lyon odbiera telefony nawet w Biedronce.
~
Westchnął ciężko i spróbował się dodzwonić do przyjaciela.
Sygnał był, ale odpowiadała jedynie poczta głosowa.
- Kurwa, też się nie mogę dodzwonić. Jellal zawsze ma włączony dźwięk i zawsze prędzej czy później odbiera. Kurwa mać, pewnie się skurwysyn najebał - mruknął, wkładając telefon z powrotem do kieszeni. - Zaraz na szczęście będziemy w domu. Szykuj się na skopanie im dup.
- Kurwa, też się nie mogę dodzwonić. Jellal zawsze ma włączony dźwięk i zawsze prędzej czy później odbiera. Kurwa mać, pewnie się skurwysyn najebał - mruknął, wkładając telefon z powrotem do kieszeni. - Zaraz na szczęście będziemy w domu. Szykuj się na skopanie im dup.
~
Natsu przygryzł wargę i zaczął
nerwowo stukać palcami po kolanie, gdy usłyszał, że Jellal również nie odbiera.
Martwił się. Cholernie. Już nawet nie o sam dom, a o nich. Jakkolwiek by to nie
wyglądało... Lyon był dla niego również bardzo ważny.
-Tak.. O, tak. Jeśli się najebali, to stłukę twego braciszka do nieprzytomności. -Odparł z gniewem i nutką stresu. -Obiecał mi, że nie będzie! Zabiję go... -Syknął i odwrócił wzrok w stronę okna. Jeśli martwi się teraz niepotrzebnie... a oni urządzili sobie po prostu popijawę... Niech boją się gniewu różowowłosego kwiaciarza!
-Tak.. O, tak. Jeśli się najebali, to stłukę twego braciszka do nieprzytomności. -Odparł z gniewem i nutką stresu. -Obiecał mi, że nie będzie! Zabiję go... -Syknął i odwrócił wzrok w stronę okna. Jeśli martwi się teraz niepotrzebnie... a oni urządzili sobie po prostu popijawę... Niech boją się gniewu różowowłosego kwiaciarza!
~
- Jestem pewien tego, że na pewno Jell skończył, rzygając do kibla. Albo gdzieś indziej. On nie zna umiaru, poza tym dużo mu nie trzeba. Pozwalam ci zatłuc Lyona, Jellala przy okazji też możesz. - Westchnął ciężko, wgapiając się w krajobraz za oknem. Jeszcze kilka minut i będą na miejscu, o ile dobrze się orientował. Miał nadzieję, że chłopaki niczego nie rozwalili, ani że nic im się nie stało.
~
Po jakimś czasie w końcu dotarli do domu. Natsu wyskoczył z taksówki jako pierwszy, zdążywszy rzucić w kierowcę garścią forsy. Jakoś nie przejmował się zbytnio, ze biedaczek tego nie złapał... cóż... zdarza się. Natsu pobiegł od razu do domu i... było cholernie cicho. Za cicho.
-Ej! Jełopy! -Zawołał, lecz nikt się nie odezwał. Postanowił sprawdzić kuchnię, lecz ku jego zaskoczeniu, spotkał tam jedynie śpiącego, najebanego komornika. Otworzył szeroko oczy i cichaczem wyszedł z pomieszczenia, by oblukać dom. Przynajmniej stał na swoim miejscu. Dobre i tyle.
~
Wyszedł z taksówki zaraz po Natsu. Nawet nie zdążył wejść do domu, kiedy ten wyszedł ze środka.
- I co, nie ma ich tam? - zapytał, unosząc brew do góry, zaniepokojony. - Obejdźmy chatę dookoła - zaproponował.
Już po chwili rzuciła mu się w oczy czupryna Jellala... który spał spokojnie na Lyonie i ślinił mu koszulkę! Alkoholem cuchnęło od nich na co najmniej kilometr. Okno nad nimi było otwarte.
- Natsu... Weźmiesz miotłę i skopiesz im dupy, dobrze? - zapytał, pozornie spokojnym tonem. - Chętnie na to popatrzę.
~
Natsu patrzył na nich oniemiałym wzrokiem. Serio? Jednak
tylko się najebali? A on się martwił!
-Miotła nie będzie potrzebna... -Syknął przez zaciśnięte zęby i pstryknął palcami u rąk. Podszedł do tych dwóch kretynów i mocnym kopnięciem zrzucił Jellala z Lyona. Niebieskowłosy stęknął coś, chyba zaczynając oganiać rzeczywistość.
-Wy idioci! Jak wy się tu znaleźliście?! -Wydarł się na obydwu z wkurwem na twarzy. Po chwili kopnął jeszcze Lyona, tak by odkręcił się na plecy i wtedy od razu usiadł mu na biodrach. -Miałeś nie pić! -Zaczął nim gwałtownie potrząsać, trzymając go za materiał bluzki. Białowłosy zaczynał się chyba budzić, bo nagle wydał z siebie przeraźliwy krzyk bólu.
-Natsu? Ał! Przestań, to boli! -Jęknął Lyon z zaciśniętymi zębami. Jak na zawołanie Natsu zaprzestał nim potrząsać i położył jego plecy delikatnie na ziemi. Uniósł mu koszulkę, by spojrzeć na jego klatkę piersiową... I otworzył szeroko oczy, widząc krew i porządne siniaki. Przerażony tym widokiem, szybko z niego wstał i przeskanował jego ciało wzrokiem. Jego lewa noga była niebezpiecznie przekrzywiona... Widocznie skręcona... I sądząc po jego reakcji, mógł mieć jeszcze złamane żebra. -Spadłeś z okna?! -Wydarł się, próbując pozlepiać tą historię w kawałki.
-N - nie... Chyba nie... Ja spadłem z balkonu. A Jellal z okna... Tak mi się wydaje. -Odparł na wpół trzeźwo.
-I ile wy tak tu leżycie?! Pogięło was!? Potrzebujesz natychmiastowej pomocy! -Wydarł się, wyraźnie zmartwiony. -Gray, bierz go i niesiemy go do szpitala! -Zaczął panikować. -Albo nie! Jeśli ma złamane żebra, to pogorszymy jego stan. Dzwoń po karetkę! -Wydał rozkaz i kucnął przy Lyonie. Złapał go delikatnie za rękę. -Zabije cię, głupku. Jak tylko cię pozszywają, to cię zabiję. -Wysyczał ze zmartwionym spojrzeniem.
-Miotła nie będzie potrzebna... -Syknął przez zaciśnięte zęby i pstryknął palcami u rąk. Podszedł do tych dwóch kretynów i mocnym kopnięciem zrzucił Jellala z Lyona. Niebieskowłosy stęknął coś, chyba zaczynając oganiać rzeczywistość.
-Wy idioci! Jak wy się tu znaleźliście?! -Wydarł się na obydwu z wkurwem na twarzy. Po chwili kopnął jeszcze Lyona, tak by odkręcił się na plecy i wtedy od razu usiadł mu na biodrach. -Miałeś nie pić! -Zaczął nim gwałtownie potrząsać, trzymając go za materiał bluzki. Białowłosy zaczynał się chyba budzić, bo nagle wydał z siebie przeraźliwy krzyk bólu.
-Natsu? Ał! Przestań, to boli! -Jęknął Lyon z zaciśniętymi zębami. Jak na zawołanie Natsu zaprzestał nim potrząsać i położył jego plecy delikatnie na ziemi. Uniósł mu koszulkę, by spojrzeć na jego klatkę piersiową... I otworzył szeroko oczy, widząc krew i porządne siniaki. Przerażony tym widokiem, szybko z niego wstał i przeskanował jego ciało wzrokiem. Jego lewa noga była niebezpiecznie przekrzywiona... Widocznie skręcona... I sądząc po jego reakcji, mógł mieć jeszcze złamane żebra. -Spadłeś z okna?! -Wydarł się, próbując pozlepiać tą historię w kawałki.
-N - nie... Chyba nie... Ja spadłem z balkonu. A Jellal z okna... Tak mi się wydaje. -Odparł na wpół trzeźwo.
-I ile wy tak tu leżycie?! Pogięło was!? Potrzebujesz natychmiastowej pomocy! -Wydarł się, wyraźnie zmartwiony. -Gray, bierz go i niesiemy go do szpitala! -Zaczął panikować. -Albo nie! Jeśli ma złamane żebra, to pogorszymy jego stan. Dzwoń po karetkę! -Wydał rozkaz i kucnął przy Lyonie. Złapał go delikatnie za rękę. -Zabije cię, głupku. Jak tylko cię pozszywają, to cię zabiję. -Wysyczał ze zmartwionym spojrzeniem.
~
Gray podszedł do Jellala, którego Natsu po prostu kopnął, zupełnie się nie przejmując jego stanem zdrowia. Cóż, zasłużył sobie.
- Ej, Jell? Słyszysz mnie? - Klepnął go kilka razy po twarzy.
Niebieskowłosy mruknął coś pod nosem i otworzył oczy.
- Co się...? O, Gray, wróciliście! - wybełkotał.
- Tak. Co tu się stało?
- Najebałem się. Chciałem pomóc Lyonowi i za bardzo się wychyliłem... Spadłem przez okno - jęknął, łapiąc się za obolałą głowę. Obaj popatrzyli w stronę Lyona i Natsu - który zresztą już zaczynał siać panikę.
- Spokojnie, już dzwonię. Nie panikuj jak baba - ofuknął go Gray i wyciągnął telefon z kieszeni, aby zadzwonić.
Po kilku minutach karetka zabrała jeszcze pijanego Lyona na pogotowie. Jellal poszedł do pokoju spać, a komornika zostawili w spokoju, żeby im czasem w gniewie nie zajebał telewizora.
Gray westchnął ciężko i pokręcił głową. Co za dzień...
Gray podszedł do Jellala, którego Natsu po prostu kopnął, zupełnie się nie przejmując jego stanem zdrowia. Cóż, zasłużył sobie.
- Ej, Jell? Słyszysz mnie? - Klepnął go kilka razy po twarzy.
Niebieskowłosy mruknął coś pod nosem i otworzył oczy.
- Co się...? O, Gray, wróciliście! - wybełkotał.
- Tak. Co tu się stało?
- Najebałem się. Chciałem pomóc Lyonowi i za bardzo się wychyliłem... Spadłem przez okno - jęknął, łapiąc się za obolałą głowę. Obaj popatrzyli w stronę Lyona i Natsu - który zresztą już zaczynał siać panikę.
- Spokojnie, już dzwonię. Nie panikuj jak baba - ofuknął go Gray i wyciągnął telefon z kieszeni, aby zadzwonić.
Po kilku minutach karetka zabrała jeszcze pijanego Lyona na pogotowie. Jellal poszedł do pokoju spać, a komornika zostawili w spokoju, żeby im czasem w gniewie nie zajebał telewizora.
Gray westchnął ciężko i pokręcił głową. Co za dzień...
~
Natsu oczywiście pojechał karetką wraz ze swym chłopakiem. W końcu nadal o niego dbał. Nie mógł go tak zostawić. Gdy dojechali na miejsce i lekarze stwierdzili, ze nic poważnego mu nie będzie i jedynie musi pozostać kilka dni w szpitalu... Natsu odetchnął z ulgą. Skończyło się na tym, że siedział z Lyonem jeszcze trochę czasu, krzycząc na niego i wyzywając go od debili... i w końcu wrócił do domu pod wieczór.
~Iris & Misuzu.
P.S. Mamy dla was informację. Jako że tego bloga mamy praktycznie skończonego (spokojnie, będzie jeszcze dużo rozdziałów, po prostu jakoś tak wyszło, że szybko je napisałyśmy xD), zamierzamy założyć drugiego. Nie, nie GraTsu, ale nasi kochani bohaterowie będą i tam, oczywiście! ;d Przy następnym rozdziale pewnie podamy już link ;p
P.S. Mamy dla was informację. Jako że tego bloga mamy praktycznie skończonego (spokojnie, będzie jeszcze dużo rozdziałów, po prostu jakoś tak wyszło, że szybko je napisałyśmy xD), zamierzamy założyć drugiego. Nie, nie GraTsu, ale nasi kochani bohaterowie będą i tam, oczywiście! ;d Przy następnym rozdziale pewnie podamy już link ;p